25 listopada 2017

"Wszystkie jasne miejsca" - Jennifer Niven




Tytuł: Wszystkie jasne miejsca
Tytuł oryginalny: All the Bright Places
Autor: Jennifer Niven
Seria: Myślnik
Wydawnictwo: Bukowy Las
Tłumaczenie: Donata Olejnik
Liczba stron: 424
Moja ocena: 7/10




Theodore jest zafascynowany śmiercią. Codziennie rozmyśla nad sposobami, w jakie mógłby pozbawić się życia, a jednocześnie nieustannie szuka – znajdując – czegoś, co pozwoliłoby mu pozostać na tym świecie. Violet żyje przyszłością i odlicza dni do zakończenia szkoły. Marzy o ucieczce od małego miasteczka w Indianie i niemijającej rozpaczy po śmierci siostry.
Kiedy Finch i Violet spotykają się na szczycie szkolnej wieży – sześć pięter nad ziemią – nie do końca wiadomo, kto komu ratuje życie. A gdy ta zaskakująca para zaczyna pracować razem nad projektem geograficznym, by odkryć "cuda" Indiany, ruszają – jak to określa Finch – tam, gdzie poprowadzi ich droga: w miejsca maleńkie, dziwaczne, piękne, brzydkie i zaskakujące. Zupełnie jak życie.
Wkrótce tylko przy Violet Finch może być sobą – śmiałym, zabawnym chłopakiem, który, jak się okazuje, wcale nie jest takim wariatem, za jakiego go uważają. I tylko przy Finchu Violet zapomina o odliczaniu dni, a zaczyna je przeżywać. Jednak w miarę jak świat Violet się rozrasta, świat Fincha zaczyna się gwałtownie kurczyć.



źródło opisu: https://bukowylas.pl/ksiazki/wszystkie-jasne-miejsca




"To, że umarli, nie znaczy, że muszą być dla nas zupełnie martwi."


   "Wszystkie jasne miejsca" to książka, którą poleca bardzo dużo osób. Spotkałam się z opiniami, że tę powieść powinien przeczytać każdy, niezależnie od wieku. Bardzo długo się za nią zabierałam, głównie ze względu na fakt, że byłam pewna że jest to typowa młodzieżówka, która może mnie nudzić. W końcu jednak powiedziałam sobie, że to ten czas i muszę w końcu przekonać się o co tyle szumu i czemu każdy jest nią aż tak zachwycony. Czy książka spełniła moje oczekiwania?

   Nie będę przytaczała fabuły, gdyż myślę, że wszystko znajduje się w opisie. Ale wspomnę o bohaterach, których nie można byłoby pominąć. Główne skrzypce w tej powieści zdecydowanie gra Finch. Finch to postać bardzo specyficzna, bardzo często zmieniająca "sposób życia". Mianowicie jednego tygodnia będzie przypominał bezdomnego, następnego Brytyjczyka a jeszcze kolejnego zdecyduje się na bycie draniem. Nigdy nie wiadomo kim będzie następnie.  Niestety w szkole uważany jest za wariata. Finch to bohater, którego lubi się od pierwszych stron książki. Śmiały, pewny siebie i inteligenty chłopak, który ma problemy.
   Violet natomiast to całkowite przeciwieństwo Fincha. Mimo, że również jest dopuszczona do głosu co drugi rozdział i to ona wiedzie prym, to niestety została przyćmiona przez bohatera. Nie jest tak wyraźna. Jednak oczywiście nie jest to minus, bo jest powód dlaczego bohaterka taka jest. Czemu jest cicha, nieśmiała, zamknięta w sobie i pogrążona w myślach.


"Zdaję sobie sprawę, że nie chodzi o to, co się ze sobą zabiera, ale o to, co się zostawia."


   Tak jak napisałam wyżej, że Finch'a nie da się nie polubić podczas czytania, tak teraz - ok dwa tygodnie po przeczytaniu - muszę stwierdzić, że zapominam o nim, o Violet i o tej książce. Nie wywarła też na mnie takiego wrażenia, jakiego oczekiwałam, o jakim każdy mówił. Do dziś też nie jestem w stanie zrozumieć niektórych decyzji bohaterów. Zdaję sobie sprawę z tego, że depresja i problemy psychiczne potrafią zniszczyć człowieka, a mimo to ciężko mi zaakceptować to co się wydarzyło.


"Największym problemem ludzi jest to, że zapominają, iż najczęściej liczą się właśnie drobiazgi."


   Muszę też napisać, że przez pierwszą połowę książki nudziłam się i czytałam dalej tylko dlatego że zaczęłam. Nie mogłam się za bardzo wciągnąć. Momentami nawet drażniły mnie przemyślenia i refleksje Fincha, które były jakby na siłę. Może autorka próbowała w ten sposób pokazać dojrzałość bohatera, mimo jego wieku, gdyż miał niespełna osiemnaście lat?


   "Wszystkie jasne miejsca" to książka o problemach nastolatków. Problemy te nie są małostkowe i nie jeden dorosły się z nimi nawet nie zetknął. Autorka porusza temat śmierci i życia i robi to w dość ciekawy, inny sposób, zdecydowanie skupiając się jednak na życiu. Na tym jak cenne jest, jak wiele rzeczy warto zrobić, czy zobaczyć przed śmiercią. Poruszyła również temat przyjaźni, kłopotów rodzinnych, odrzucenia przez rodzinę i rówieśników, straty i tym jak ciężko żyć z poczuciem winy, oraz pierwszej miłości. Nie żałuję, że przeczytałam tę książkę, bo uważam że warto ją poznać by otworzyć szerzej oczy na pewne sprawy. Jednak nie dostałam tego, czego oczekiwałam i myślę, że bardziej kierowana jest dla młodzieży, która może z niej wynieść dużo więcej. Która może pokazać jak ważne jest życie, ludzie i my sami. Polecam się z nią zapoznać, tym bardziej, że jest lekka w odbiorze i czyta się szybko - szczególnie od połowy do końca.
Na pewno też sięgnę po najnowszą książkę autorki. 






"Miasto z góry lepiej się prezentuje, ludzie wydają się ładniejsi, a najgorsi wyglądają niemalże na dobrych."





20 listopada 2017

''Tysiąc pocałunków'' - Tillie Cole




Tytuł: Tysiąc pocałunków
Tytuł oryginalny: A Thousand Boy Kisses
Autor: Tillie Cole
Cykl: -
Wydawnictwo: Filia
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Liczba stron: 440
Moja ocena: 4/10



Wyobraź sobie, że otrzymujesz tysiąc małych karteczek i masz wypełnić je najpiękniejszymi momentami swojego życia…

Jeden pocałunek trwa chwilę. Tysiąc pocałunków może wypełnić całe życie.

Chłopak i dziewczyna. Uczucie powstałe w jednej chwili, pielęgnowane później latami. Więź, której nie był w stanie zniszczyć ani czas, ani odległość. Która miała przetrwać już do końca. A przynajmniej tak zakładali.

Kiedy siedemnastoletni Rune Kristiansen wraca z rodzinnej Norwegii do sennego miasteczka Blossom Grove w stanie Georgia, gdzie jako dziecko zaprzyjaźnił się z Poppy Litchfield, myśli tylko o jednym. Dlaczego dziewczyna, która była drugą połową jego duszy i przyrzekła wiernie czekać na jego powrót, odcięła się od niego bez słowa wyjaśnienia?

Serce Rune’a zostało złamane, gdy dwa lata temu Poppy przestała się do niego odzywać. Jednak, gdy chłopakowi przyjdzie odkryć prawdę, jego serce rozpadnie się na nowo.



źródło opisu: http://www.wydawnictwofilia.pl/Ksiazka/204



   Tillie Cole to autorka, którą bardzo polubiłam dzięki jej serii "Sweet Home" - a właściwie to pierwszej części. Czekałam długo aż powieści autorki pojawią się na polskim rynku, ale było warto, bo jakiś czas później w zapowiedziach pojawiła się książka "Raze", a zaraz potem jej druga część "Reap". Nie miałam okazji czytać tych książek jeszcze, ale mam je w planach. "Tysiąc pocałunków" pojawiła się niedługo potem. Musiałam "swoje" odczekać - zwykle tak mam, że im bardziej chcę przeczytać jakąś książkę, dłużej z nią zwlekam. W końcu nadszedł moment gdzie mogłam zacząć czytać. Nastawiłam się, że będzie to "pewniak". Po pierwsze same wspaniałe recenzje, po drugie przecież to autorka, którą już polubiłam. Niestety tym razem pewniak okazał się słabizną.

   Z tą książką miałam taki problem, że zaczęłam ją czytać, po jakiś 70% książki odłożyłam i ponad miesiąc nie mogłam do niej ponownie wrócić. Tak męczyłam się czytaniem, tak byłam zawiedziona i w sumie wiedziałam co znajdę na ostatnich stronach, że skutecznie mnie odpychało od dokończenia tej historii. A kiedy już udało mi się ją skończyć, problem pojawił się przy napisaniu coś o niej. Tym sposobem, opinię piszę miesiąc po skończeniu książki.


"Poznał ciebie, a ty słowami i zachowaniem nauczyłaś go, że życie nie zawsze musi być tak poważne. Że życiem należy się cieszyć. Że życie jest wielką przygodą, więc trzeba w pełni je wykorzystać."


   Autorka w "Tysiąc pocałunków" poruszyła trudny i bolesny temat. Nie będę ukrywać, że w jakiś sposób mnie poruszył. Chyba zawsze ten temat w książkach zostawia jakąś pustkę, a już szczególnie wtedy gdy dotknął on nas również w prawdziwym życiu. Niestety muszę przyznać z bólem serca, że czekałam na finał, by ukrócić i swoje cierpienia i bohaterów.

   Bohaterzy natomiast też się nie popisali a wręcz byli tak sztuczni, że ciężko było w nich uwierzyć. Wierzę, że w młodym wieku można spotkać już osobę, z którą spędzi się resztę życia. Co więcej, wierzę że jako dzieci można się już spotkać. Tylko dlaczego autorka wyidealizowała bohaterów do tego stopnia, że byli bez wad? Że w wieku 15-16 lat zachowywali się jakby mieli po 80 i spędzili ze sobą całe życie? Gdybym nie wiedziała ile mają lat, w życiu nie powiedziałabym że to tak młodzi ludzie. I nie mówię tu, że mieliby być infantylni i niedojrzali. Mówię, że żałuję że nie byli bardziej "ludzcy i młodzi".

   Jeśli mam być szczera to książkę zapamiętałam tylko z wyznań miłosnych między głównymi bohaterami. Z ich zapewnieniami, czułymi słówkami i mówieniem ile dla siebie znaczą. Ponadto w pamięć zapadła mi bohaterka, non stop przypominająca bliskim co się stanie. Aż miałam ochotę wrzasnąć, że oni już to wiedzą, nie musi im przypominać na każdym kroku. I ja wiem, że miało to wyjść tak, że bohaterka jest z tym pogodzona i chce uspokoić bliskich. Jednak w moim odczuciu wyszło tak, że Poppy jeszcze bardziej ich dołowała. A w szczególności Runa, któremu powtarzała to w każdej rozmowie i po każdym zapewnieniu miłości.


"Pokazywał, że miłość to nic innego jak upór. Pewność, że nasza druga połowa jest doceniania w każdy możliwy sposób. Każdej minuty, każdego dnia."


   Jednak żeby nie było, że ciągle narzekam, to odnalazłam też plus tej książki. Mianowicie słoik z pocałunkami chłopaka. Wspaniały, oryginalny i ciekawy przede wszystkim pomysł do dopełnienia książki. Byłam oczarowana i z każdym wspomnieniem w książce o pocałunkach i słoiku, marzyłam by mieć własny i móc go zapełniać. Akurat w tym przypadku autorka zasługuje na wielki plus.

   Podsumowując, książkę do połowy przeczytałam szybko. Ale wychodzi powiedzenie "co za dużo to nie zdrowo", w związku z czym nie miałam już sił kontynuować tego samego. Zbyt duża ilość słodyczy, czułych słówek i przypominania. Co więcej, przez  "Tysiąc pocałunków", czuję odrzucenie jak tylko mam wziąć do ręki książkę z podobnym wątkiem. Mam nadzieję, że szybko mi to przejdzie. Nie wiem co poszło nie tak i jestem bardzo zawiedziona. Zdecydowanie książka trafia na podiom "rozczarowań roku". Nie odradzam nikomu tego tytułu, bo patrząc na oceny i recenzje, więcej ma zwolenników, więc istnieje duża szansa, że i wam się spodoba. 
Mam nadzieję, że to jedyny "wybryk" autorki i reszta jej książek jest dużo, dużo lepsza. 







"Czytałam kiedyś, że jeśli śnisz, to tak naprawdę odwiedzasz dom. Dom, Rune."



16 listopada 2017

Cz. VII - 5 książek, które chcę w Polsce.

   Nadszedł ten czas, w którym z utęsknieniem czekam na śnieg (mimo, że będę narzekać że zimno), okres przedświąteczny (dekoracje w sklepach, świąteczne piosenki), gotowanie (uwielbiam gotować, szczególnie w święta) i w końcu same święta. Naprawdę w tym roku (a jest to chyba pierwszy od kilku lat) bardzo na to wszystko czekam i sama się sobie dziwię :)
   Ale aby się nie rozpisywać, przejdźmy do tematu dzisiejszego postu. Staram się być systematyczna, wiec przyszedł czas na 5 książek, które chcę by zostały wydane w Polsce. Oczywiście zostajemy przy tej samej kategorii, czyli romans/NA/YA/dramat. Zapraszam :)




1. "The muse" L.M. Halloran


Kategoria: Romans

Co się stanie, gdy przyszłość przyniesie przeszłość?
Iris Eliot przeżyła wiele w ciągu 27 lat. Pomimo emocjonalnych i fizycznych blizn, które nosi, nie chce być postrzegana jako ofiara. Teraz na ostatnim roku studiów, jej marzenie jest w zasięgu ręki. Jest gotowa zostawić przeszłość za sobą i wziąć wszystko co przyniesie przyszłość. Do czasu, aż przyszłość przynosi jego. Profesor James Beckett, międzynarodowy autor bestsellerów i wielokrotnie nagradzany poeta, jest nowym szefem działu Creative Writing na jej uniwersytecie. Genialnie utalentowany i nieznośnie seksowny, jest bardziej niebezpieczny niż Iris wie.

Kiedy Beckett skupia się na Iris, nie tylko chodzi o jej serce, karierę akademicką i zawodową. Poddanie się temu sprawi, że on ją poczuje i napisze od nowa jej przeszłość.


Goodreads: 4.14




  Romans studentki z profesorem? Jestem za. Mimo, że z jednej strony to odgrzewane kotlety - w końcu mamy kilka powieści w Polsce z tym wątkiem, ale z drugiej nigdy ich za mało. Lubię takie książki, gdzie już w opisie wiadomo, że przeszłość któregoś z bohaterów nie była zbyt udana i mamy okazję śledzić losy bohaterów w czasie "naprawy". No i okładka bardzo mi się podoba :)




2. "Forbidden" Tabitha Suzuma



Kategoria: Young Adult


Ona jest ładna i utalentowana. Słodka szesnastka, która nigdy nie została pocałowana.

On ma siedemnaście lat; wspaniały i na krawędzi świetlanej przyszłości.
A teraz zakochali się. Ale... są bratem i siostrą.

Siedemnastoletni Lochan i szesnastoletnia Maya zawsze czuli się bardziej jak przyjaciele niż rodzeństwo. Razem wkroczyli  w nieobliczalny świat matki alkoholiczki, opiekując się trójką młodszego rodzeństwa. Jako tak naprawdę rodzice dla najmłodszych, Lochan i Maya musieli szybciej dorosnąć. Stres i sposób życia sprawił, że całkowicie się rozumieli, zbliżając ich do siebie bardziej, niż zwyczajne rodzeństwo. Tak blisko, że zakochali się w sobie. Ich tajny romans szybko zmienił się w głęboką, rozpaczliwą miłość. Wiedzieli, że ich związek jest zły i nie powinni go kontynuować. A jednak nie mogli powstrzymać tego, co wydawało się tak niewiarygodnie dobre. 
Ponieważ powieść mknie do wybuchowego i szokującego zakończenia, tylko jedna rzecz jest pewna: miłość ta ma katastrofalne i nieszczęśliwe zakończenie.

Goodreads: 4.06





  "Forbidden" to bardzo kontrowersyjna książka i nie ukrywam, że pewne obawy się pojawiają czytając sam opis. Czytałam książki z przybranym rodzeństwem, które się zakochuje, ale to przecież nie jest nic zakazanego. Żadne więzi ich nie łączą. W tym przypadku mamy rodzeństwo biologiczne, więc i książka dużo mocniejsza. Niestety myślę, że szanse na wydanie są bardzo, bardzo małe a wręcz zerowe. Czasem mam wrażenie, że wydawnictwa boją się wydawać tak kontrowersyjne powieści. Szkoda, bo tę bardzo chciałabym przeczytać.





3. "Easy Virtue" Mia Asher




Kategoria: Dramat


Miłość jest samolubna... 
Mam na imię Blaire.

Jestem niegrzeczną dziewczyną. 
Druga kobietą. 
Tą, która nigdy nie dostanie faceta na końcu. 
Jestem poszukiwaczem złota. 
Suką. 
Tą która nie ma korzeni. 
Tą, którą kochasz nienawidzić. 
Ja też się nienawidzę... 
Każdy ma swoją historię.  Jesteś gotowy poznać moją?

Goodreads: 4.13






  Jeśli chodzi o Panią Mię Asher, to szansę na wydanie się zwiększają. Autorka 15 listopada na Polskim rynku debiutowała książką "Arsen" w Wydawnictwie Szósty Zmysł. Jeśli chodzi o "Easy Virtue", to ja bardzo jestem jej ciekawa. Po pierwsze dlatego, że opis praktycznie nic nie mówi. Po drugie niesamowicie podoba mi się okładka - jestem jedną z tych osób, która często sięga po książki tylko ze względu na okładkę :D.



4. "When life happened" Jewel E. Ann



 Kategoria: New Adult


Parker Cruse gardzi oszustami. To może mieć coś wspólnego z jej chłopakiem, który spał z jej siostrą bliźniaczką. Po żarcie weselnym z udziałem silnego środka przeczyszczającego, który kończy już zerwaną więź między bliźniaczkami, Parker decyduje się dorosnąć. 

Krok pierwszy: wyprowadzić się z domu rodziców. 

Krok drugi: Znaleźć pracę. Okazja nadarza się, gdy poznaje swojego nowego sąsiada, Gusa Westmana. Jest cenionym elektrykiem w gospodarstwie Iowa i wypowiada jej imię, jakby to było nieczyste słowo. Ma też żonę. Sabrina Westman, szefowa odnoszącej sukcesy firmy inżynierskiej, zatrudnia Parker jako swoją osobistą asystentkę. Zmotywowana, aby być najlepszą asystentką w historii, Parker przysięga skupić się, wyprowadzić psa, iść do pralni chemicznej i nie pocałować Gusa - ponownie. 

Krok trzeci: nie oceniać. 

Krok czwarty: Pamiętać - gdy życie przyspiesza, robi to w mgnieniu oka...

Goodreads: 4.27

  Autorka w jednym z moich zestawień już się pojawiła ze swoją książką "Undeniably You", którą miałam okazję czytać i bardzo mi się podobała. Dlatego też chętnie sięgnęłabym po inne książki autorki, ale może już wydane w Polsce.



5. "Dear Aaron" Marina Zapata

Kategoria: Romans

Ruby Santos dokładnie wiedziała w co się pakuje, pisząc do żołnierza za granicą.

Wytyczne były proste: jeden list lub wiadomość e-mail w tygodniu, na czas trwania jego rozlokowania. 

Był tam, zrobił to. Myślała, że wie czego się spodziewać.

To na co nie liczyła, to zakochanie się w tym facecie.


Goodreads: 4.03








  Wiem jedynie, że to książka o żołnierzu :D Ja osobiście bardzo lubię czytać o żołnierzach, mimo że zwykle te książki łamią mi serce. To co mnie przekonało do tej powieści, to nazwisko autorki. O Marinie Zapata słyszałam bardzo dużo dobrego, szczególnie o jej "lżejszych" książkach. Dlatego czemu nie? Może kiedyś doczekamy się i tej autorki w Polsce :)




Zainteresowała was któraś z książek? :)





Zapraszam też na poprzednie części cyklu :)



13 listopada 2017

"Dziewczyna mojego brata" I - K.A. Linde



Tytuł: Dziewczyna mojego brata
Tytuł oryginalny: The Wright Brother
Autor: K.A. Linde
Cykl: Mrs. Wright (tom 1)
Wydawnictwo: Burda
Tłumaczenie: Dorota Śmierzchalska
Liczba stron: 300
Moja ocena: 5/10




Kiedyś chodziłam z jego bratem. On tego nie pamiętał, a ja wolałabym zapomnieć. Od dawna nie chciałam mieć nic wspólnego z tą rodziną, ale kiedy wróciłam do domu, Jensen Wright wtargnął w mój świat. Miał pewność siebie miliardera i boski seksapil. Nawet ja musiałam ulec naszej wzajemnej fascynacji. Wpasował się w moje życie niczym brakujący kawałek układanki. Szkoda, że zapomniał o tym, co mogłoby nas zniszczyć. Bo Jensen Wright niczym się nie dzieli. Z nikim. A jeśli jego brat odkryje prawdę, wszystko może runąć. Wziąwszy to pod uwagę, czy się nie pomyliłam?



źródło opisu: http://www.empik.com/dziewczyna-mojego-brata,p1145317314,ksiazka-p




   "Dziewczyna mojego brata" to książka, na którą raczej nie zwróciłabym uwagi, gdybym nie zobaczyła okładki oryginalnej. Nie będę Sherlockiem mówiąc, że obie te okładki są całkowicie różne i nigdy nie powiedziałabym, że jest to ta sama książka. Postanowiłam sprawdzić o czym w ogóle jest, więc zabrałam się za czytanie. 

   Emery właśnie przyłapała chłopaka, z którym była 3 lata, na zdradzie. Postanawia zrezygnować z doktoratu i wrócić do rodzinnego miasta. Na miejscu przyjaciółka zabiera ją na ślub Sutton Wright. Początkowo dziewczyna się opiera, ale w końcu zgadza się i idzie. Ma jedno postanowienie - trzymać się z daleka od braci Wright. Niestety sprawy komplikują się kiedy wpada na Jensena Wrighta.
Wspomniany Jensen to miliarder (jakżeby inaczej), który przejął firmę po zmarłym ojcu. Jest również bratem jej byłego chłopaka.

   Kończąc tę książkę zadałam sobie pytanie "o czym ona właściwie była". Muszę przyznać, że przeczytałam ją naprawdę bardzo szybko i myślę, że to zasługa prostego języka. Mogłabym nawet napisać, że za prostego. W końcu bohaterzy to dorośli ludzie. On 32-letni facet, ona 26 (?) lat a ich zasób słów był tak mały, że nie dało się odczuć, że on prowadzi firmę a ona jest po studiach. Do tego ciągłe powtórzenia, które jakby wyrzucić, książka nieźle by wyszczuplała. Nie wiem czy to wina tłumaczenia, czy oryginału.

   Bohaterzy bardzo nierealistyczni - jak już pisałam wyżej, zachowanie nie adekwatne z wiekiem. Momentami nawet wkurzające i niedorzeczne. Nie zżyłam się z nikim z tej książki, bo się nie dało. Ja odniosłam wrażenie, że autorka na siłę próbowała stworzyć przeróżne charaktery, ale jej nie wyszło. Wyszło za to sztucznie i męcząco.

   Bohaterka po zakończeniu 3-letniego związku nie pokazała żadnych uczuć. Mam na myśli, po co więc tkwiła w tym związku skoro nic nie czuła, i po co awanturę zrobiła odchodząc. Wraz z bohaterem obrażają się na siebie za byle co, tylko po to, by za chwilę to wyjaśnić. I znów, chodzi mi o to, że obrażają się, uciekają, czytelnik myśli, że niezły dramat, aż nagle dwa zdania i wszystko wyjaśnione miedzy nimi. Problemy więc były mocno naciągane.

   "Dziewczyna mojego brata" może i jakiś potencjał miała, ale niestety podsumowując całość, była niedopracowana, sztuczna i nudna. Historia jakich wiele w ostatnim czasie i może nie miałabym nic przeciwko, gdyby tylko autorka potrafiła tę książkę dobrze poprowadzić i napisać. A wyszło jak wyszło.

   Czy polecam? To zależy, jeśli szukacie lekkiej książki, z prostym językiem, na parę godzin to może wam się spodobać. Jeśli oczekujesz jednak od książki trochę więcej niż naciągane problemy i sztuczni bohaterowie, to szkoda twojego czasu.

   Pozostałe tomy myślę że jednak przeczytam. Zawsze łudzę się, że może autor poprawił swój warsztat, że jeszcze mnie zaskoczy no i nie należy skreślać autora po jednej książce. Ponadto ciekawi mnie historia Landona i Austina. Po za tym dwa kolejne tomy są nieco wyżej ocenione na goodreads, więc dam im szansę.



Cykl "Mrs. Wright":
Tom 1. Dziewczyna mojego brata
Tom 2. Dobry wybór
Tom 3. Spróbujmy jeszcze raz
Tom 4. Teraz albo nigdy
Tom 5. Zawsze przy tobie





9 listopada 2017

"Ostatni pocałunek" II - Laurelin Paige




Tytuł: Ostatni pocałunek
Tytuł oryginalny: Last Kiss
Autor: Laurelin Paige
Cykl: Pierwszy i ostatni (tom 2)
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: Ryszard Oślizło
Liczba stron: 492
Moja ocena: 6/10


Druga część piorunującej powieści Pierwszy dotyk Laurelin Paige.
Emily Wayborn wie, czego pragnie. Może to niebezpieczne. Może balansuje na krawędzi. Prawdopodobnie nie może mu zaufać.
Jednak Reeve Sallis, zabójczo przystojny miliarder, to jedyny facet, który potrafi ją zaspokoić. Naprawdę rozumie jej potrzeby, zarówno te łóżkowe, jak i osobiste. Tylko z nim może w końcu być sobą. W dodatku został jej już tylko on. O jej życiu prywatnym lepiej nie wspominać.
Mimo niezdrowego wręcz przywiązania, Emily nie potrafi zapomnieć, że seksowny miliarder jest mistrzem manipulacji i skrywania mrocznych tajemnic. Chociaż kobieta pragnie je odkryć, ktoś usilnie dba o to, aby nawet nie zbliżyła się do prawdy.
Z biegiem czasu, Emily zdaje sobie sprawę, że sytuacja powoli wymyka się spod kontroli. Niebezpieczeństwo zagraża już nie tylko jej sercu, ale i życiu.


źródło opisu: http://www.wydawnictwokobiece.pl



   Po skończeniu "Pierwszego dotyku" nie mogłam się doczekać, kiedy zacznę drugi tom. Jeśli czytaliście to wiecie, że autorka pierwszą częścią zamknęła historię ze znakiem zapytania. Zatem pytaniem było co przyniesie część druga. Jak autorka da radę (czy w ogóle da) i czy przez to opowieść nie straci swojej wartości. Za szybko jednak założyłam, że teraz się będzie działo, że ta część będzie mnie zaskakiwać na każdym kroku i nie będzie mowy o przerwaniu czytania. Cóż, zdecydowanie za duże oczekiwania, bo prawda jest taka, że książka liczy sobie prawie 500 stron a ja przez większość się nudziłam :(.

   Nie jestem pewna jak ta opinia wyjdzie, bo cała historia skupia się na wątku o którym napisać nie mogę, gdyż mocno zaspojlerowałabym pierwszą część. Zatem co mogę napisać by nie zdradzić tego najważniejszego wątku?

   Zaczynając od plusów książki - mało scen erotycznych. Ktoś może powiedzieć, że to przecież erotyk, więc jak plusem może być mała ilość scen łóżkowych? A no może, bo Laurelin Paige skupiła się na innych aspektach powieści i wtrącanie co rusz seksu, byłoby zwyczajnie bez sensu i nie na miejscu. Zatem tak, to jest plus, bo jak już się pojawiają, to czytelnik czyta z przyjemnością i wypiekami, a nie ze znużeniem czeka aż się skończą. No i pożądanie przez całą książkę wisi w powietrzu, więc można sobie tylko wyobrazić co się dzieje jak wybuchnie i bohaterzy w końcu się poddają.

   A skoro już mowa o bohaterach, to pora na minus książki. Emily - czy ja pisałam, że w pierwszej części była irytująca i nie dało się jej znieść? Tam to jest nic w porównaniu z tą częścią. Ta bohaterka to jest nieporozumienie. Gdyby ktoś postawił ją i Anę z "Greya", to bez zastanowienia powiedziałabym "Trzy razy tak dla Any". Poważnie, autorka zepsuła tę książkę bohaterką, której nie da się polubić. Zupełnie pozbawiona charakteru, zawieszona pomiędzy tym co chce a powinna. Raz pewna siebie, drugi raz czeka, aż ktoś skaże jej skakać, by zapytać jak wysoko.
   Revee natomiast to typ władczego faceta i dało się to odczuć, ale tylko w sypialni. Po za nią też stara się taki być, a wręcz jest aż nadto pewny siebie, ale nie poczułam pewnej "mroczności", którą w takich przypadkach czuję w innych książkach. Momentami bardziej śmieszyły mnie jego rozkazy.
Pojawia się też nowy bohater - znów na minus. Chociaż to było zamierzone, by przedstawić ją jako manipulantkę i ignorantkę, to nie mogłam się przekonać, czy wszystko faktycznie wyszło dobrze.


''Nadal jednak wzbudzał we mnie pewien lęk, głównie dlatego, że był tak nieprzewidywalny. Potrafi być podły, co jednocześnie w jakiś sposób czyniło go urzekającym."


   Powracając do plusów, najbardziej interesującym wątkiem w tej książce był wątek mafijny, sekrety, dziwne zdarzenia i tajemnicze osoby. Tak jak na początku pisałam czekałam na inny wątek - w końcu to było kluczowe pytanie "Co teraz?", a kiedy już nadszedł, to w pewnych momentach miałam dość. Wolałam odkrywać tajemnice i skupić się na wątkach kryminalnych.

  
 Na ponowny plus zasługuje zakończenie, którego się nie spodziewałam i faktycznie była to nutka zaskoczenia. Może oprócz ostatniej rozmowy Emily i Revee, która tylko udowodniła mi, że Em w żadnej sprawie nie ma swojego zdania.

Podsumowując "Ostatni pocałunek" jest dopełnieniem serii i uważam, że należy go przeczytać po pierwszej części, by dostać odpowiedzi na wiele pytań, z którymi zostawiła nas autorka. Liczyłam, że będzie dużo lepsza od "Pierwszego dotyku", tak jak czytałam w niektórych recenzjach, jednak dla mnie była dużo gorsza i nudniejsza. Cieszę się jednak, że dokończyłam tę historię, poznałam odpowiedzi na dręczące mnie pytania. No i cieszę się, że dałam autorce szansę, bo dzięki tej dylogii, sięgnę po jej inne książki. Polecam osobom, które przeczytały pierwszy tom. Nie zraźcie się obszernością stron, bo mimo że pisałam, że przez większość się nudziłam, to czytało mi się szybko.






Cykl "Pierwszy i ostatni":
Tom 1. Pierwszy dotyk
Tom 2. Ostatni pocałunek



5 listopada 2017

"Terapia" - Kathryn Perez [przedpremierowo]




Tytuł: Terapia
Tytuł oryginalny: Therapy
Autor: Kathryn Perez
Cykl: Therapy (tom 1)
Wydawnictwo: NieZwykłe
Tłumaczenie: Dorota Lachowicz
Liczba stron: 484
Moja ocena: 9/10
Premiera: 22 listopada


Czasami trzeba się zgubić, by się odnaleźć…
Jestem samotna.
Rozbita.
Żyletką tnę swoje odrętwienie, lecz otwieram w ten sposób jeszcze więcej ran.
Depresja, samookaleczanie, prześladowania… To moja codzienność.
Faceci, seks… To moja ucieczka.
Różnica pomiędzy prawdą a kłamstwem rozmywa się, pozostawiając mnie rozdartą, zdezorientowaną i zagubioną.
A kiedy demony zamieszkujące mój umysł usiłują mnie pokonać, dwaj mężczyźni, których kocham, starają się mnie uratować.
To moja historia o przyjaźni, miłości, cierpieniu i walce z samą sobą.


źródło: http://www.wydawnictwoniezwykle.pl




"Nie pozwól przeszłości skraść twoją przyszłość."


   Kiedy zobaczyłam, że "Terapia" będzie wydana w Polsce, chciałam się rozpłakać. Autentycznie targały mną takie emocje, że nie wiedziałam co ze sobą zrobić. W końcu, po tak długim czasie oczekiwania, doczekałam się tej wspaniałej książki w Polsce. Co więcej, wydawnictwo nie próżnuje i już zdradziło kilka kolejnych tytułów, które mają zamiar wydać - czekałam na każdą z nich.

   Gnębienie w szkołach jest i będzie. Niestety, ale myślę, że w każdej szkole czy klasie uczniowie znajdują sobie takiego "kozła ofiarnego", nad którym się pastwią. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy jakie skutki mogą nieść za sobą szydercze słowa, a już tym bardziej fizyczne ciosy. Widzą tylko to, że "ofiara" jest podatna i sprawia im to przyjemność, jednak nikt z nich nie wie co dzieje się w domu, za zamkniętymi drzwiami. Myślę, że ta książka idealnie obrazuje jakie mogą być skutki.


"Dlaczego mówi się, że czas leczy rany? Czas to tylko bandaż. Zakrywa ranę, ale to, co jest pod nim, musi zagoić się samo."


   "Terapia" to książka, która niszczy czytelnika, aby za chwile go naprawić. To opowieść pełna cierpienia, bólu, braku akceptacji i walce z samym sobą. To emocjonalny rollercoaster uczuć. Raz chce się płakać, potem pojawia się uśmiech a następnie gniew i szok. Nie jestem w stanie napisać co się ze mną działo podczas czytania. Już dawno żadna książka tak mną nie wstrząsnęła. Po przewróceniu ostatniej strony siedziałam dalej z książką na kolanach i analizowałam wszystko co się w niej wydarzyło. Nie mogłam przestać o niej myśleć.

   Jessica to nastolatka mająca zachowania autodestrukcje. Dziewczyna jest gnębiona w szkole - nie tylko słownie, niezauważalna w domu i sama. Jedynym co ją trzyma w ryzach jest seks, żyletka i dziennik, w którym pisze wiersze. Jessica rozpaczliwie w głębi siebie domaga się akceptacji i przede wszystkim miłości. Jak każdy człowiek, chce być kochana. Jedynym człowiekiem dostrzegającym w Jess kogoś wartościowego, jest Jace. Jace, który również swoje przeszedł. Który nie zniża się do poziomu swoich rówieśników i który ratuje dziewczynę - dosłownie i w przenośni. Kiedy ich przyjaźń kwitnie, a uczucia są coraz większe, jedna tragedia sprawia, że bohaterzy rozdzielają się na lata.


"Pragnę tylko, by ktoś mnie chciał.
By ktoś mnie pokochał."


   "Terapia" podzielona jest na trzy części - poznajemy Jess w ostatniej klasie liceum, i to z jej perspektywy przedstawione są wydarzenia.  Kolejna część - "6 lat później". Tym razem to i Jess i Jace wiodą prym. Dodatkowo możemy przeczytać retrospekcje z perspektywy Jace'a. Ostatnia część to "terapia", poświęcona zarówno Jessice jak i Jace'owi. Ale to nie wszystko bo autorka dodała tajemniczą postać, która również ma ogromny udział w książce.

   Kathryn Perez sprawiła, że chce się ją kochać za tak wspaniałą książkę, ale chce się ją również nienawidzić za ogrom bólu i cierpienia zarówno u bohaterów jak i u samego czytelnika. Autorka przez całą powieść znęca się nad czytelnikami, w pozytywnym sensie tego słowa. Myślę, że nie jedna osoba może utożsamić się z bohaterką i dzięki niej wyjść ze swojej skorupy, nawet jeśli tylko trochę. Ja odnalazłam kilka wspólnych cech z Jessicą i w niektórych sytuacjach postąpiłabym identycznie.

   "Terapia" to historia dziewczyny walczącej o akceptacje, miłość i szczęście. Przygotujcie się na całą gamę uczuć. Na to że będziecie smutni, uśmiechniecie się, wzruszycie i będziecie chcieli rwać włosy z głowy. Ja kocham tę książkę tak bardzo, że mam ochotę otworzyć na pierwszej stronie i zacząć przygodę z nią od nowa. Jeśli macie jakieś wątpliwości, czy sięgnąć po tę pozycje, to mogę napisać tylko - nie zastanawiajcie się i poznajcie historię Jessici.


"Zaakceptowanie brzydkiej części życia jest częścią istnienia. Ból mówi nam, że wciąż tu jesteśmy, daje nam znać, że przetrwaliśmy. Kiedy tak naprawdę o tym pomyślisz, ból może cię wyzwolić, ponieważ bez bólu nie ma w niczym przyjemności."





Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.


1 listopada 2017

#10/17 Podsumowanie października.

Hej, zapraszam dziś na podsumowanie października. Myślałam, że wynik będzie lepszy, a niestety wyszło ja zwykle :D. Pocieszam się tym, że dwie książki miały ponad 400 stron,  a jedna ponad 500, więc nie jest źle :) Dodatkowo skończyłam w końcu "Tysiąc pocałunków", która mnie bardzo męczyła, więc cieszę się, że udało mi się przetrwać :D 
Zapraszam :)





1. "MMA Figter. Szansa" tom 3 - Vi Keeland - 368
ocena: 7/10








2. "Bender" tom 1 - Stacy Borel - 315
ocena: 7/10







3. "Pod skórą" - Agata Czykierda-Grabowska - 379
ocena: 9/10









4. "Predator" - Michelle Horst - 404
ocena: 7/10






5. "Pierwszy dotyk" tom 1 - Laurelin Paige - 544
ocena: 8/10






6. "Ostatni pocałunek" tom 2 - Laurelin Paige - 492
ocena: 6/10






7. "Tysiąc pocałunków" - Tillie Cole - 440
ocena: 4/10











Łącznie 2933 stron. Średnio 94 stron dziennie.


Najlepsza książka: "Pod skórą" Agata Czykierda-Grabowska
Najgorsza książka: "Tysiąc pocałunków" Tillie Cole




Czytaliście którąś z tych książek? Mieliście udany październik pod względem czytelniczym? :)