18 maja 2017

''Dziewczyna w rozsypce'' - Kathleen Glasgow





Tytuł: Dziewczyna w rozsypce
Tytuł oryginalny: Girl in pieces
Autor: Kathleen Glasgow
Wydawnictwo: Jaguar
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Liczba stron: 376
Moja ocena: 9/10





Charlotte Davis jest w rozsypce. W wieku siedemnastu lat straciła więcej, niż większość ludzi przez całe swoje życie. Teraz Charlotte uczy się, jak zapomnieć, smutek zamienić w spokój. Nie można tylko myśleć o ojcu, najlepszym przyjacielu, który odszedł na zawsze. Albo o matce, która nie miała niczego, co mogła przekazać córce.

Każda nowa blizna na sercu Charlotte czyni ją coraz silniejszą, lecz i tak niezwykle boli. Ból sprawia, że wszystko inne przestaje się liczyć.

Głęboko poruszający portret dziewczyny, która oddała wszystko i niczego nie dostała w zamian, a teraz musi przebyć długą drogę, by odnaleźć siebie na nowo. Debiutancka powieść Kathleen Glasgow to książka, od której nie można się oderwać.



źródło opisu: http://wydawnictwo-jaguar.pl



''Ludzie mają tyle sekretów. Nigdy nie są tym, czym się wydają.''


   Kathleen Glasgow i jej debiutancka powieść zachwyciły mnie już przed Polską premierą, która swoją drogą była przekładana kilkakrotnie jak się nie mylę. Czekałam i czekałam aż w końcu pojawiła się konkretna data. Często mam tak, że czekam bardzo niecierpliwie na jakąś premierę a kiedy już ten dzień nadchodzi, napięcie spada i spokojnie mogę przeczytać daną książkę dużo, dużo później. W tym przypadku było podobnie.

   Muszę się przyczepić do okładki. Oryginał (po prawej) - minimalistyczny, ale rzucający się w oczy. Nasza okładka - za bardzo czerwona i kompletnie mi się nie podoba. Pamiętam, że chwilę przed premierą wydawnictwo na fanpage pokazało trzy okładki a my mieliśmy wybrać jedną najlepszą. Z tego co widziałam mało osób głosowało na tę. Jak to się stało więc, że najbrzydsza wygrała?

   Przechodząc do treści. Według mnie nie jest to książka dla wszystkich. Nie wszystkim się spodoba i jestem wręcz pewna, że dla większości będzie to strata czasu. Ja lubię od czasu do czasu przeczytać coś bardzo smutnego, destrukcyjnego i depresyjnego. I ta książka taka jest. Od początku do końca jest to niekończący się smutek i ból.


''Potrzebuję ulgi, muszę zranić samą siebie mocniej, niż może zranić mnie świat, wtedy znajdę ukojenie.''


    ''Dziewczyna w rozsypce'' jest podzielona na trzy części. Książka zaczyna się, kiedy bohaterka jest w ośrodku. Pomyślałam sobie, że tam właśnie akcja będzie się dziać przez całą książkę. Często trzeba było czytać między słowami, żeby zrozumieć o co bohaterce w ogóle chodzi. Miałam trudność z wbiciem się w treść ze względu na to, że nie do końca było wiadomo co się stało. Myślałam, że będzie to opowieść o dziewczynie, która już wychodzi na prostą. Myliłam się. Druga część mnie o tym doskonale przekonała. Druga część jest chyba najbardziej okrutna i bolesna. Uświadamia też jak wiele jesteśmy w stanie zrobić, by poczuć się potrzebnym i kochanym. To przerażające, aczkolwiek prawdziwe. Trzecia część natomiast zaskoczyła mnie pozytywnie, bo autorka nie rzuciła nagle na czytelników bomby w postaci ''prostej drogi'' bohaterów i nie napisała cukierkowatego zakończenia. Nie, co ważniejsze nie takiego zakończenia się spodziewałam. Mianowicie otwartego, i z jednej strony bardzo dobrze, bo książka inaczej skończyć się nie mogła, a z drugiej mimo wszystko chciałabym jednak wiedzieć co było dalej.

   ''Dziewczyna w rozsypce'' to opowieść autodestrukcyjna. Narratorem jest Charlie, która ukojenie i spokój znajduje w robieniu sobie krzywdy. Dodatkowo, aby być kochaną i potrzebną jest w stanie pomagać wyniszczać się komuś innemu. Tym sposobem pojawia się romans, ale bez obaw - nie jest to słodka miłość. Bardziej przypomina toksyczny związek. Autorka bardzo dobrze i wyraźnie skupiła się na problemach niszczenia siebie fizycznie i psychicznie. Samookaleczenie, alkohol i narkotyki to powszechny problem, jednak mam wrażenie, że i tak za mało się o tym pisze. Bohaterzy to zwykli ludzie, nic nie przesadzonego i nadzwyczajnego, co jest ogromnym plusem, bo ile można czytać o ideałach? Kathleen Glasgow spisała historię tak prawdziwą, że chciałoby się jej zapytać gdzie jest ta dziewczyna i jak jej pomóc. To pozycja dla wszystkich, którzy mają problem z samookaleczeniem, ale również dla innych powinna być warta uwagi.


''Jest osoba, którą widzi się na zewnątrz, jest też osoba w środku i jest też, jeszcze głębiej, ta inna, schowana, naga, nienawykła do światła milcząca istota.''


   Jak już pisałam, powieści tego typu bardzo mną wstrząsają i to w nich zatracam się najbardziej. Brakuje mi na rynku więcej książek z problemami czy uzależnieniami, więc może to też być powód mojego uwielbiania. Poleciłabym ją każdemu, ale wiem, że dla niektórych będzie ona zwyczajnie ''przesadzona''. Jednak jeśli macie chwilę czasu (bo czyta się ją błyskawicznie) to warto po nią sięgnąć. Ja natomiast czekam na więcej książek tego typu.


2 komentarze:

  1. Lubię książki autodestrukcyjne, jednak boje się, że później sama wpadnę w jakąś depresję :P
    Czasem podczas czytania tych wszystkich przesłodzonych, nagromadzonych romantyzmem książek warto jest poczuć trochę bólu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że depresja przy niej nie grozi :D. Zgadzam się co do drugiego zdania :).

      Usuń