23 maja 2019

Podróż, wygadany przystojniak i mdlejąca koza. - "Słodki drań" - Vi Keeland & Penelope Ward


Tytuł: Słodki drań
Tytuł oryginalny: Cocky Bastard
Autor: Vi Keeland, Penelope Ward
Cykl: -
Wydawnictwo: Editio Red
Tłumaczenie: Edyta Stępkowska
Data premiery: 12 marca 2019
Liczba stron: 296
Moja ocena: 8/10
Opis wydawcy
Stacja benzynowa gdzieś na pustkowiu Nebraski nie jest zbyt romantycznym miejscem, zwłaszcza kiedy jesteś w kiepskim humorze. Aubrey była. Znużona wielogodzinną trasą w perspektywie miała jeszcze wiele godzin dalszej jazdy. Uciekała przed swoją przeszłością, chciała ukoić złamane serce i rozpocząć nowe życie w Kalifornii. Chance, zarozumiały przystojniak z Australii, wkurzył ją od pierwszego wejrzenia. Był niesamowicie seksowny, ale do przesady arogancki. Dziewczyna przestałaby o nim myśleć pięć minut po odjechaniu ze stacji, gdyby nie problem z kołem, którego sama nie była w stanie zmienić. Również Chance nie mógł wyruszyć w dalszą podróż - nie umiał poradzić sobie z awarią motocykla. Chcąc nie chcąc, dalej pojechali razem.

Wkrótce Aubrey z zaskoczeniem odkrywa w tym pewnym siebie zarozumialcu najlepszego kompana podróży, jakiego mogłaby sobie wymarzyć. A i Chance wygląda na faceta, który również czuje do dziewczyny coś więcej. Wyprawa wydłuża się do kilku dziwnych, ale cudownych dni. Jest zabawnie, miło, a napięcie między nimi rośnie. Audrey coraz bardziej zakochuje się w przystojnym Australijczyku i wszystko zdaje się zmierzać do szczęśliwego końca, gdy któregoś dnia, zupełnie nieoczekiwanie, Chance znika bez pożegnania...

To opowieść o zabawnych przypadkach, namiętności i pożądaniu, ale również o trudnych wyborach, cierpliwości i przyjaźni. O rozterkach, smutku i tęsknocie za ukochaną osobą. Ta historia pełna jest zaskakujących zwrotów akcji, uśmiechów, łez i radości. Od kart tej książki nie oderwiesz się aż do ostatniego zdania!

Po prostu zniknął... Tego się nie robi takiej dziewczynie!
https://editio.pl/ksiazki/slodki-dran-penelope-ward-vi-keeland,slodki.htm#format/d



   Nie będę się powtarzać pisząc jak bardzo uwielbiam powieści autorek zarówno w duecie, jak i osobno, bo widać to chociażby po ocenach. Co prawda nie wszystkie przeczytałam, bo kilka wciąż czeka na swoją kolej, kilka jest dopiero w zapowiedziach, ale największą ochotę miałam właśnie na "Słodkiego drania". Nie zawiodłam się i tym razem, a wybór książki na dany moment był strzałem w dziesiątkę, bo właśnie tego potrzebowałam po rollercoasterze, który właśnie przeczytałam.

   Myślę, że opis jest dość obszerny i dokładny, więc nie będę się powtarzać, by przytoczyć fabułę. Książka została podzielona na dwie części. Pierwsza, pisana z perspektywy Aubrey skupia się na zapoznaniu, wspólnej podróży, przyciąganiu i przywiązaniu. Dopóki Chance nie znika bez słowa..
Druga część natomiast dzieje się dwa lata później i tym razem to Chance został dopuszczony do głosu. Z jednej strony taki zabieg mi się podobał, ale z drugiej jednak wolałabym w tych dwóch częściach narrację naprzemienną. Ciekawiły mnie myśli bohatera w pierwszej części, a bohaterki w drugiej. Szczególnie, że w drugiej fabuła skupia się na wybaczeniu, akceptacji i ponownym zaufaniu.

   Największą zaletą "Słodkiego drania" jest humor i niewyparzony język Chance'a. Ta książka byłaby nijaka, gdyby nie to. Prawda jest taka, że nic odkrywczego, ani oryginalnego w niej nie ma, a mimo to jest przykładem na to jak dobrze skonstruowane postacie, z banalnej fabuły mogą stworzyć coś naprawdę dobrego. Zaskoczeniem dla mnie był powód zniknięcia Chance'a. W tej książce, dobrze nam znane "będzie ci lepiej beze mnie" nabiera sensu. Chodzi mi o to, że zwykle w książkach z tego gatunku, bohaterzy próbują zachować się szlachetnie "bo nie są dość dobrzy" dla wspaniałej i idealnej bohaterki. Co niesamowicie jest wkurzające, bo może tak drodzy panowie, dajcie zdecydować bohaterce? W tym jednak przypadku było to dość dobrze uargumentowane, co jak już pisałam było dla mnie miłym zaskoczeniem.

   Nie mogłabym nie wspomnieć o zwierzaku, którego bohaterzy przygarnęli, a którym była.. koza. Tak, dobrze czytacie, koza okazała się być przyjaznym i kochanym domowym zwierzakiem. Ilekroć tylko pojawiała się w książce, ja miałam na twarzy zaciesz. Kto by się spodziewał, że to właśnie koza mnie tak rozbawi. No i ogromny plus za to, że do samego końca ta koza się przewijała w fabule. Autorom często zdarza się "zapominać", że bohaterzy mają zwierzęta, co mnie osobiście niezwykle denerwuje. Dla Pani Keeland i Ward, zwierze było zdecydowanie trzecim głównym bohaterem.

   Nie byłabym natomiast sobą gdybym oczywiście się do czegoś nie przyczepiła. Tym razem jest to mało realne uczucie bohaterów. No bo oni spędzili ze sobą około tydzień. Ja naprawdę jestem w stanie zrozumieć, że mogli się do siebie przywiązać w jakimś stopniu i że dobrze im było w swoim towarzystwie. Jednak czy to był wystarczający czas na spędzenie kolejnych dwóch lat osobno w tęsknocie, przez cały czas myśląc o sobie nawzajem i nie mogąc sobie poradzić? Właściwie zmuszając się do "rozpoczęcia nowego życia po nim" - dotyczy to Aubrey. Tak, wiem że została porzucona bez wyjaśnień, ale odniosłam wrażenie, że przeżywała to rozstanie, jakby co najmniej rozpadł jej się 10-letni związek. Takie moje małe zastrzeżenie, bo wiem że to tylko książka, ale autorzy za bardzo wyolbrzymiają krótkie znajomości i przelotne romanse, co zaczyna mnie zwyczajnie męczyć. Dlatego też dużo bardziej wolę motyw "od przyjaźni do miłości", bo wtedy dopiero był ten czas na zakochanie. Nie zrozumcie mnie źle, to też nie był powód na obniżenie mojej oceny książki.



  Jak już wspomniałam wyżej, książki autorek nie są oryginalne i nie wyróżniają się jakoś szczególnie na tle podobnych. Za każdym jednak razem posiadają jakiś element, dzięki któremu powieść pozostaje w pamięci. W tym przypadku była to również wyżej wspomniana koza. Ja tę książkę zapamiętam właśnie dzięki niej.

   Ciesze się, że wydawnictwo wydaje po kolei książki tych Pań, bo traktuje je jako "pewniaki". Kiedy mam problem z wyborem książki do czytania, bo boje się zawodu, to wiem, że śmiało mogę brać w ciemno którąś wydaną przez ten duet.

   Polecam jak najbardziej, szczególnie że bohater od pierwszych stron potrafi zawrócić w głowie. Uwielbiam tak wygadanych, pewnych siebie i sypiących podtekstami facetów w książkach. Natomiast sytuacje z kozą rozbawią was do łez. Póki co jest to jedna z lepszych wspólnych książek autorek, jaką miałam okazję czytać.









6 komentarzy:

  1. Myślę, że książka sprawdzi się doskonale w okresie wakacji. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i podobała mi się :)
    Pozdrawiam, ELi https://czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobała mi się bardzo. Ale koza wygrała wszystko! :D No i Chance oczywiście :P Aubrey momentami mnie niestety irytowała.

    weronikarecenzuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koza zdecydowanie zdobyła całą sympatię w tej książce :D

      Usuń