28 lutego 2018

#2/18 Podsumowanie książkowe lutego.

   Dzień Dobry :) Luty zleciał mi błyskawicznie nad czym ubolewam, bo naprawdę fantastycznie spędziłam czas i nie wierzę, że tak szybko zleciał :(. Gdzieś w połowie miesiąca się poddałam, bo kończyłam dopiero drugą książkę i nie ukrywam, że się trochę męczyłam. Na szczęście w drugiej połowie nadrobiłam i udało mi się dziś skończyć siódmy tytuł. Dziś już na pewno nie przeczytam nic w całości, ewentualnie wieczorem coś zacznę, dlatego podsumowanie postanowiłam dodać w ostatni dzień miesiąca. Bez przedłużania, zapraszam :)



1. "Consolation" tom 1 - Corinne Michaels - 302s. - ocena: 8/10
2. "Conviction" tom 2 - Corinne Michaels - 358s. - ocena: 6/10
3. "Cinder i Ella" tom 1 - Kelly Oram - 342s. - ocena: 9/10



4. "Moje miejsce na ziemi" tom 1 - J. Daniels - 320s. - ocena: 5/10
5. "King" tom 1 - T.M. Frazier - 336s. - ocena: 9/10
6. "Present Perfect" tom 1 - Alison G. Bailey - 419s. - ocena: 9/10
7. "Tyran" tom 2 - T.M. Frazier - 320s. - ocena: 8/10



Łącznie 2397 stron! Średnio 85 stron dziennie.



Najlepsza książka miesiąca: "Cinder i Ella" Kelly Oram, "King" T.M. Frazier, "Present Perfect" Alison G. Bailey
Muszę przyznać, że luty był świetnym miesiącem pod względem fantastycznych książek! Nie mogłam wybrać jednej. Poważnie, każda z tych trzech powieści była inna, emocjonalna i każdą pokochałam.  "Cinder i Ella" to słodko gorzka historia dwójki internetowych przyjaciół. Niosąca w sobie wartości i przesłanie. "King" nie jest raczej dla wszystkich. To dark, w którym zabijanie, nienawiść i przemoc są na porządku dziennym. T.M. Frazier nie zawodzi, ona zaskakuje! "Present Perfect" natomiast to piękna historia o przyjaźni od kołyski, która z czasem staje się czymś więcej. Autorka sprytne gra na emocjach czytelników, potrafiąc wpleść do fabuły wydarzenia, których nie spodziewał się nikt. Każdą, bez wyjątku polecam!


Najgorsza książka miesiąca: "Moje miejsce na ziemi" J. Daniels
Może najgorsza to zbyt duże słowo, ale na pewno wielkie rozczarowanie. Patrząc na okładkę, czytając opis i opinie spodziewałam się fajnej książki (nie ważne, że schematycznej), z którą miło spędzę czas. Zamiast tego dostałam irracjonalność, bohaterów myślących tylko i wyłącznie o seksie i niedopracowane wątki :( Plusem natomiast było to, że przeczytałam ją naprawdę szybko :)




Jak wam minął luty pod względem czytelniczym? :)





25 lutego 2018

#3/18 Zapowiedzi książkowe marca.

   Cześć, zwykle pod koniec miesiąca post z zapowiedziami mam już przygotowany, dzięki czemu nie muszę się martwić czy coś dodam. W tym tygodniu jednak mój tydzień był tak zabiegany, że całkowicie zgubiłam rytm dnia. Wracam już jednak do żywych :D (mam nadzieję) i zapraszam na zapowiedzi książkowe marca. Wybrałam 14 książek :) Cóż, wydawnictwa nie zwalniają tempa - ja nie narzekam!


Po kliknięciu w tytuł, przeniesiecie się do opisu danej książki.



2 marca:

7 marca:

  Whitney G. uwielbiam za jej "Sincerely, Carter" (Kobiece wydajcie to jak najszybciej!), ale również za "Turbulencję". Zatem książki autorki biorę w ciemno i nie mogę doczekać się jej kolejnej serii. 
  Znając Filię to "Domek na drzewie" będzie jakimś wyciskaczem łez, ale również jestem jej bardzo ciekawa :).




14 marca:

  "Weteran" to książka, którą mam okazję recenzować i nie mogę się doczekać aż do mnie dotrze. Wiem, że warto czekać, gdyż dawno temu ją czytałam i nie mogę doczekać się, by znów przeżyć tę historię. Okładka również przyciąga wzrok. "Papierowa księżniczka" przede wszystkim również ma przepiękną okładkę <3 Wiem, że wiele osób podchodzi do niej sceptycznie, ze względu na recenzję Bestselerek, jednak ja jestem zachęcona by przeczytać tę książkę. "Intryga" - kolejna pozycja z piękną okładką, ale również opis brzmi intrygująco. Pierwszy tom "Alabama Summer" oceniłam na 5/10, więc bardzo przeciętnie, jednak nie zniechęcił mnie do poznania kolejnych części, szczególnie że każdy tom opowiada o innej parze. A jeśli chodzi o "Nauczyciela tańca", to wiele dobrego czytałam o książkach autorki, więc jestem chętna by w końcu poznać jej twórczość.




16 marca:

  Książki Vi Keeland może nie są jakoś specjalnie wybitne, jednak ja bardzo lubię styl autorki, więc z przyjemnością przeczytam powyższą. Z serii "Sexy Bastard" czytałam tylko pierwszy tom i również nie był zbyt wybitny, ale przyjemny i chcę kontynuować serię. Co do "Małżeńskiej gry", to niby mnie intryguje, ale myślę, że zaczekam najpierw na opinie innych i dopiero zdecyduję.




21 marca:

28 marca:
30 marca:

   Pierwszą książkę wydaną w Polsce Jessici Park, czyli "To skomplikowane, Julie" mam na półce, ale jeszcze nie przeczytaną. Mimo to chętnie zaopatrzę się w jej kolejną pozycję. Mam co do niej dobre przeczucie. "Dziesięć poniżej zera" chcę na już! Podobnie jak "Weterana", czytałam dawno temu i wiem, że warto po nią sięgnąć. Nie mogę się doczekać, by przeczytać ją ponownie. Do książek Laurelin Paige mam pewien dystans, bo raz mi się podobają, by potem mnie zawieść. Jak na razie "Twardziela" chcę przeczytać, ale zobaczymy po premierze, czy mi się nie odmieni.


Jak widać Wydawnictwo Kobiece dominuje w moim zestawieniu, ale jeśli mam być szczera, to najbardziej czekam na pozycje od Wydawnictwa NieZwykłego :)



Napiszcie koniecznie na co wy czekacie w marcu :)







22 lutego 2018

"Moje miejsce na ziemi" I - J. Daniels




Tytuł: Moje miejsce na ziemi
Tytuł oryginalny: Where I Belong
Autor: J. Daniels
Cykl: Alabama Summer (tom 1)
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Tłumaczenie: Emilia Skowrońska
Liczba stron: 320
Moja ocena: 5/10

Gdy Mia Corelli wraca na lato do Alabamy, żeby spędzić je z Tessą, najlepszą przyjaciółką z dzieciństwa, jedyną rzeczą, jakiej się obawia, jest spotkanie z bratem przyjaciółki, Benjaminem Kelly, największym dupkiem we wszechświecie. Mia nienawidzi go z całego serca i nie chce go już więcej oglądać. Przed wyjazdem postanawia oddać dziewictwo pierwszemu lepszemu mężczyźnie i przez przypadek, zupełnie nieświadomie, oddaje je właśnie Benjaminowi.

Ben nie może zapomnieć o dziewczynie, z którą spędził noc, i jest przekonany, że już nigdy jej nie spotka - aż do następnego popołudnia, gdy widzi ją na leżaku, opalającą się z jego siostrą.

Mia chce go nienawidzić, chociaż nie potrafi o nim zapomnieć. Ben chce udowodnić, że nie jest już tym samym okrutnym chłopakiem sprzed kilku lat.
Co się stanie, gdy osoba, o której istnieniu chce się zapomnieć, staje się osobą, bez której nie można żyć?

http://www.empik.com/gdzie-moje-miejsce-daniels-j,p1176289176,ksiazka-p



   J. Daniels zadebiutowała na polskim rynku serią "Słodkie opętanie", której nie miałam jeszcze okazji czytać, ale mam w planach "na kiedyś". "Alabama Summer" z kolei to seria licząca aż 5 tomów, i muszę przyznać, że nie mogłam się doczekać, aż będę mogła przeczytać pierwszą część. Na szczęście (albo nie) udało mi się to zaraz po premierze. Nie będę ukrywać, że książka nie spełniła moich oczekiwań :( Przygotujcie się na długi post, bo muszę wyrzucić z siebie co mi nie gra w tej powieści.

Trochę o braku logiki w fabule:

  • Zacznę od pierwszych stron i pierwszej absurdalnej (dla mnie oczywiście) sytuacji. Nie będzie to spoilerem, bo tę informację można znaleźć w opisie, ja ją po prostu rozbuduję. Bohaterka idzie do baru w celu stracenia dziewictwa - gratuluję. Pewien koleś stawia jej drinka i nie owijając w bawełnę, pyta ją czy jadą do niej czy do niego. Ona przyznaje się, że będzie to jej pierwszy raz, jemu oczywiście to nie przeszkadza. Warto wspomnieć, że koleś oczywiście jest nieźle zbudowany, przystojny, seksowny i wszystko naj. Jadą do niego gdzie przystępują do akcji. Gotowi na prawdziwy absurd? Laska po dwóch sekundach przyzwyczaja się do "sprzętu partnera" (który wiadomo, jest sporych rozmiarów) i zamiast bólu, od razu czuje ogromną przyjemność. Oczywiście osiąga orgazm, jakżeby inaczej. Nieznajomi (bo nie wspomniałam, że nie znają swoich imion) powtarzają stosunek, tym razem jednak od tyłu (wybaczcie, za dosłowność). Mia jest wniebowzięta, bo czuje go dużo bardziej. Przypominam, że dopiero przeżyła swój pierwszy raz, mimo to nie odczuwa żadnego bólu. Powiedziałabym, że to profesjonalistka w łóżku. Koniec końców, doliczając do tego seks oralny, bohaterka osiągnęła w sumie 5 orgazmów! Gratulacja! Autorko, serio? Bohaterka przeżywa pierwszy raz, ale opisany jest, jakby była w tym mistrzynią.


  • Kolejny hit (to znów nie jest spoiler, bo ta informacja jest w opisie) - owy tajemniczy jest oczywiście Benem, czyli gościem, który wręcz nienawidził Mii i ciągle się na niej wyżywał. Bohaterzy więc znali się w dzieciństwie długie lata - szczególne, że Mia przyjaźniła się z siostrą Bena, Tessą. Jakiś czas później spędzają ze sobą upojne chwile w sypialni i żadne z nich nie zajarzyło, kim jest to drugie? Co tu jest nie tak? Ostatni raz widzieli się gdy Mia miała 14 lat. Ok rozumiem, że mamy tu przykład brzydkiego kaczątka, który wyrósł na pięknego łabędzia. Ale czy 9 lat to tak dużo by zmienić się nie do poznania? Uważam, że jeśli nie przeszli diametralnych operacji plastycznych twarzy - a nic na to nie wskazuje - to nie ma szans, że uprawiali ze sobą seks (namiętny) na totalnej nieświadomce. Jasne, lubię czytać o "ponownym połączeniu po latach", ale znowu.. Autorko, serio?


  • Kolejny smaczek - Ben jest policjantem. Wychodzi zatem do PRACY. Wiadomo, że taka praca wymaga skupienia i zaangażowania, więc może być tak, że przez cały dzień nie będzie miał czasu na sprawdzenie prywatnego telefonu. Mia  jednak zadzwoniła do niego RAZ, nagrała się na pocztę głosową i czekała. Przekazała mu ważną wiadomość i naprawdę rozumiem, że w takiej sytuacji czekała na jego odpowiedź i potrzebowała jego wsparcia. Ben jednak milczy, podejrzewam że mogło minąć z pół dnia. Mia natomiast od razu założyła, że Ben jej nie kocha, nie zależy mu na niej, więc nie ma po co do niego wracać. Bo przecież nie napisał nawet słowa w smsie. Halo dziewczyno! Koleś pracuje! Może był na akcji czy coś się stało. Bohaterka natomiast uparcie twierdzi, że to koniec a jej życie się rozpadło. Przypominam, że dlatego, że nie oddzwonił w ciągu kilku godzin. Czy tylko ja tu widzę brak logiki? Ewidentnie wymuszona drama, by tylko coś się działo. A najlepsze jest to, że w związku z tą sytuacją wydarzyły się dwie straszne rzeczy, a ta najgorsza została totalnie zbagatelizowana. Jestem na NIE.


   Na sam koniec absurdów, pragnę się dowiedzieć o co chodzi w tych książkach i z bohaterami, którzy nagminnie chleją alkohol, po czym minutę później wsiadają za kierownicę? Poważnie, spotykam takie sytuacje w co drugiej książce. W tej dodatkowo robi to GLINA, który to powinien właśnie łapać za takie przewinienia.
   Oraz dlaczego w tej książce NIE MA ZASIĘGU W SZPITALACH? :D Powaga, w dwóch różnych szpitalach nie było zasięgu :D Jakieś podziemne placówki w tej Alabamie mają czy o co chodzi?

   Ja nawet nie wiem kiedy bohaterzy od nienawiści przeszli do miłości. Stało się to tak szybko, że przeoczyłam moment "zakochania". Szkoda, że autorka skupiła się bardziej na tym, jak bohaterzy siebie pociągają i non stop myślą o seksie, niż na ponownym budowaniu ich relacji. Ja nawet nie umiałabym wymienić cech bohaterów, po za tym że byli seksowni i mieli ciągle chcicę. Jasnym punktem w książce był Nolan - dowiedzie się o nim tylko czytając, ja nic nie zdradzę.

   Mam wrażenie, że autorka trochę się pogubiła i z fajnej fabuły, którą można było rozbudować na setki sposobów, stworzyła "wszystko w niczym". W sensie są dramaty, jest miłość, ale za szybko i bez emocji. Mimo minusów, które wymieniłam, książkę przeczytałam naprawdę bardzo szybko. Nie ma zbędnych opisów - chociaż w tym przypadku może to i szkoda, bo dzięki nim może akcja by tak nie pędziła i czytelnik byłby w stanie dowiedzieć się o bohaterach nieco więcej.

   "Moje miejsce na ziemi" to bardzo lekka i niezobowiązująca lektura. Wiem, że ma swoich fanów i jak najbardziej to rozumiem. Do mnie jednak nie za bardzo przemówiła, dlatego ani nie polecam, ani nie odradzam. Szczególnie, że mam w planach przeczytać dalsze tomy, a na pewno kolejny, w którym poznamy historię Tessy, czyli siostry Bena. Mam nadzieję, że będzie dużo lepszy od części pierwszej i nie będę musiała zapisywać absurdalnych sytuacji :)





Cykl "Alabama Summer":
Tom 1. Moje miejsce na ziemi
Tom 2. Wszystko, czego pragnę
Tom 3. Gdy upadnę
Tom 4. Nasze miejsce na ziemi
Tom 5. To, czego potrzebuję





18 lutego 2018

"Consolation" / "Conviction" - Corinne Michaels



Tytuł: Consolation
Tytuł oryginalny: Consolation
Autor: Corinne Michaels
Cykl: Consolation Duet (tom 1)
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Tłumaczenie: Kinga Markiewicz
Liczba stron: 302
Moja ocena: 8/10

Uzależniająca. Intensywna. Emocjonująca.

To historia o złamanych sercach, tęsknocie, słodko-gorzkim smaku zakazanego owocu. Porywająca. Wzruszająca. Chwytająca za serce.

Tej historii nie zapomnisz. A kiedy poznasz jej zakończenie, będziesz marzyć o tym, aby natychmiast poznać jej dalszy ciąg!

Liam nie miał być moim szczęśliwym zakończeniem. Nawet nie byłam nim zainteresowana.Był najlepszym przyjacielem mojego męża – zakazanym owocem.

Tyle że mój mąż nie żyje, a ja czuję się samotna. Tęsknię za nim i ląduję w ramionach Liama. Jedna wspólna noc zmienia wszystko. Teraz muszę zdecydować, czy naprawdę go kocham, czy jest dla mnie tylko nagrodą pocieszenia.

http://szostyzmysl.com.pl/2017/10/09/consolation-t-1/




   Kiedy skończyłam "Consolation" zaczęłam się zastanawiać co i jak właściwie napisać. Jestem już też po drugim tomie i stwierdziłam, że najodpowiedniej będzie jeśli o obu tomach napiszę w jednym poście. Głównie ze względu na fakt bym pisząc o drugiej części przypadkiem nie zaspoilerowała i nie odebrała wam przyjemności z poznawania fabuły. A że druga część to jeden wielki spoiler, to też za dużo do powiedzenia nie mam bez zdradzenia fabuły. Zatem uważam, że to najodpowiedniejsza decyzja.


"Pewnego dnia, mówią. Pewnego dnia to wszystko odejdzie i przestanie boleć."


   "Consolation" to książka, która jeszcze nie wydana, wywołała szum i oczekiwanie. Kiedy nadszedł dzień premiery miałam wrażenie, że ten tytuł pojawia się na każdym blogu. Ja również śledziłam każdą recenzję, co raz bardziej zniecierpliwiona oczekiwaniem na drugi tom - musiałam mieć od razu dwa tomy by móc czytać :D. Jak widać musiałam trochę odczekać, ale w końcu nadszedł ten moment.

   Natalie po stracie męża budzi się co rano tylko dla swojej córki. Tylko dla niej oddycha i żyje. Sama musi zapewnić jej najlepsze życie na jakie zasługuje. Obok siebie ma przyjaciół i rodziców, jednak dziewczyna chce zająć się wszystkim sama. Aż w końcu w jej domu zjawia się Liam - najlepszy przyjaciel jej męża. Od tego momentu nic już nie będzie jak dawniej.
   Liam przeżył śmierć przyjaciela nie lepiej niż Natalie. Pracując w tej samej branży był przygotowany na wszystko. Tylko nie na to, że straci Aarona tak szybko, a już na pewno nie na to, że pustkę w jego sercu wypełni jego żona i nowo narodzone dziecko.


"[...] udawanie jest o niebo lepsze od zderzenia się ze świadomością."


   Natalie i Liam, to bohaterzy których naprawdę da się polubić. Na szczególną uwagę zasługuje oczywiście Liam, który według mnie miał najcięższą sytuację jeśli chodzi o wybory. Oczywiście nie kwestionuję tu żałoby czy tego kto bardziej cierpiał, jednak w tej sytuacji to Liam został pod ostrzałem, to jego oceniali inni i to on był rozdarty. Autorka natomiast skupiła się głównie na bohaterce i jej drodze "życia po stracie".

   Fabuła książki nie jest mi obca, bo już raz miałam okazję czytać coś podobnego, mianowicie "Cement Heart" Beth Ehemann. Dlatego mniej więcej byłam przygotowana i nie myliłam się, bo obie te książki są do bólu podobne. Jednak ja nie raz powtarzałam, że mnie schematyczność nie przeszkadza pod warunkiem, że autor wykreuje świetnych bohaterów, oraz że zaciekawi swoim stylem. I właśnie tak było, "Consolation" to naprawdę dobra książka, jednak będąc szczerą nie dostałam tego czego oczekiwałam. Zwyczajnie dobra, ale myślę że w końcu z czasem w większości o niej zapomnę.





Tytuł: Conviction
Tytuł oryginalny: Conviction
Autor: Corinne Michaels
Cykl: Consolation Duet (tom 2)
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Tłumaczenie: Kinga Markiewicz
Liczba stron: 358
Moja ocena: 6/10

Po raz kolejny autorka złamie ci serce. Ale czy poskłada je na nowo?

"Zakochałam się w Liamie tylko po to, aby moje serce znów pękło na milion kawałków. Paraliżuje mnie świadomość życia bez niego, ale rzeczywistość wygląda tak, że odszedł. On tego nie rozumie, a ja nie mogę go do niczego zmusić. Gdyby tylko dostrzegł pewność kryjącą się za moimi słowami... Wtedy nadal bylibyśmy razem".

http://szostyzmysl.com.pl/2017/12/08/conviction-consolation-duet-tom-2/








"Nadzieja nie jest gwarancją spełnienia marzeń. Nie odmalowuje pięknych wizji i nie przynosi ulgi. To coś, czego czepiamy się kurczowo, gdy potrzebujemy powodu, w który możemy wierzyć."


   Przykro mi to stwierdzać, ale jeśli chodzi o drugą część to zawiodłam się całkowicie. Nie wiem co się stało, ale "Conviction" nieźle mnie wymęczyło. W pewnym momencie złapałam się nawet na tym, że czekam na zakończenie :(

   Tak naprawdę ciężko cokolwiek napisać, bo ta część, jak już pisałam, to jeden wielki spoiler. Pewnie nie raz spotkaliście się już w recenzjach "Consolation", że zakończenie zwala z nóg, i lepiej nie czytać bez drugiego tomu pod ręką. Ja tak zrobiłam, jednak nie zostałam zaskoczona nawet w najmniejszym stopniu. Co więcej oczekiwałam tego i bardziej byłam ciekawa jak autorka wybrnie z sytuacji, w którą wplątała bohaterów. Ale znowu, już w połowie pierwszej części dostałam odpowiedź i dokładnie wiedziałam jak potoczą się ich losy.

   "Conviction" dla mnie to nic innego jak jedno wielkie zapewnienie o uczuciach. Naprawdę, ile razy można powtarzać to samo? Bohaterzy niestety irytujący do granic możliwości. Liam zamiast zachować się jak facet i postawić sprawę jasno, miotał się i sam nie wiedział czego chciał. Choć w jego przypadku jestem skłonna jeszcze to przeżyć, tak w przypadku Natalie już nie. Zachowanie Natalie było da mnie tak egoistyczne i samolubne, jakby tylko ona ze wszystkich ludzi cierpiała. Chyba zapomniała, że tak naprawdę każdy z bohaterów miał bardzo trudne decyzje do podjęcia, czy do pogodzenia się. Każdy w tej sytuacji cierpiał i na końcu ktoś musiał zostać zraniony. Natalie natomiast widziała tylko czubek własnego nosa, ignorując potrzeby i uczucia innych.


"Kochać kogoś oznacza bycie bezinteresownym i chęć zrezygnowania z własnych potrzeb dla drugiej połówki. To zachowanie szlachetnej postawy w obliczu świadomości, że całkowicie zniszczy to twój świat - tak jak odejście."


   Podsumowując! "Consolation" wciągnęła mnie w swój świat, z przyjemnością śledziłam losy bohaterów i im kibicowałam. W "Conviction" natomiast dostałam przekombinowanie i nudę. Bo mimo wielu zwrotów akcji, które nadawały powieści tempa, ja przez ciągłe wyznawanie uczuć przez bohaterów, nudziłam się i czekałam na zakończenie. A to chyba nie świadczy dobrze o książce, jeśli czeka się już na koniec.
  Oceniając obie części dałabym 7/10. Jako całość to naprawdę ciekawa i bolesna historia i przeczytanie jej nie jest stratą czasu, jednak dla mnie coś było nie tak i nie porwała mnie tak jak sądziłam, że zrobi. Styl autorki jest lekki i przyjemny, dlatego bardzo chętnie też przeczytam inne jej książki. Polecam jeśli lubicie książki o odnajdywaniu szczęścia po stracie. Ostrzegam jednak, że możecie nieco zawieść się na drugim tomie.




14 lutego 2018

"Cinder i Ella" - Kelly Oram



Tytuł: Cinder i Ella
Tytuł oryginalny: Cinder & Ella
Autor: Kelly Oram
Cykl: Cinder&Ella (tom 1)
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Tłumaczenie: Joanna Nykiel
Liczba stron: 342
Moja ocena: 9/10


Niespełna rok temu osiemnastoletnia Ella uległa tragicznemu wypadkowi, w którym zginęła jej mama, a ona sama odniosła bardzo poważne obrażenia. Powrót do zdrowia jest trudny, dlatego dziewczyna trafia pod opiekę dawno niewidzianego ojca i jego nowej rodziny. Teraz Ella musi musi przekonać innych, że potrafi żyć samodzielnie…. i po dłuższej przerwie ponownie nawiązuje kontakt z kimś, kto jako jedyny może jej pomóc… I bardzo wiele dla niej znaczy… Anonimowy przyjaciel poznany na blogu. Cinder.

https://publicat.pl/wydawnictwo-dolnoslaskie/oferta/beletrystyka-dla-mlodziezy-15/cinder-i-ella






   Historia o Kopciuszku cieszy się ogromną popularnością zarówno w świecie literackim jak i filmowym. Powiedzmy sobie szczerze, czy jest ktoś kto nie zna tej bajki? Ile z nas, kiedy byłyśmy małymi dziewczynami, marzyło o pojechaniu na bal karetą, w pięknej sukni, na której spotkałybyśmy księcia? Jestem pewna, że większość. Ja osobiście uwielbiałam tę bajkę, a gdy byłam starsza, pokochałam też filmy. Do tej pory do niektórych chętnie wracam. Dziś jednak chciałabym wam przedstawić historię o "kopciuszku" we współczesnym świecie. 

    Ellamara Rodrigez po wypadku samochodowym, w którym straciła najważniejszą osobę na świecie - swoją mamę, po prawie rocznym leczeniu w szpitalu i po utracie swojej pewności siebie, zmuszona jest zamieszkać z ojcem. Ojcem, który ponownie wyszedł za mąż. Tym sposobem Ella zyskuje nie tylko macochę, ale także przyrodnie siostry, bliźniaczki. Siostry już od pierwszego dnia nie kryją niechęci do Elli a macocha nie zastanawia się nad tym co mówi. Nowe otoczenie, nowa szkoła, nowi ludzie i nowe życie. Ella musi pokazać, że "żyje dalej" i daje sobie radę, tyle że jak ma żyć, gdy wszystko co kochała przepadło? Wtedy odnawia kontakt z kimś, kto był jej najlepszym przyjacielem - Cinderem. Mimo anonimowości, tylko on potrafi przywrócić Elli wiarę w życie.
   Cinder - bo taki pseudonim przybrał bohater w internecie - żyje na pełnych obrotach. Jego życie to nieustanne flesze aparatów, wywiady, przyjęcia i spotkania. Jedyną "normalnością" w jego życiu, jest Ellamara - anonimowa przyjaciółka. Kiedy pogodził się już z myślą, że już nigdy nie porozmawia z dziewczyną, ta po prawie rocznej przerwie wysyła mu wiadomość. Bohaterowie odnajdują sens bycia, tylko że nic nie jest już tak jak dawniej. 

   Kelly Oram napisała historię na podstawie bajki, ale przemieniając ją w piękną, dojrzałą historię. Zła macocha początkowo nie zastanawiająca się nad słowami, które wypowiada, okazuje się wierną i oddaną żoną, oraz cierpliwą i ciepłą matką. Wredne siostry uprzykrzające życie bohaterce okazują się najlepszymi przyjaciółkami - a przynajmniej jedna. Bogaty i przystojny książę okazuje się bratnią duszą, która potrafi uleczyć najbardziej złamane serce. Autorka udowadnia w tej książce jak ważna jest rozmowa! Jak ważne jest wysłuchanie drugiej osoby, bo powody przez które postępują tak a nie inaczej, mogą być przytłaczające i bolesne. A do tego wszystkiego "Cinder i Ella" to idealny przykład tego, by nie oceniać innych przez wygląd.

   Ella to bohaterka, z którą bardzo łatwo się utożsamić. Dziewczyna prowadzi bloga z recenzjami filmów i książek. Kto lepiej ją zrozumie, niż my, blogerzy? Cinder natomiast to bohater, który w świecie sławy chce być traktowany jak normalny "szary" człowiek. Przez 3/4 książki bohaterzy mimo, że znają się 3 lata, tak naprawdę nigdy się nie widzieli. Prowadzą rozmowy za pomocą komunikatora, a potem przez telefon. Nie przeszkadza im to jednak, bo znają się lepiej niż nie jedna para realnie. Autorka wykreowała ich postacie tak realnie, że ja czytając tę książkę miałam wrażenie, że naprawdę gdzieś tam na świecie oni istnieją. Co najważniejsze, nie są wyidealizowani. Mają swoje wady i momenty zwątpienia. I to jest największym plusem tej książki. Bohaterzy.

   "Cinder i Ella" to historia o miłości, w której miłość nie stoi na pierwszym planie. To historia o przebaczeniu, o zaakceptowaniu prawdy i nowego życia. Wywołuje uśmiech na ustach dzięki sarkastycznym odpowiedziom bohaterów, wzrusza i ściska za serce przez los, z którym bohaterka musi się pogodzić, oraz rozczula przez wspaniałą historię.


Podsumowując! Przede wszystkim pragnę podziękować wydawnictwu za wydanie tej powieści. To nie jest książka tylko dla młodzieży. To historia, którą polecam każdemu nie zależnie od wieku, bo musicie mi uwierzyć - jest tego warta. Mądra, wartościowa i piękna, która zasługuje na duży rozgłos, a nawet uważam, że warto byłoby ją przenieść na duży ekran. Jeśli wahacie się przed sięgnięciem po nią, to uwierzcie mi że nie ma powodu. Nie będziecie żałować, bo to jedna z tych książek, od których nie będziecie się mogli oderwać i dzięki której spojrzycie na świat i ludzi w innym świetle. Ja osobiście nie mogę już doczekać się drugiego tomu! Chce jak najszybciej móc go przeczytać i znów znaleźć się w świecie Elli i Cindera. 








"Problem z bajkami polega na tym, że większość z nich zaczyna się od jakiejś tragedii. Doskonale rozumiem, dlaczego tak się dzieje. W końcu nikt nie chce, aby bohaterką była rozpieszczona, zadowolona z życia księżniczka. Wyzwania i problemy kształtują charakter, dodają postaci głębi, czynią ją wrażliwszą, sympatyczniejszą i pozwalają czytelnikowi się z nią identyfikować. Mierzenie się z trudnościami wzmacnia - to jasne. Nieszczęścia w bajkach są potrzebne i nikt nie ma nic przeciwko nim - chyba że akurat jest się w tej bajce główną bohaterką."





11 lutego 2018

"Przebudzenie Olivii" - Elizabeth O'Roark



Tytuł: Przebudzenie Olivii
Tytuł oryginalny: Waking Olivia
Autor: Elizabeth O'Roark
Cykl: -
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: Anna Sauvignon
Liczba stron: 432
Moja ocena: 8/10

Will Langstrom jest trenerem żeńskiej grupy biegaczek. Mężczyzna musiał porzucić marzenia o zawodowej wspinaczce górskiej i zająć się podupadającą farmą po zmarłym ojcu. Zdecydowanie nie potrzebuje takich kłopotów jak romanse – tym bardziej z uczennicami.

Olivia Finnegan to twarda i zbuntowana, młoda dziewczyna, dla której stypendium sportowe na Uniwersytecie w Colorado jest ogromną życiową szansą. Skrywa jednak tajemnicę, która jeżeli wyjdzie na jaw, może ją zniszczyć. Kilka razy mówiła o swoim problemie innym, ale oni nie chcieli jej słuchać, dlatego teraz nie mówi o tym nikomu. Czasami tak jest lepiej.

Will na początku traktuje dziewczynę z rezerwą lecz po jakimś czasie zmienia swój stosunek do niej. Postanawia jej pomóc – chce przebudzić Olivię. Nie bierze pod uwagę jednego – pożądania, które nie daje mu spokoju. Wtedy sprawy się komplikują…


źródło opisu: http://www.wydawnictwokobiece.pl/produkt/przebudzenie-olivii/



"Czuję, jakbym stała nad przepaścią, i jedyne, co mi zostaje, to skoczyć."



   "Przebudzenie Olivii" czytałam dawno temu, jeszcze w oryginale. Niestety często mam tak, że książka mnie nie zachwyca, ale gdy czytam ją ponownie za jakiś czas, mam całkiem inne zdanie. Kiedy na stronie Wydawnictwa Kobiecego książka pojawiła się w zapowiedziach, wiedziałam że muszę ją mieć. Szczęście zadziałało a mnie udało się wygrać ją w konkursie przedpremierowym. Niestety, książka do dziś do mnie nie dotarła :( Po długim oczekiwaniu, postanowiłam że kupię ją sobie sama. Tak też zrobiłam i niemalże od razu zaczęłam czytać. Można w sumie powiedzieć, że nie odłożyłam jej dopóki nie przewróciłam ostatniej strony.

   Książka Elizabeth O'Roark wyróżnia się przede wszystkim oryginalnością oraz postawieniem problemu ponad romans, który spada na drugi plan. Mimo że można uznać tę powieść za schematyczną, czy nawet przewidywalną, to ani trochę nie przeszkadza. Autorka tak umiejętnie stworzyła bohaterów i poprowadziła akcję, że przez książkę się "przelatuje". Do tego prosty i przyjemny styl sprawia, że całość prezentuje się naprawdę dobrze.

   Olivia Finnegan to zawodowa biegaczka z tajemnicą, która rujnuje jej karierę. Wydalona z poprzedniego uniwersytetu, za incydent z jednym ze studentów, trafia pod skrzydła nowego trenera, w nowej szkole. Niestety bohaterka słynie z ciętego języka, ripost, pewności siebie i zawsze stawia na swoim. Jest trudna i nieokrzesana. Od samego początku zostaje upomniana przez trenera - i też nie pozostaje dłużna - jednak wie, że on jest jej jedyną szansą, by udało jej się utrzymać stypendium. A bieganie dla Olivii jest wszystkim, bo bez tego nie ma nic.
   Will Langstorm ma na utrzymaniu gospodarstwo, które jego ojciec zostawił mu po śmierci. Żeby móc je utrzymać, Will trenuję żeńską drużynę biegaczek. Na rzecz tego musiał zrezygnować ze swoich marzeń o zawodowej wspinaczce górskiej. Kiedy myśli, że gorzej być nie może - w jego grupie pojawia się pyskata, zbuntowana, ale przede wszystkim świetna w bieganiu Olivia, dzięki której mają szansę dostać się do zawodów stanowych. Po czasie jednak, Will poznaje sekret dziewczyny i postanawia jej pomóc. Nie tylko dla drużyny, ale też dla niej samej.


"Coś drga w kąciku jej ust. I nagle zdaje mi się, że warto było tyle się z nią naużerać, byle tylko zobaczyć, jak prawie się uśmiecha."


   Mimo tego, że Olivia była bohaterką za bardzo chcącą radzić sobie ze wszystkim sama, przez co była dość mocno opryskliwa, to dało się ją polubić. Po zrozumieniu jej problemów i poznaniu jej przeszłości, jej zachowanie w jakiś sposób dało się usprawiedliwić. Jasne, momentami przesadzała w odzywkach, ale z drugiej strony kiedy całe życie musisz liczyć na siebie, a gdy decydujesz się komuś wyznać swój największy sekret, on zostaje wyśmiany, musisz sobie jakoś poradzić. Olivia tak właśnie reagowała, nauczona przez życie. A kiedy pod koniec dochodzi wątek kryminalny dotyczący właśnie jej, jeszcze bardziej byłam w stanie zrozumieć jej zachowanie.
  Will natomiast jest surowy, nieustępliwy i stanowczy. Decydując się na ratowanie firmy, która podupada, wziął na siebie dużą odpowiedzialność, która doprowadziła do jego nieszczęścia. Bo Will nie był szczęśliwy. Bohater mając ogromne poczucie winy z powodu ojca, chciał go uszczęśliwić po jego śmierci i spełnić jego życzenia. W ten sposób Will egzystuje, bym powiedziała, bo nie cieszy się z życia.

   "Przebudzenie Olivii" to tytuł, którym można opisać całą historię. Bo zarówno Olivia jak i Will przebudzili się nawzajem, z jednej strony dosłownie, z drugiej w przenośni. Fantastyczne dopracowanie książki, kreacja bohaterów, którzy byli bardzo realni, ale także wątki poboczne. Jak już pisałam na początku, autorka nie skupiła się tylko na romansie bohaterów, a ich relacja rozwija się powoli i naturalnie, co bardzo lubię. Ponadto wspaniali bohaterowie drugoplanowi, którzy ciągle gdzieś tam się pojawiali i odgrywali ważne role w powieści sprawiły, że żałuję iż nie jest to seria :(. Wiem, że autorka napisała osobną powieść o Erin i Brendanie, zatytułowaną "Drowning Erin", dlatego błagam wydawnictwo, niech to wyda i to jak najszybciej :D


   Podsumowując! "Przebudzenie Olivii" to książka, w której znajdziecie zakazany romans nauczyciel/uczennica, który tak naprawdę nie stoi na pierwszym planie. Znajdziecie w niej problem, który może zrujnować karierę zawodową. Znajdziecie również realnych i wyrazistych bohaterów, którym się kibicuje. Przede wszystkim jednak mam nadzieję, że spędzicie przyjemnie czas czytając tę powieść i która wciągnie was do ostatniej strony.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z tą książką, to jak najszybciej to nadróbcie. Jestem świadoma tego, że nie wszystkim się spodoba. Spotkałam się nawet z opiniami, że była nudna i można się na niej zawieść, ale w końcu jeśli się nie spróbuje, to się nie dowie, prawda? :)
Ja książkę polecam, ale to już od was zależy, czy dacie jej szansę :)






"W chwilach takich jak ta nieomal żałuję, że nie jestem dobrym człowiekiem. Taki, który umie uszczęśliwiać innych. Albo przynajmniej takim, który ich nie krzywdzi."



8 lutego 2018

"Gdy słowa zawodzą" - Julie Buxbaum



Tytuł: Gdy słowa zawodzą
Tytuł oryginalny: What to Say Next
Autor: Julie Buxbaum
Cykl: -
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Tłumaczenie: Donata Olejnik
Liczba stron: 304
Moja ocena: 7/10


David nie potrafi rozmawiać z rówieśnikami. Kit zapomniała, jak to się robi.
Gdy śliczna i popularna Kit Lowell zaprzyjaźnia się z chorym na zespół Aspergera Davidem Druckerem, wszyscy są zszokowani – a najbardziej David i Kit. Tych dwoje – wydawałoby się niemających ze sobą nic wspólnego – świetnie się rozumie! Kit zmaga się z życiową tragedią – jej ojciec zginął w niejasnych okolicznościach. David angażuje się w prywatne śledztwo, ale żadne z nich nie jest w stanie przewidzieć, jak ono się skończy...

https://publicat.pl/wydawnictwo-dolnoslaskie/oferta/beletrystyka-dla-mlodziezy-15/gdy-slowa-zawodza




   Twórczość autorki po raz pierwszy miałam okazję poznać podczas czytania "Coś o tobie i coś o mnie". Całkiem przyjemna młodzieżówka, ale w moim odczuciu dla nieco młodszych czytelników ode mnie. Jednak coś sprawiło, że chętnie sięgnęłam po kolejną pozycję autorki. Jak wyszło tym razem?

  Kit Lowell po stracie ojca staje się cieniem siebie. Z matką rozmawia półsłówkami, a z przyjaciółkami nie ma ochoty na dyskusje o tym, czy dobrze leżą na nich dżinsy. Aby więc tego uniknąć, na lunchu na stołówce siada obok Davida. Wie, że chłopak to samotnik, który nie rozmawia z rówieśnikami, więc ma nadzieję zaznać tam spokoju.
   David Drucker to autsajder. Chodzi w rozciągniętych ubraniach, zawsze ma na uszach słuchawki, a w notesie zapisuje informacje na temat kolegów ze szkoły. Dlatego kiedy Kit siada przy "jego" stoliku, jest równie zaskoczony co pół stołówki.

    Zacznę od Davida, bo muszę przyznać, że czasami ciężko było mi go zrozumieć. Oczywiście rozumiem, że autorka miała zamysł przedstawić go jako bohatera z problemami - co się niewątpliwie udało, ale do pewnych jego myśli, czy wypowiedzi musiałam wracać, by dokładniej go zrozumieć. Po za tym to bohater odzwierciedlający wiele uczniów w szkole. W końcu każdy miał (albo ma) w szkole jakiegoś samotnika, który stroni od ludzi. Po bliższym poznaniu okazuje się jednak, że to wrażliwy nastolatek. Najbardziej jednak polubiłam w nim szczerość. Zawsze mówił to co miał na myśli i nie owijał w bawełnę. Chociaż nie zawsze szczerość jest tym co chcemy usłyszeć, było już za późno cofnąć słowa
   Kit natomiast w moim odczuciu zeszła na drugi plan. Mimo, że również jest postacią pierwszoplanową, to jednak David grał pierwsze skrzypce. Autorka doskonale poradziła sobie z jej kreacją. Kit była zwykłą, realną dziewczyną, cierpiącą po stracie ojca. Nie narzucono na nią stosu problemów, nie została przerysowana na najpiękniejszą i najzdolniejszą dziewczynę w szkole. Była zwyczajną nastolatką. Bardzo ciężko znaleźć taką bohaterkę w książkach, dlatego wielki plus dla autorki.


""(...) każdy z nas jest widziany w jakiś sposób przez resztę świata. Ty byłaś pierwszą osobą w tej szkole - a może nawet w ogóle, nie licząc mojej najbliższej rodziny - która spojrzała na mnie i dostrzegła kogoś więcej (..)."


   Dzięki temu, że Julie Buxbaum zastosowała narrację pierwszoosobową naprzemienną, można lepiej poznać oboje bohaterów. Perspektywa Davida pozwoliła lepiej zrozumieć zachowanie i myślenie osoby chorej na Aspergera. Autorka nie przytłoczyła czytelników chorobą i stratą bliskiej osoby, dzięki wprowadzeniu humoru, który występuje bardzo często, szczególnie w rozmowach. Dlatego mimo trudnych tematów, nie odczuwa się ciężkości powieści. Największym plusem jednak są wyżej wspomniani bohaterowie.


"- Kwintyliona?
- Wyobraź sobie jedynkę i trzydzieści zer. - Kit wzrusza ramionami, chyba nie potrafi sobie tego wyobrazić. Fatalnie, ponieważ wizja kwintyliona jest jak poezja."


   Podsumowując! Jak pisałam na początku, mam wrażenie, że książki autorki są pisane raczej z myślą o młodszych czytelnikach. Osobiście bardzo lubię młodzieżówki, jednak w tym przypadku książka nie porwała mnie do tego stopnia, bym ją zapamiętała. Mimo to, uważam że nie była stratą czasu, szczególnie, że autorka pisze płynnym, prostym stylem. Polecam głównie nastolatkom, ale starsi czytelnicy też powinni miło spędzić z nią czas.

4 lutego 2018

"Turbulencja" - Whitney G.



Tytuł: Turbulencja
Tytuł oryginalny: Turbulence: A cocky pilot romance
Autor: Whitney G.
Cykl: -
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: Ryszard Oślizło
Liczba stron: 480
Moja ocena: 8/10

Spotkali się w chmurach: pilot i stewardessa. Skandal wisiał w powietrzu.
Gillian przybywa do Nowego Jorku w poszukiwaniu sensu życiu. Wkrótce rozpoczyna pracę jako stewardessa. Na pokładzie jednego z samolotów poznaje aroganckiego do granic wytrzymałości, lecz diabelnie przystojnego pilota Jake’a, eksperta w przygodach na jedną noc, którego nie interesują randki, zwierzenia i trzymanie się za ręce.
Para decyduje się na prosty układ – seks bez zobowiązań. Zaczyna się szalona seksowna podniebna podróż. Sceny namiętności na różnych lotniskach, w hotelach i miejscach na świecie. Tajemnicze telefony, problemy rodzinne i mroczne cienie przeszłości, które dopadają Jake’a. Pojawia się też niepohamowane uczucie Gillian.
W pewnym momencie bohaterowie będą musieli skonfrontować swoje oczekiwania. Czy wyjdzie im to na dobre?

źródło opisu: http://www.wydawnictwokobiece.pl/produkt/turbulencja/





   Whitney G. to autorka, której styl bardzo polubiłam czytając "Sincerely, Carter" (Halo Kobiece?! Czekam na polskie wydanie!). Przekonała mnie do siebie poczuciem humoru, bohaterami i samą historią. Już wtedy pomyślałam sobie, że chcę każdą książkę autorki, jednak finalnie wyszło tak, że nie przeczytałam już żadnej. Widząc w zapowiedziach "Turbulencję" początkowo nie skojarzyłam autorki, nie ukrywam. Dopiero po chwili, bo sprawdzeniu oryginału uświadomiłam sobie, ze to TA autorka (swoją drogą czy tylko ja zawsze sprawdzam jaką dana książka ma okładkę w oryginale i jak jest oceniana? :D).

   "Turbulencja" od pierwszych stron wywołała na moich ustach uśmiech. Poczucie humoru, cięte riposty oraz zabawne sytuacje, które towarzyszą czytelnikowi przez całą książkę, sprawiały że nie raz śmiałam się sama do siebie. A to nie zdarza się często. Jasne, w wielu książkach są zabawne momenty, które wywołują uśmiech, ale rzadko kiedy cieszę się przez połowę książki. Nawet kiedy wydaje się, że sytuacja jest poważna, bohater i tak rzuci ciętą ripostą, rozładowując napięcie. Nie myślcie jednak, że to jedna z tych zabawnych książek. Absolutnie nie. Whitney G. poruszała szereg trudnych tematów, takich jak odrzucenie przez rodzinę, zdrady, samotność, złośliwość i wiele innych. Ta książka była dla mnie wręcz smutna. To dzięki świetnie wykreowanym bohaterom, ich docinkom i dialogom, autorka wprowadziła humor.

   Gillian to czarna owca w rodzinie. Nie ważne jak się starała, jak chciała zaimponować rodzinie - oni zawsze ją krytykowali i stawiali na ostatnim miejscu z rodzeństwem. Co to za rodzina? Zarówno rodzice jak i rodzeństwo deptali jej poczucie wartości i nie szczędzili jej przykrych słów. Ponadto chłopak ją zdradzał i kłamał na temat jej pracy swojej rodzinie, oczywiście nie widząc w tym nic złego. Gillian miała więc tylko przyjaciółkę i bloga, na którym opisywała wszystkie swoje uczucia.  Gillian to dla mnie bohaterka sprzeczna, głównie ze względu na jej niezdecydowanie. Mam na myśli, że nie ważne co sobie postanowiła, co sobie obiecała, i tak chwilę potem łamała swoje zasady i robiła coś zupełnie odwrotnego. Z drugiej strony to pewna siebie, niesamowicie gadatliwa i ambitna dziewczyna. Dało się ją polubić, ale nie do tego stopnia, żeby uznać ją za "jedną z ulubionych".
   Jake to typowy samiec alfa. Bardzo długo nie dowiadujemy się o nim nic, oprócz tego że jest sarkastyczny, bezczelny, stanowczy i że lubi się "pieprzyć". Mimo, że nie raz przeszkadzały mi jego odzywki czy jego zachowanie względem Gillian, to tego bohatera nie da się nie lubić. Ja go wręcz uwielbiam :D Jake robi i mówi to na co ma ochotę. Nieważne gdzie jest i z kim rozmawia, nie udaje nikogo i przez jego niewyparzony język i często znajdzie ciętą ripostę, często zawstydzając swoich rozmówców.


"- Jeśli przytrafi się panu coś złego, do kogo mamy zadzwonić w pierwszej kolejności?
- Do zakładu pogrzebowego."


   "Turbulencja" jest wręcz owiana tajemnicą. Dzięki temu, że autorka zastosowała narrację pierwszoosobową naprzemienną, można poznać myśli i uczucia każdego z bohaterów. Gillian dawkuje nam informacje o sobie, przez co dość szybko da się ją poznać. O Jake'u natomiast nie wiemy nic. Whitney G. po kawałeczku prowadzi nas do poznania jego przeszłości, by wyznać ją dopiero na sam koniec. Ja domyśliłam się praktycznie wszystkiego już gdzieś w połowie. Wydawało mi się to oczywiste i nie zaskoczyła mnie przeszłość "rodzinna" bohatera. Nie narzekam jednak, bo absolutnie mi to nie przeszkadzało. Zaskoczyło mnie natomiast coś innego - związanego z blogiem, czego w ogóle się nie spodziewałam i nie sądziłam, że w tym kierunku to wszystko się rozwinie.

   Na początku każdego rozdziału znajdują się trasy samolotu, gdzie w danym momencie rozgrywały się wydarzenia. Nie ma mowy by się pogubić, bo zawsze wiemy gdzie aktualnie bohaterowie się znajdują. Ponad to oprócz wpisów na blogu, o którym wspomniałam wcześniej, mamy wgląd także w smsy, e-maile, oraz nagłówki i artykuły w gazetach związane z danym wydarzeniem. Zawsze doceniam takie "dodatki", bo nie raz zdarzyło mi się już pogubić czy aktualnie czytam wymianę smsów, czy to są myśli, czy w ogóle dialog.

   Podsumowując! "Turbulencja" nie pozwoliła mi odłożyć się nawet na moment. Z tego też względu spędziłam noc na czytaniu (to nie powinno być w sumie zaskoczeniem, bo co najmniej przez co drugą książkę zarywam noc :D). Mimo, że powieść ma niespełna 500 stron, ja chcę więcej! Wiem, że autorka dopisała epilog, ale posiadający tylko ok. 40 stron :( Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejne książki Whitney G. - które swoją premierę będą miały już w marcu. No i na resztę, które mam nadzieję zostaną również wydane u nas.

   Z czystym sumieniem polecam każdemu - szczególnie miłośnikom romansów i bezczelnych, seksownych facetów. Dla mnie oprócz tego, wielkim plusem są samoloty i praca z tym związana. Autorka znakomicie poradziła sobie z tematem, więc wiele nowych, ciekawych rzeczy się dowiedziałam. Nie zastanawiajcie się, tylko czytajcie! Mam nadzieję, że będziecie zachwycone tak jak ja :).







1 lutego 2018

#1/18 Podsumowanie książkowe stycznia.


   Dzień dobry w ten (jak na luty) przyjemny dzień :) Dziś pierwszy dzień miesiąca, a to odznacza podsumowanie stycznia! Według mnie nowy rok zaczęłam bardzo dobrze (jak na mnie), bo udało mi się przeczytać 9 książek. Ostatni raz taki wynik miałam w lipcu, więc pół roku temu. Mam nadzieję, że w 2018 roku, będzie mi się ciągle czytało książki tak przyjemnie jak w styczniu.
Postanowiłam też minimalnie zmienić wygląd postów z podsumowaniami. Poprzedni mi się kompletnie nie podobał. Wciąż szukam pomysłu, żeby to jakoś wyglądało, ale na razie musi być tak jak niżej.
Zapraszam:



1. "Ucieczka do miłości" tom 1 - Gina L. Maxwell - 257s. - ocena: 7/10
2. "Ucieczka do miłości" tom 2 - Gina L. Maxwell - 224s. - ocena: 5/10
3. "MMA Fighter. Przebaczenie" tom 3 - Vi Keeland - 384s. - ocena: 7/10
4. "Prawo Mojżesza" tom 1 - Amy Harmon - 360s. - ocena: 8/10
5. "Córka pedofila" - Ewa Pirce - 330s. - ocena: 4/10


6. "Heartbreaker" - Logan Chance - 204s. - ocena: 8/10
7. "Turbulencja" - Whitney G. - 480s. - ocena: 8/10
8. "Gdy słowa zawodzą" - Julie Buxbaum - 304s. - ocena: 7/10
9. "Przebudzenie Olivii" - Elizabeth O'Roark - 432s. - ocena: 8/10


Łącznie 2975 stron! Średnio 95 stron dziennie.


Najlepsza książka miesiąca: "Turbulencja" Whitney G. vs. "Przebudzenie Olivii" Elizabeth O'Roark
Miałam nie mały problem by wybrać najlepszą książkę miesiąca. Mogłabym spokojnie obok nich postawić jeszcze "Prawo Mojżesza", jednak to o powyższych więcej myślę. Genialna "Turbulencja" z samolotami w tle, która nie dawała mi spać. Oraz "Przebudzenie Olivii" i szukanie "leku" na problem bohaterki. Recenzje pojawią się wkrótce :)

Najgorsza książka miesiąca: "Córka pedofila" Ewa Pirce
Niestety zbyt dużo nielogicznych sytuacji, spłycenie problemu i okropna bohaterka, nie pozwoliły mi na polubienie tej książki. Chociaż może to złe słowo, bo problem poruszany w powieści jest bardzo ciężki i przykry. Książka miała potencjał, ale autorka nie do końca go wykorzystała.




Co ciekawego udało wam się przeczytać w styczniu? Może czytaliście coś co ja? :)