Tytuł: Punk 57
Tytuł oryginalny: Punk 57
Autor: Penelope Douglas
Cykl: -
Wydawnictwo: NieZwykłe
Tłumaczenie: Maciej Olbryś
Data wydania: 12 czerwca 2019
Liczba stron: 396
Moja ocena: 8/10
Opis wydawcy
Zamknij oczy. Nie ma tutaj nic, co można zobaczyć.
Była dla niego wszystkim. Myślał nawet, że się w niej zakochał. Dziewczyna z listów, jego Ryen. Obiecali sobie, że nigdy się nie spotkają i nie będą siebie szukać w mediach społecznościowych. Żadnych zdjęć, żadnych spotkań. Tylko listy i oni.
Jednak Misha spotkał ją zupełnie przypadkiem, na imprezie zorganizowanej po to, żeby zebrać fundusze na trasę jego nowo powstałej kapeli. Była tam jego Ryen. I Misha zrozumiał, że dziewczyna z listów go okłamała. Nie była wcale taka, jak to sobie wyobrażał. Była… gorąca. Postanowił, że nie zdradzi jej, kim jest. Jeszcze nie teraz.
I wydarzyła się tragedia. Tragedia, do której być może by nie doszło… gdyby tamtego wieczoru Ryen nie zawróciła mu w głowie. Teraz Misha już nie chce jej znać. Jedyne, czego chce, to ją znienawidzić i zapomnieć, że kiedyś była jego.
Ryen nie wie, czemu Misha nie odpisuje. Za to do jej poukładanego życia wkracza chłopak, który wyraźnie ma zamiar je zniszczyć. Tylko czemu Ryen nie potrafi przestać o nim myśleć?
https://www.empik.com/punk-57-douglas-penelope,p1223496980,ksiazka-p
Penelope Douglas w Polsce znana jest z takich powieści jak "Dręczyciel", oraz "Birthday Girl". Obie te powieści już czytałam (chociaż Dręczyciela planuje przeczytać raz jeszcze, bo czytałam ją w oryginale bardzo dawno temu i nie wiele pamietam) i bardzo mi się podobały. Autorka ma w swoim stylu coś co przyciąga czytelnika i rozkochuje swoimi historiami. W tym przypadku było podobnie, ja zostałam kupiona, chociaż nie do końca wszystko mi się podobało.
"Samotność, Pustka, Pozory, Wstyd, Strach
Zamknij oczy. Nie ma tutaj nic, co można zobaczyć...."
Ryen i Misha przyjaźnią się od lat, mimo że nigdy się nie widzieli. A to za sprawą listów, które do siebie pisali. Wiedzieli o sobie niemal wszystko, ale bali się spotkać by tego nie zepsuć. I słusznie. Kiedy Misha przypadkiem na jednej z imprez odkrywa kim tak naprawdę jest dziewczyna z listów, którą pokochał, nie może pozbyć się wrażenia, że coś jest nie tak. Bo ta Ryen z listów, to nie ta sama dziewczyna co na żywo. Nie ma jednak szansy by to wyjaśnić, bo tragedia która się wydarzyła sprawia, że chłopak przestaje pisać do dziewczyny. Całkowicie urywa kontakt. A Ryen tymczasem nie wie dlaczego jej najlepszy przyjaciel zrezygnował z kontaktów z nią. Jakby tego było mało, nowy chłopak w szkole doprowadza ją do szału, bo nie wiedzieć czemu, nienawidzi dziewczyny. Oboje się ukrywają za sztuczną tożsamością, oboje mają sekrety i oboje zaczynają dopiero się poznawać.
W przypadku "Punk 57" ciężko streścić fabułę tak by nic nie zdradzić. Bo choć z opisu coś tam można się dowiedzieć, to według mnie lepiej go nie czytać by dać się porwać lekturze i odkrywać wszystko na bierząco. Jeśli chodzi o bohaterów, to miałam spory problem z Ryen - a przynajmniej na początku, bo ta dziewczyna doprowadzała mnie do wściekłości. Bo ta Ryen z listów diametralnie różni się od tej w szkole. I to właśnie jej nie polubiłam. Tej która udawała przebojową i pewną siebie a to tylko dlatego by być "popularną", bo gdzieś tam w przeszłości o tym marzyła, ale dzieci się z niej śmiały. Wyczuwacie lekki absurd? Obsesja na punkcie popularności doprowadziła ją do zachowania okrutnej i pozbawionej uczuć, która lubi znęcać się nad słabszymi bo to podoba się jej szkolnej grupie. Mimo że wie jak to jest być poniżanym, bo przypominam, że sama była kiedyś w takim położeniu. Dlatego też nie do końca byłam w stanie ją polubić, bo jej zachowanie w szkole kłóciło się z tym jaka była po za nią. Dziewczyna z dwiema osobowościami.
Misha natomiast to tykająca bomba, której lepiej nie tykać, bo nie wiadomo kiedy może wybuchnąć. Brak porozumienia z ojcem przez to co się wydarzyło sprawia, że chłopak ukrywa się w opuszczonym parku rozrywki. Dodać do tego rozczarowanie związane z Ryen i mamy gotowy obraz zbuntowanego i zamkniętego w sobie chłopaka. Na szczęście Misha ma muzykę, w której może się zatracić. Ponadto sam pisze piosenki dla swojego zespołu, ale tymczasowo opuściła go wena - cóż, nic dziwnego, bo jego weną była Ryen.
"Czy Ty też to zauważyłeś? Że wszyscy chcemy przejść przez życie tak szybko i tak łatwo, jak to tylko możliwe? Że chociaż dobrze wiemy, że nie ma nagrody bez ryzyka, boimy się je podjąć?"
Motyw z listami jest bardzo dobrze znany w literaturze. Szczególnie tej młodzieżowej, ale mi to w ogóle nie przeszkadza, a nawet wręcz przeciwnie. Listy mają w sobie coś magicznego, przez co mam wrażenie, że przenoszę się w czasie. Miło dla odmiany zamiast o smsach i e-mailach poczytać o korespondencji listowej i wraz z bohaterami ekscytować się podczas otwierania skrzynki na listy.
"Punk 57" to książka pełna tajemnic, kłamstw i sekretów. Dlatego też ciężko się od niej oderwać, mimo że bohaterzy nie do końca mi odpowiadali, ale wraz z nimi chciałam jak najprędzej odkryć co ukrywa to drugie. Na szczęście autorka zastosowała narrację naprzemienną, więc z czasem z pierwszej ręki poznajemy wszystkie ukryte motywy i sekrety. A zapewniam, że przez całą książkę coś się dzieje i nie ma mowy o nudzie.
"Zawsze powinniśmy mieć nadzieję. Zmieniamy się i nasze otoczenie również się zmienia. Wszystko zmieni się na lepsze. Niemniej to nie znaczy, że przez cały ten czas nie potrafimy nic zrobić. Nie mogę zmienić jego życia, ale mogę mu pomóc."
Bardzo czekałam na tę książkę i nie zawiodłam się. Jasne, ponarzekałam na bohaterów, ale nie pamiętam już kiedy miałam tak mieszane uczucia w tym aspekcie. Ciężko mi jednoznacznie stwierdzić czy ich polubiłam czy nie. Autorka połączyła kilka motywów, które bardzo lubię jak na przykład; pisanie listów czy od nienawiści do miłości. I to chyba ten drugi motyw również autorce wychodzi najlepiej, bo zauważyłam, że lubi o nim pisać. Ponadto kolejną rzeczą, którą bardzo cenię jest muzyka a w tej książce jej nie brakuje. Cieszę się, że wydawnictwo zdecydowało się na wydanie Punka i cierpliwie czekam na kolejne powieści autorki, bo talentu pisarskiego nie można jej odmówić.