Tytuł: Moje miejsce na ziemi
Tytuł oryginalny: Where I Belong
Autor: J. Daniels
Cykl: Alabama Summer (tom 1)
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Tłumaczenie: Emilia Skowrońska
Liczba stron: 320
Moja ocena: 5/10
Gdy Mia Corelli wraca na lato do Alabamy, żeby spędzić je z Tessą, najlepszą przyjaciółką z dzieciństwa, jedyną rzeczą, jakiej się obawia, jest spotkanie z bratem przyjaciółki, Benjaminem Kelly, największym dupkiem we wszechświecie. Mia nienawidzi go z całego serca i nie chce go już więcej oglądać. Przed wyjazdem postanawia oddać dziewictwo pierwszemu lepszemu mężczyźnie i przez przypadek, zupełnie nieświadomie, oddaje je właśnie Benjaminowi.
Ben nie może zapomnieć o dziewczynie, z którą spędził noc, i jest przekonany, że już nigdy jej nie spotka - aż do następnego popołudnia, gdy widzi ją na leżaku, opalającą się z jego siostrą.
Mia chce go nienawidzić, chociaż nie potrafi o nim zapomnieć. Ben chce udowodnić, że nie jest już tym samym okrutnym chłopakiem sprzed kilku lat.
Co się stanie, gdy osoba, o której istnieniu chce się zapomnieć, staje się osobą, bez której nie można żyć?
http://www.empik.com/gdzie-moje-miejsce-daniels-j,p1176289176,ksiazka-p
J. Daniels zadebiutowała na polskim rynku serią "Słodkie opętanie", której nie miałam jeszcze okazji czytać, ale mam w planach "na kiedyś". "Alabama Summer" z kolei to seria licząca aż 5 tomów, i muszę przyznać, że nie mogłam się doczekać, aż będę mogła przeczytać pierwszą część. Na szczęście (albo nie) udało mi się to zaraz po premierze. Nie będę ukrywać, że książka nie spełniła moich oczekiwań :( Przygotujcie się na długi post, bo muszę wyrzucić z siebie co mi nie gra w tej powieści.
Trochę o braku logiki w fabule:
- Zacznę od pierwszych stron i pierwszej absurdalnej (dla mnie oczywiście) sytuacji. Nie będzie to spoilerem, bo tę informację można znaleźć w opisie, ja ją po prostu rozbuduję. Bohaterka idzie do baru w celu stracenia dziewictwa - gratuluję. Pewien koleś stawia jej drinka i nie owijając w bawełnę, pyta ją czy jadą do niej czy do niego. Ona przyznaje się, że będzie to jej pierwszy raz, jemu oczywiście to nie przeszkadza. Warto wspomnieć, że koleś oczywiście jest nieźle zbudowany, przystojny, seksowny i wszystko naj. Jadą do niego gdzie przystępują do akcji. Gotowi na prawdziwy absurd? Laska po dwóch sekundach przyzwyczaja się do "sprzętu partnera" (który wiadomo, jest sporych rozmiarów) i zamiast bólu, od razu czuje ogromną przyjemność. Oczywiście osiąga orgazm, jakżeby inaczej. Nieznajomi (bo nie wspomniałam, że nie znają swoich imion) powtarzają stosunek, tym razem jednak od tyłu (wybaczcie, za dosłowność). Mia jest wniebowzięta, bo czuje go dużo bardziej. Przypominam, że dopiero przeżyła swój pierwszy raz, mimo to nie odczuwa żadnego bólu. Powiedziałabym, że to profesjonalistka w łóżku. Koniec końców, doliczając do tego seks oralny, bohaterka osiągnęła w sumie 5 orgazmów! Gratulacja! Autorko, serio? Bohaterka przeżywa pierwszy raz, ale opisany jest, jakby była w tym mistrzynią.
- Kolejny hit (to znów nie jest spoiler, bo ta informacja jest w opisie) - owy tajemniczy jest oczywiście Benem, czyli gościem, który wręcz nienawidził Mii i ciągle się na niej wyżywał. Bohaterzy więc znali się w dzieciństwie długie lata - szczególne, że Mia przyjaźniła się z siostrą Bena, Tessą. Jakiś czas później spędzają ze sobą upojne chwile w sypialni i żadne z nich nie zajarzyło, kim jest to drugie? Co tu jest nie tak? Ostatni raz widzieli się gdy Mia miała 14 lat. Ok rozumiem, że mamy tu przykład brzydkiego kaczątka, który wyrósł na pięknego łabędzia. Ale czy 9 lat to tak dużo by zmienić się nie do poznania? Uważam, że jeśli nie przeszli diametralnych operacji plastycznych twarzy - a nic na to nie wskazuje - to nie ma szans, że uprawiali ze sobą seks (namiętny) na totalnej nieświadomce. Jasne, lubię czytać o "ponownym połączeniu po latach", ale znowu.. Autorko, serio?
- Kolejny smaczek - Ben jest policjantem. Wychodzi zatem do PRACY. Wiadomo, że taka praca wymaga skupienia i zaangażowania, więc może być tak, że przez cały dzień nie będzie miał czasu na sprawdzenie prywatnego telefonu. Mia jednak zadzwoniła do niego RAZ, nagrała się na pocztę głosową i czekała. Przekazała mu ważną wiadomość i naprawdę rozumiem, że w takiej sytuacji czekała na jego odpowiedź i potrzebowała jego wsparcia. Ben jednak milczy, podejrzewam że mogło minąć z pół dnia. Mia natomiast od razu założyła, że Ben jej nie kocha, nie zależy mu na niej, więc nie ma po co do niego wracać. Bo przecież nie napisał nawet słowa w smsie. Halo dziewczyno! Koleś pracuje! Może był na akcji czy coś się stało. Bohaterka natomiast uparcie twierdzi, że to koniec a jej życie się rozpadło. Przypominam, że dlatego, że nie oddzwonił w ciągu kilku godzin. Czy tylko ja tu widzę brak logiki? Ewidentnie wymuszona drama, by tylko coś się działo. A najlepsze jest to, że w związku z tą sytuacją wydarzyły się dwie straszne rzeczy, a ta najgorsza została totalnie zbagatelizowana. Jestem na NIE.
Na sam koniec absurdów, pragnę się dowiedzieć o co chodzi w tych książkach i z bohaterami, którzy nagminnie chleją alkohol, po czym minutę później wsiadają za kierownicę? Poważnie, spotykam takie sytuacje w co drugiej książce. W tej dodatkowo robi to GLINA, który to powinien właśnie łapać za takie przewinienia.
Oraz dlaczego w tej książce NIE MA ZASIĘGU W SZPITALACH? :D Powaga, w dwóch różnych szpitalach nie było zasięgu :D Jakieś podziemne placówki w tej Alabamie mają czy o co chodzi?
Ja nawet nie wiem kiedy bohaterzy od nienawiści przeszli do miłości. Stało się to tak szybko, że przeoczyłam moment "zakochania". Szkoda, że autorka skupiła się bardziej na tym, jak bohaterzy siebie pociągają i non stop myślą o seksie, niż na ponownym budowaniu ich relacji. Ja nawet nie umiałabym wymienić cech bohaterów, po za tym że byli seksowni i mieli ciągle chcicę. Jasnym punktem w książce był Nolan - dowiedzie się o nim tylko czytając, ja nic nie zdradzę.
Mam wrażenie, że autorka trochę się pogubiła i z fajnej fabuły, którą można było rozbudować na setki sposobów, stworzyła "wszystko w niczym". W sensie są dramaty, jest miłość, ale za szybko i bez emocji. Mimo minusów, które wymieniłam, książkę przeczytałam naprawdę bardzo szybko. Nie ma zbędnych opisów - chociaż w tym przypadku może to i szkoda, bo dzięki nim może akcja by tak nie pędziła i czytelnik byłby w stanie dowiedzieć się o bohaterach nieco więcej.
"Moje miejsce na ziemi" to bardzo lekka i niezobowiązująca lektura. Wiem, że ma swoich fanów i jak najbardziej to rozumiem. Do mnie jednak nie za bardzo przemówiła, dlatego ani nie polecam, ani nie odradzam. Szczególnie, że mam w planach przeczytać dalsze tomy, a na pewno kolejny, w którym poznamy historię Tessy, czyli siostry Bena. Mam nadzieję, że będzie dużo lepszy od części pierwszej i nie będę musiała zapisywać absurdalnych sytuacji :)
Cykl "Alabama Summer":
Tom 1. Moje miejsce na ziemi
Tom 2. Wszystko, czego pragnę
Tom 3. Gdy upadnę
Tom 4. Nasze miejsce na ziemi
Tom 5. To, czego potrzebuję