Tytuł: Maybe Someday
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski
Liczba stron: 381
Moja ocena: 10/10
On, Ridge, gra na gitarze tak, że porusza każdego. Ale jego utworom brakuje jednego: tekstów. Gdy zauważa dziewczynę z sąsiedztwa śpiewającą do jego muzyki, postanawia ją bliżej poznać.
Ona, Sydney, ma poukładane życie: studiuje, pracuje, jest w stabilnym związku. Wszystko to rozpada się na kawałki w ciągu kilku godzin.
Wkrótce tych dwoje odkryje, że razem mogą stworzyć coś wyjątkowego. Dowiedzą się także, jak łatwo złamać czyjeś serce…
"Maybe Someday" to opowieść o ludziach rozdartych między „może kiedyś” a „właśnie teraz”, o emocjach ukrytych między słowami i o muzyce, którą czuje się całym ciałem.
źródło opisu: http://www.znak.com.pl/
Minął jakiś tydzień od skończenia przeze mnie tej książki a ja dopiero teraz mogę coś o niej napisać. Tak mnie zaskoczyła, tak mną wstrząsnęła, że nie mogłam nic z siebie wydusić. Kolejny raz udało mi się trafić na książkę, która rozwaliła mnie emocjonalnie. Czytając, jak najszybciej chciałam poznać dalsze losy bohaterów, nie mogłam się od niej oderwać, ale z drugiej strony próbowałam przedłużać czytanie, żeby tylko nie dojść do końca.
Na początku myślałam, że to będzie kolejny dobry romans. Widziałam jak ludzie się zachwycają tą książką i pomyślałam, że historia musi być na prawdę dobra. To co dostałam wbiło mnie w fotel. Dosłownie. Od pierwszych stron byłam po części zasmucona tym co wyczytałam, po części pod wrażeniem. Szczerze mówiąc do tej pory plączę się w słowach i nie wiem jak dokładnie opisać wrażenia po tej książce.
''Nie chcę się z nią żegnać, skoro tak naprawdę wcale nie chcę, żeby odchodziła.''
Sydney w dzień swoich urodzin dowiaduje się prawdy o dwóch najbliższych jej osobach. Dobita informacją znajduje się na dziedzińcu, kiedy z pomocą przychodzi Bridgette za prośbą Ridga. Syd wprowadza się tymczasowo do mieszkania Ridga i mimo, że znają się od jakiegoś czasu właśnie teraz po raz pierwszy stają razem, twarzą w twarz.
Ridge, wierny, kochający swoją dziewczynę - Maggie, przystojny, utalentowany chłopak. Razem z Sydney dogadują się co do kwestii muzyki, ale nie do kwestii uczuć. Zaczyna być po między nimi co raz więcej ognia, mimo że oboje próbują tego za wszelką cenę uniknąć.
Maybe Someday po pierwsze skradło moje serce za muzykę. Muzyka w moim życiu stanowi bardzo ważną część i praktycznie leci z głośników, czy słuchawek na okrągło. Kiedyś nawet bawiłam się w pisanie teksów, ale jako nastolatka miałam również milion innych zainteresowań, więc pisanie gdzieś przepadło. Do dziś jednak większość piosenek, a przede wszystkim tekst interpretuję jak książkę. Dlatego właśnie tak ważna jest w moim życiu.
''Po raz pierwszy w życiu słyszę absolutnie wszystko.''
Zakochałam się w tekstach, w sposobie w jaki bohaterowie tworzyli coś nowego, coś wspólnego. Mimo, że akcja praktycznie cały czas toczy się w mieszkaniu, w ogóle tego nie odczułam i mi to nie przeszkadzało. Czułam się tak jakbym była tam z nimi, stała obok i chwytała się za serce i wciągała powietrze w płuca w poszczególnych ważnych i pięknych momentach.
Po drugie Hoover wykreowała świetnych i wyrazistych bohaterów. Oprócz głównych postaci, polubiłam każdą osobę na swój własny sposób. Każdy ma inną historię, każdy coś przeszedł, bądź przechodzi. Bardzo bym chciała poczytać tym razem o Warrenie i Bridgette, czy Brennan i nawet Maggie.
Po trzecie fenomenalna okładka. Mnie polskie okładki podobają się rzadko. Tym razem jednak, nawet nie wiem czy nie jest lepsza od oryginału.
Colleen Hoover pokochałam dzięki Hopelles i powiedziałam sobie ''Muszę przeczytać i zdobyć wszystkie jej książki''. Maybe Someday podobała mi się bardziej od wyżej wspomnianej, ale oceniłam je tak samo. Zasłużone 10/10.
Na koniec moje ulubione kawałki z soundtracku.
Tytułowe Maybe Someday!
Druga świetna, A Little Bit More!
Wybrałam dwie najlepsze według mnie, żeby nie przedłużać postu.
_______________________________________________________
Odbijając od recenzji, jeszcze chciałam napisać (jak pewnie zauważyliście, albo i nie), ze zmieniłam wygląd bloga. Bardzo podoba mi się teraz i jest bardziej książkowo. Mam nadzieję, że tak już zostanie.
Co sądzicie? Może być, a może coś zmienić lub dodać? :)
Zapraszam na fanpage: Gosche Books.
Też zachwyciłam się Hopeless i z wielką chęcią sięgnę po Maybe someday!
OdpowiedzUsuńInsane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com
Polecam ;)
UsuńBardzo chciałabym sięgnąć i po Hopeless i po właśnie Maybe someday :C Póki co, mam za sobą jedynie Pułapkę uczuć, która urzekła mnie w 100%! ^^
OdpowiedzUsuńLimoBooks :)
U mnie na odwrót, więc mam nadzieję że Pułapka również mnie wciągnie ;)
UsuńObłędnie obłędna historia, bez dwóch zdań ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Uwielbiam tę książkę. Skradła moje serce!
OdpowiedzUsuńMoje również! ;)
UsuńI moje! Jest przepiękna <3
UsuńNie mogę, nie mogę, nie mogę się doczekać przeczytania tej książki! Uwielbiam twórczość pani Hoover i nie spodziewam się czegoś gorszego niż niesamowite ;)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że nie mogę się doczekać kiedy wreszcie sięgnę po jakąś książkę tego autorstwa! Z każdą recenzją apetycik rośnie! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam x
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/
Polecam jak najszybciej ;)
UsuńO, uwielbiam to "rozwalenie emocjonalne". Pamiętam, że u mnie najsilniejsze uczucia wzbudził "Wielki marsz" Kinga. Przez jakiś czas chodziłam po swoim pokoju, od okna do łóżka i z powrotem, nie mogąc się uspokoić. Mimo, że najczęściej sięgam po fantastykę, więc lektura zupełnie nie w moim stylu, to "rozwalenie emocjonalnie" mnie przekonało ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nawet jeśli to nie twój gatunek, to i tak polecam! Warto ;)
UsuńBardzo ładny nagłówek, nic nie zmieniaj:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że książka tak Cię oczarowała. Kiedyś ją przeczytam:)
Dziękuję ;)
UsuńNajlepiej jak najszybciej ;)
Wydaje mi się, że Maybe Someday to najlepsza książka Colleen Hoover, jest naprawdę wspaniała. A w soundtracku jestem zakochana i odkąd przeczytałam książkę, słucham go w kółko - moje ulubione utwory to właśnie Maybe Someday, I'm in trouble i Hold on to you <3
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Ja mam przed sobą jeszcze Pułapkę Uczuć, ale i tak mimo że Hopeless mnie zachwyciło, to Maybe Someday jeszcze bardziej ;)
UsuńSoundtrack jest genialny!
Rozpocznę w takim razie od Hopeless :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę, tak samo, jak jej autorkę. Niedługo zabieram się za kolejną jej powieść - "Pułapkę uczuć" ;)
OdpowiedzUsuńMoja najlepsza książka. Uwielbiam i ją i jej autorkę, stąd nie mogę się doczekać, kiedy wyda następną powieść.
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja nie jestem przekonana do tej autorki...
OdpowiedzUsuńHopeless czyta mi się jakoś opornie :/