28 marca 2019

#4/19 Zapowiedzi książkowe kwietnia.

Dzień dobry :) Wiem, że się powtarzam za każdym razem w poście z tego cyklu, ale do ciężkiej anielki KIEDY TEN MIESIĄC ZLECIAŁ?! :( Dopiero robiąc zestawienie premier, czy pisząc podsumowania miesiąca, uświadamiam sobie, że znów czas ucieka mi przez palce.. CZASIE ZWOLNIJ!
W kwietniu mam wrażenie, że wydawnictwa nieco zwolniły tempo i mam nadzieję, że to cisza przed burzą i w kolejnych miesiącach zarzucą nas lawiną nowości. Uwielbiam te momenty kiedy sprawdzam zapowiedzi wydawnictw a tam widzę tytuły, dzięki którym dzień staje się piękniejszy :)
Dziś zapraszam na 15 książek, które najbardziej zainteresowały mnie w kwietniu :)



Klikając w tytuł, przeniesiecie się do opisu danej książki.


3 kwietnia:



~~~~~



17 kwietnia:


~~~~~



24 kwietnia:




Widzicie coś dla siebie? Na jakie książki najbardziej czekacie? :)






24 marca 2019

"Czasami warto zaryzykować, żeby dać szansę miłości" - "Dearest Dandelion" II - Lex Martin


Tytuł: Dearest Dandelion
Tytuł oryginalny: Finding Dandelion
Autor: Lex Martin
Cykl: Dearest (tom 2)
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: Agnieszka Kalus
Data premiery: 18 stycznia 2019
Liczba stron: 336
Moja ocena: 8/10
Opis wydawcy
Czasami warto zaryzykować, żeby dać szansę miłości

Jax Avery to gorący przystojniak, który jest gwiazdą piłki nożnej. Kiedy na imprezie poznaje Dani Hart, między nimi od razu iskrzy. Spędzają ze sobą upojne chwile, myśląc, że już więcej się nie spotkają.

Wkrótce okazuje się, że nową współlokatorką Dani jest siostra Jaxa, która nie cierpi brata z powodu jego podbojów. Sprawę komplikuje fakt, że chłopak ze względu na wypadek kompletnie nie rozpoznaje Dani.

Chociaż Jax ma mgliste pojęcie o tym, co zaszło między nim i Dani, to czuje do niej niesamowite przyciąganie. Nie potrafi trzymać się z dala, nawet jeśli oznacza to złamanie wszystkich zasad.

Czy chłopak poświęci swoją przyszłość, aby być z dziewczyną, którą zranił?

http://www.wydawnictwokobiece.pl/produkt/dearest-tom-2-dandelion/



   "Dearest Clementine", którą czytałam dość niedawno, bardzo mi się podobała (mimo kilku zgrzytów, o których pisałam w opinii), więc nie będzie szokiem, że wyczekiwałam kolejnego tomu serii i zabrałam się za niego praktycznie od razu po premierze. Lex Martin tworzy bohaterów bardzo naturalnych  i sympatycznych, dlatego chce się więcej i więcej. Tak naprawdę nigdy nie przeczytałam opisu, więc wzięłam tę książkę właściwie w ciemno, nie wiedząc do kogo będzie należała ta historia. Na szczęście się nie zawiodłam odkrywając, że będzie to Jax i Dani.


"Kocham głęboko, całą swoją duszą. Moi poprzedni faceci byli jak ciepły koc w chłodny dzień. Jax jest płomieniem, ogniem, który wypala mnie na wskroś."


   Kiedy Dani została zdradzona, przysięgła sobie - żadnych związków i żadnej miłości. Raz skrzywdzona nie chce znów przez to przechodzić. Na jednej z imprez ma zamiar zrobić rzeczy z listy, którą sobie stworzyła. Między innymi; zatańczyć na barze i przespać się z nieznajomym. To pierwsze poszło jej świetnie, choć zamiast na barze, zatańczyła w klatce. Z drugim jednak może być problem. Do czasu aż nie zauważa nieznajomego, na którego już raz się natknęła. Między dwójką nieznajomych dochodzi do gorących chwil, ale chwilę potem chłopak znika bez uprzedzenia. Jakiś czas później dochodzi do kolejnego spotkania bohaterów i od razu pojawiają się dwa problemy. Po pierwsze chłopak jest bratem bliźniakiem jednej ze współlokatorek Dani, a zasada jest prosta: Jax nie ma prawa tknąć przyjaciółek siostry. Po drugie Jax wydaje się nie pamiętać Dani, przez co ta czuje się upokorzona. Postanawia więc mu nie przypominać. Zaczynają co raz częściej na siebie wpadać, aż w końcu dochodzi do wypadku, przez który spędzają ze sobą całe dnie, co skutkuje zaczęciem przyjaźni między nimi. Jednak czy jest możliwa przyjaźń, gdy oboje pragną siebie nawzajem?

   Naprawdę polubiłam bohaterów, choć wkurzało mnie nieco ciągłe przypominanie, że nie mogą poczuć do siebie nic więcej. Bo właściwie czemu nie? Nikogo nie zdradzają, krzywdy nikomu by tym nie zrobili i dlaczego ktoś miałby mieć z tym problem? Jax i Dani krążą wokół siebie przez ponad połowę książki, co dla niektórych może być męczące i nudne. Sama łapałam się na tym, że zastanawiałam się kiedy w końcu się poddadzą i dadzą wygrać uczuciom.

   To co ciekawe, to sytuacje przedstawione w historii Jaxa i Danielle, są równoczesne z historią Clementine i Gavina. Kilka z nich pamiętałam, ale pokazane z innych punktów widzenia dają cały obraz na daną sytuację. Zwykle w seriach, gdzie każdy tom opowiada o innej parze, przedstawiany jest jako ciąg dalszy życia kolejnych bohaterów. Czyli jedna książka się kończy a historia kolejnej pary rozpoczyna się po wydarzeniach z pierwszej części. W tym przypadku dzieje się to w tym samym czasie, zatem nie dostajemy wglądu w życie poprzednich bohaterów, a w zamian za to widzimy ich rozwijającą się relację z punku widzenia innych osób. Nie ukrywam, mi się to podobało.

   Zauważyłam, że autorka w kolejnych częściach pod lupę bierze historie bohaterów męskich, którzy w poprzednich częściach uchodzili raczej za czarne charaktery. W tym przypadku był to Jax, który w "Dearest Clementine" nie cieszył się dobrą opinią. Jego historia jednak pozwoliła nam przyjrzeć się bliżej jego osobie i zrozumieć jego postępowanie. W ostatnim tomie natomiast, czyli "Madeline", autorka wzięła na tapetę Darena (byłego chłopaka Clementine z pierwszej części i przyjaciela Jax'a). Nikt by się chyba nie spodziewał, że to właśnie on dostanie szansę na wytłumaczenie, bo raczej od samego początku nie zdobył sympatii czytelników, bo był przedstawiony jako bohater negatywny. Muszę przyznać, że podoba mi się taki zabieg. Autorzy rzadko kiedy piszą kolejne części serii o bohaterach przedstawionych w złym świetle, tylko skupiają uwagę na tych dobrych przyjaciołach. Chociaż przez dwie części Daren był mi obojętny i najchętniej skopałabym mu tyłek, to niesamowicie mnie ciekawi tom poświęcony właśnie jemu. Mam więc nadzieję, że niedługo się doczekam wydania.

   Nie dało się natomiast zignorować pewnych podobieństw między tymi powieściami, odnośnie przeszłości bohaterek. A właściwie ich części. Mianowicie zarówno Clementine, Danielle jak i również Madeline (o której przypominam, będzie tom trzeci i wyczytałam to z opisu) poprzednie związki zakończyły dość burzliwie. Każda została przez byłych zdradzona z przyjaciółką, współlokatorką czy inną znajomą. Szkoda, że autorka nie popisała się kreatywnością w tym temacie, bo tak naprawdę każda przeżyła to samo. Zastanawiam się dlaczego bohaterki książek new adult zawsze muszą zostać zdradzone.. Czy nie można się wysilić i wymyślić czegoś innego, świeżego? Wspominam o tym dlatego, że utkwiło mi to w pamięci, ale absolutnie nie ujmuje mojej ocenie książki, bo nie ma to znaczenia w obliczu całości.



  Lex Martin pisze w lekkim i przyjemnym języku, więc książkę czyta się w mgnieniu oka. Szczególnie jeśli tak jak ja lubicie podobne klimaty i nie przeszkadzają wam schematy. Bo niestety "Dearest Dandelion" schematyczna jest i nie ma co ukrywać, że nic odkrywczego w niej nie znajdziecie. Czyta się natomiast tak dobrze, że mimo iż wiedziałam co się będzie działo i jak się zakończy, nie mogłam się od niej oderwać.

   Poświęciłam jej dwa wieczory, ale wiem że dla niektórych będzie to lektura "na raz". Dlatego na umilenie wieczoru sprawdzi się idealnie. Zdecydowanie mogę napisać, że ta część podobała mi się bardziej i dzięki niej chciałabym przeczytać inne książki autorki, które swoją drogą mam nadzieję również się u nas pojawią. 









"Dearest":
Tom 1. Dearest Clementine
Tom 2. Dearest Dandelion
Tom 3. Kissing Madeline





20 marca 2019

On szuka żony, ona zabawy. Co z tego wyniknie? - "Jackson" IV - Eve Jagger


Tytuł: Jackson
Tytuł oryginalny: Jackson
Autor: Eve Jagger
Cykl: Sexy Bastard (tom 4)
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: Monika Pruska
Data wydania: 8 czerwca 2018
Liczba stron: 320
Moja ocena: 6/10
Opis wydawcy
Jackson jest odnoszącym sukcesy architektem, któremu do szczęścia brakuje tylko idealnej żony. Ułożył nawet sobie listę cech perfekcyjnej wybranki, która będzie pasowała do jego świata.

Kiedy spotyka Skylar, wydaje się, że musi skreślić wszystkie punkty ze swojej listy, bo dziewczyna kompletnie nie pasuje do jego ideału. Jest spontaniczna, żywiołowa i nieuporządkowana, a do tego wciąż pakuje się w tarapaty.

Jackson musi podjąć najważniejszą decyzję w życiu i wybrać pomiędzy przygodą a szansą na ustatkowane życie. Chociaż Skylar podbija jego serce, to w niczym nie przypomina idealnej kobiety, z którą chciał budować wspólną przyszłość.

Czy Jackson pójdzie za głosem serca i wprowadzi odrobinę szaleństwa do poukładanego życia?

http://www.wydawnictwokobiece.pl/produkt/sexy-bastard-jackson/#



   "Sexy Bastard" to czterotomowa seria o (jak sama nazwa wskazuje) seksownych draniach.  Poprzednie trzy tomy czyli "Hard", "Cash" oraz "Knox" oceniłam jednakowo, czyli 7/10, bo były na takim samym poziomie. Jasne, było lepiej lub gorzej, ale ostatecznie mi się podobały i brałam tę serię za "pewnik" i sięgałam po kolejne tomy wtedy kiedy oczekiwałam czegoś lekkiego, spokojnego i relaksującego. Nie inaczej było też tym razem, tyle że "Jackson" okazał się najsłabszy z całej serii i mogę napisać, że odrobinę się zawiodłam. Nie oczekiwałam fajerwerków, bo skoro nie dostałam ich przy wcześniejszych częściach, wiedziałam że i w tej ich nie dostanę. Ale miałam nadzieję na coś więcej, niż na treść o której na drugi dzień zapomnę.

   Jackson to już ostatni z czwórki przyjaciół, który jest singlem. Ułożony, poważny i uporządkowany architekt szuka kobiety idealnej, która spełni jego oczekiwania z "listy" cech, które powinna posiadać jego kobieta życia. I znajduje, ale nie czuje przy niej nic, nawet niechętnie zabrałby ją do domu. Zdeterminowany jednak, nie poddaje się w poszukiwaniach. Kiedy spędza wieczór z jednym ze swoich klientów i jego przyjaciółmi w nocnym klubie, na scenie dostrzega ślicznotkę, od której nie potrafi oderwać wzroku. Gdy widzi jak obcy mężczyzna próbuje ją dotknąć (co jest zakazane), nie czeka tylko rusza w jego stronę. Lecz to nie on nokautuje mężczyznę, a sama zainteresowana. Problem jednak jest taki, że owa kobieta jest całkowitym przeciwieństwem wyobrażenia "żony idealnej" Jacksona.

   Skylar kieruję się w życiu zasadą - żadnego zaufania, żadnej miłości, żadnego przywiązania i myślenia o przyszłości. Pozwala sobie jedynie na dobrą zabawę. Tracąc możliwość do rozwijania swojej pasji, łapie się "chwilowych prac" by przeżyć. Nadszarpnięte zaufanie i porzucenie sprawiło, że nie wierzy w ludzi, bo według niej oni zawsze odchodzą jak tylko zrobi się poważniej. Lekkomyślna i rozrywkowa przyjmuje zakład od przyjaciółki. Ma wystąpić na scenie w klubie nocnym i nie uciec z niej w połowie występu. Prawie jej się udaje, jednak jeden napalony gość przekracza granice. Mimo to zakład wygrywa, a tym samym pozwala sobie na małe co nieco z przystojnym Jacksonem. Problem jednak jest taki, że Jackson szuka czegoś stałego i wszystko planuje, a ona chce jedynie się zabawić.

Czy dwa przeciwieństwa mają szansę stworzyć normalny związek? Czy bohaterzy dojdą do kompromisu? Przeczytajcie a się dowiecie.

   Podobały mi się odmienne charaktery bohaterów. To że Jackson nie okazał się kolejnym draniem, który nie chce przyszłości z kobietą, tylko właśnie chcę wiązać przyszłość z kobietą. Rzadko kiedy natrafiam na bohaterów, którzy tak usilnie próbują znaleźć swoją drugą połówkę bo marzą o żonie, domu i dzieciach. Skylar natomiast była tą, która od tego uciekała i się wzbraniała. Pomysł zatem dobry, ale wykonanie zbyt proste.

   Problem z "Jackson'em" jest taki, że nie wywołuje żadnych emocji, nie skupiałam się za bardzo na treści bo było nudno a bohaterzy tylko mignęli mi przed oczami. Poznali się, pobawili, zakochali i koniec. W tych słowach jestem w stanie określić całą książkę, bo tak naprawdę nic więcej w niej nie było. Autorka co prawda próbowała lekko przedramatyzować ich relację w pewnym momencie, ale znowu, nie wywołało to żadnego dreszczyku, zniecierpliwienia ani emocji. Nic.

   Tak jak w poprzednich częściach coś tam jednak się działo, ciekawiło mnie i z przyjemnością śledziłam losy bohaterów, tak w tym przypadku czytałam by dojść jak najszybciej do końca. Nie mówię, że to zła książka, nie. Chodzi o to, że pomysł choć oklepany, to można go było nieco bardziej dopracować i włożyć w to jakieś emocje. Zamiast tego jak pisałam - była dwójka bohaterów, kilka razy się zabawili, trochę od siebie uciekali, kłócili, by na koniec być razem. I to wcale nie jest spoiler, bo tego typu książki tym schematem się właśnie charakteryzują. Ciągle jednak liczyłam na coś więcej, ale tego nie dostałam.


   "Jackson" niestety nie spełnił moich oczekiwań, trochę mnie nudził i średnio zaciekawił. Przeczytałam go jednak  błyskawicznie, bo nie ma zbędnych opisów i bezsensownych sytuacji. Akcja płynnie i lekko leci do przodu. Choć pokuszę się o stwierdzenie, że zbyt lekko i szybko. W tego typy relacjach bohaterów, myślę że potrzeba nieco więcej by ich ze sobą związać. Ja mam wrażenie, że połowa książki mi umknęła i nie wiem kiedy nastąpił moment zakochania. Na szczęście autorka nie skupiła się na scenach erotycznych, więc nie ma obaw przytłoczenia ich nadmiarem.

   Średnie zakończenie serii, ale dla tych co przeczytali poprzednie tomy, które im się podobały, powinno być satysfakcjonujące. Szczególnie, że bohaterowie poprzednich części też się przeplatają, więc można podejrzeć co u nich słychać. Niewymagająca na kilka godzin lektura, ale nie do zapamiętania na dłużej. Myślę, że nie więcej niż tydzień i całkowicie o niej zapomnę.





"Sexy Bastard":
Tom 1. Hard
Tom 2. Cash
Tom 3. Knox
Tom 4. Jackson


16 marca 2019

Dwójka nieznajomych i jeden eksperyment - "180 sekund" - Jessica Park


Tytuł: 180 sekund
Tytuł oryginalny: 180 seconds
Autor: Jessica Park
Cykl: -
Wydawnictwo: Filia
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Data wydania: 21 marca 2018
Liczba stron: 378
Moja ocena: 7/10
Opis wydawcy
Allison Dennis przeszła przez tak wiele rodzin zastępczych, że nauczyła się do nikogo nie przyzwyczajać. Adoptowana w wieku szesnastu lat nie wierzy w trwałość związków między ludźmi, jednak na trzecim roku college’u odkrywa, że nie może się wiecznie ukrywać.

Pewnego dnia Allison zostaje wplątana w jeden z uczelnianych eksperymentów. Nagle na oczach gapiów musi spędzić sto osiemdziesiąt sekund z chłopakiem, którego nigdy wcześniej nie widziała. Wynik doświadczenia zaskakuje zarówno ją, jak i Esbena Baylora, gwiazdę mediów społecznościowych. 
Moc eksperymentu niespodziewanie przytłacza i jednocześnie elektryzuje dwoje nieznajomych. Zachęcona przez przyjaciółkę, Allison próbuje dociec czy to, co połączyło ją z Esbenem jest prawdziwe – i czy może wreszcie uwierzyć w siebie, w innych, w miłość.

http://www.wydawnictwofilia.pl/Ksiazka/255





   "180 sekund" kusiła mnie już od jakiegoś czasu, ale zawsze brałam się za coś innego. Nie miałam jeszcze okazji czytać nic innego autorki, mimo że na półce od bardzo dawna mam "To skomplikowane, Julie", którą oczywiście mam zamiar niebawem nadrobić, więc nie wiedziałam czego właściwie mogę się spodziewać. Tak naprawdę jedyne co wiedziałam o tej książce, to to, że bohaterzy biorą udział w eksperymencie i tyle. Nie czytałam opisu, tak jak w większości przypadków, bo zwykle kieruję się opiniami innych blogerów.


"Moje życie to zbiór dysfunkcyjnych elementów układanki, które nigdy nie będą do siebie pasować".


   Główna bohaterka Allison do szesnastego roku życia przeszła przez tak wiele różnych rodzin zastępczych, że przestała całkowicie ufać ludziom i wierzyć w związki. Kiedy zostaje adoptowana jako nastolatka i zapewniana o miłości, ciężko jej w to uwierzyć. Zamknięta w sobie, uciekająca od ludzi, z jedną przyjaciółką, od której dzielą ją tysiące kilometrów, pewnego dnia zostaje wciągnięta w eksperyment społeczny. Totalnie zaskoczona i w szoku podpisuje dokument ze zgodą na umieszczenie filmu z eksperymentu w internecie, chociaż w ogóle o tym nie myśli i nawet nie zdaje sobie sprawy że to zrobiła. Eksperyment ma na celu nagrać reakcję nieznajomych ludzi dobranych w pary, którzy mają patrzeć sobie w oczy przez 180 sekund. Jakie reakcje w nich to wywoła, co zrobią, czy wytrzymają i jak się zachowają potem. Nikt nie spodziewał się tego co się stanie, a już szczególnie nie Allison, która z niewidzialnej dziewczyny staje się nagle rozpoznawana i zaczepiana na każdym kroku. Ale nie tylko dziewczyna przechodzi zmianę. Również chłopak, który jest dobrany z nią w parę. Od tej pory zmieni się dla nich wszystko.

   Bohaterzy bardzo szybko zapałali do siebie sympatią, mimo że początkowo Allison starała się unikać Esbena. Niestety nie wiem kiedy i jak od przyjaźni przeszli do związku. Dla mnie to było za szybko i po łebkach. Osobiście wolę gdy w książkach mogę obserwować zabieg zakochiwania się w sobie i sama coś poczuć. W tym przypadku nie poczułam nic, jeśli chodzi o ich relację. Mimo to udało im się mnie do siebie przekonać. Choć leciutko niedopracowani, to mieli w sobie coś co polubiłam. Nie mogłabym jednak nie wspomnieć o moim ulubionym bohaterze, którym był ojciec adopcyjny Allison - Simon. Ten bohater nie mniej ważny od głównej pary, zdobył moje serce od pierwszych stron. Był cierpliwy, rozumiał, pomagał i przede wszystkim kochał bezwarunkowo.


"Nie osiągniesz tego, co przed tobą, jeśli nie odpuścisz tego, co za tobą".


   To co mnie zaskoczyło najbardziej w tej książce, było to czym zajmował się Esben i jak autorka to wykorzystała. W dzisiejszych czasach prawie każdy młody człowiek korzysta z portali społecznościowych. Po za tym mnóstwo ludzi utrzymuje się z tworzenia czegoś w internecie. YouTube jest przepełniony wręcz takimi ludźmi. Od pokazywania ciuszków czy kosmetyków, po wartościowe i interesujące materiały. Nie ukrywam, że sama mam kilka ulubionych kanałów, które śledzę na bieżąco i po cichu zazdroszczę ludziom pracy, którą kochają i nieźle zarabiają. Bohater książki jest właśnie taką osobą. Przeprowadza eksperymenty społeczne i często pomaga ludziom, Obserwuje go tysiące ludzi a dzięki hashtagom wiele z nich przyłącza się do różnych akcji. Muszę przyznać, że pierwszy raz miałam do czynienia z takim "zawodem" bohatera i ciekawie było obserwować twórcę "od kuchni".

   Jednak z tym tematem pojawił się też problem przez który moja ocena książki została obniżona. Mianowicie większość akcji była rozczulająca i świetnie napisana - moją ulubioną jest pomoc w schronisku. Ratowanie przyjęcia urodzinowego małej dziewczynki było lekko przekombinowane, ale jestem w stanie przymknąć na to oko. Jednak nie mogę tego zrobić w szukaniu transportu przez pół kraju. Mocno naciągana sytuacja, nagle wszyscy nieznajomi łamali prawo, pomagali, samoloty czekały by wystartować, każdy rezygnował z planów by pomóc - po prostu nie.  Może i jedna czy dwie osoby faktycznie by pomogły, ale wszyscy? Z pewnością nie. Po za tym czy zwykły hashtag ma naprawdę tak wielką moc, a ludzie nic nie robią tylko śledzą Esbena w internecie? Nie. Autorka przekombinowała i by uwiarygodnić historię powinna zatrzymać się na góra dwóch, trzech osobach pragnących pomóc, bez wplątywania w to pół świata.


  Jedna scena wywołała we mnie potok łez i nienawidzę, że autorka to zrobiła. Do końca łudziłam się, że jednak skończy się to inaczej. Niestety życie bywa okrutne i "180 sekund" to pokazało.

   Mimo sytuacji, na które ponarzekałam wyżej, Jessica Park napisała naprawdę dobrą, smutną, ale też z momentami humoru, powieść. Cieszę się, że mogłam ją przeczytać, bo tak jak również pisałam, otworzyła mi oczy na kulisy życia osoby odnoszącej sukcesy w internecie. Pomysł z eksperymentami społecznymi to był strzał w dziesiątkę. Nie obyło się również od pokazania tej ciemnej strony internetu, czyli  nienawiści hejterów, która jest walką z wiatrakami. Oni byli, są i będą. Potrafią namieszać, zgnieść poczucie wartości i siać wstręt i nienawiść wszędzie gdzie się pojawią. Najważniejsze jednak to im się nie dać i dalej robić to co się kocha.

 "180 sekund" jest książką wzruszającą, dającą nadzieję i na czasie. Uważam, że warto się z nią zapoznać, szczególnie dotyczy to osób młodych.





13 marca 2019

"Przeklęty książę" II - Erin Watt


Tytuł: Przeklęty książę
Tytuł oryginalny: Broken Prince
Autor: Erin Watt
Cykl: Królewska (tom 2)
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Maria Smulewska
Data premiery: 3 października 2018
Liczba stron: 344
Moja ocena: 6/10
Opis wydawcy

Reed Royal był niczym książę z bajki – przystojny, bogaty, wpływowy. Dziewczyny za nim szalały, faceci chętnie zajęliby jego miejsce. Jednak najpiękniejsze pozory mogą najboleśniej mylić. Dla Elli Reed okazał się księciem z koszmaru.

Świat Reeda zadrżał w posadach, gdy pojawiła się w nim Ella, i rozpadł się niczym domek z kart, gdy odeszła. Do tej pory był podziwiany, teraz wszyscy widzą, jak nisko upadł. Nikt nie wierzy, że można go jeszcze ocalić.


Tymczasem wrogowie chcą wykorzystać chaos, który wkradł się do pałacu Royalów – i zrujnować całą rodzinę, o ile wcześniej nie zrobi tego sam Reed.


http://www.otwarte.eu/book/przeklety-ksiaze






   "Papierowa księżniczka" choć pełna wad i niedorzecznych sytuacji, mnie się podobała i od razu po skończeniu jej, sięgnęłam po kontynuację. Co się w sumie dziwić skoro autorki zostawiły czytelników z takim zakończeniem, że natychmiast trzeba było się dowiedzieć co dalej. Niestety jednak tym razem nie było tak ciekawie i kolorowo.


"Potrzebujemy ludzi, aby się o nich troszczyć. Aby oni troszczyli się o nas."


   Wady pierwszego tomu schodziły na dalszy plan podczas czytania, bo w książce ciągle coś się działo, ciężko było się oderwać i z ciekawością śledziło się losy bohaterów. Niestety nie mogę tego powiedzieć o tej części, która zwyczajnie była nudna. Przez większość książki Reed próbuje coś wyjaśnić Elli, ta jednak nie chce go słuchać, chowa się, ucieka, albo go ignoruje. W pewnym momencie zaczęłam się męczyć, bo ileż można. Czy nie mogli zachować się jak dorośli i zwyczajnie porozmawiać jakby to zrobili zwykli ludzie? Tyczy się to szczególnie Elli, bo ona była tą, która coś zobaczyła, uwierzyła i nie chciała słuchać. I ja naprawdę ją w pewnym sensie rozumiem, bo obraz który ujrzała nie pozostawiał wątpliwości, ale no ludzie, oni mieszkali w jednym domu, więc mogła zachować resztki godności i wysłuchać co Reed ma do powiedzenia.


"Zaznałam błogiego szczęścia. Problem w tym, że cholernie boli, gdy się runie z klifu takiej radości."


   Przełom następuję gdzieś po połowie książki, kiedy to bohaterzy w końcu zachowują się jak normalni ludzie i rozmawiają. Sielanka nie trwa długo, bo chwilę potem ktoś umiera. Rodzą się tajemnice, zagadki, sekrety i główne pytanie - kto zabił. Muszę przyznać, że w końcu robi się ciekawie i znów śledzi książkę z ciekawością. Po za tym moją uwagę przykuł Callum, czyli ojciec piątki niesfornych potomków. Autorki trochę bardziej skupiły się na nim i jak się okazało, nie był ślepy i głupi na to co się w okół niego działo, jak można było założyć w poprzednim tomie.

   Muszę przyczepić się jeszcze do obrazu młodzieży i bogatych ludzi, jaki autorki przedstawiły. Doskonale zdaję sobie sprawę, to tylko książka, fikcja literacka, ale na prawdę byłam przerażona snobistycznymi ludźmi, władzą pieniądza i traktowania się nawzajem z odrazą. W moim odczuciu te zachowania były lekko przesadzone. Chociaż w sumie ja nie obracam się "na salonach", nie mam kasy jak lodu, ani nie chodziłam do elitarnej szkoły, więc w sumie co taki szaraczek jak ja może o tym wiedzieć.


   Jest nudno, jest schematycznie, jest niedowierzająco i irytująco, ale pod koniec robi się intrygująco, tajemniczo i o dziwo dobrze. Nie wspominając już o zakończeniu, które znowu, zmusza do natychmiastowego sięgnięcia po następny, ostatni tom historii Reeda i Elli. Kto by się spodziewał, że autorkom uda się wbić czytelnika w fotel i na nowo zainteresować serią?

   Istnieje niewielka przepaść między "Papierową księżniczką" a "Przeklętym księciem", która jest widoczna gołym okiem. Wydaje się jakby autorki chciały lekko uspokoić wydarzenia by chwilę potem zrzucić bombę i zostawić czytelnika w szoku.

   Jak już pisałam w opinii pierwszego tomu, albo się tę serię pokocha, albo znienawidzi. Ewentualnie tak jak ja, ujrzycie w niej mnóstwo wad, które w innych książkach by was odtrąciły, ale w tych? W tych chcecie więcej treści.





"Królewska":
Tom 1. Papierowa księżniczka
Tom 2. Przeklęty książę
Tom 3. Pałac kłamstw
Tom 4. Fallen Heir
Tom 5. Cracked Kingdom



9 marca 2019

Jak cienka linia dzieli nienawiść od namiętności? - "Mieszkając z wrogiem" - Penelope Ward


Tytuł: Mieszkając z wrogiem
Tytuł oryginalny: Room Hate
Autor: Penelope Ward
Cykl: -
Wydawnictwo: Editio
Tłumaczenie: Wojciech Białas
Data wydania: 8 stycznia 2019
Liczba stron: 320
Moja ocena: 9/10
Opis wydawcy
Dwudziestoczteroletnia Amelia musi zmierzyć się z ogromnym wyzwaniem: zdradą. Pewnej namiętnej nocy odkryła, że nie jest dla ukochanego Adama jedyną kobietą. Mężczyzna przez wiele tygodni prowadził podwójną grę. Jakby tego było mało, zmarła ukochana babcia dziewczyny, która jednak pozostawiła jej spadek - rodzinną biżuterię i połowę domu. Druga połowa przypadła Justinowi, jej przyjacielowi z dzieciństwa i bratniej duszy. Kiedyś chłopak nie tylko bronił Amelii i się nią opiekował, ale także układał dla niej piosenki, śpiewał i grał na gitarze. Dla dziewczyny Justin był jak najbliższy przyjaciel, dla jej babci - jak wnuk. Problem w tym, że wiele lat temu oboje rozstali się w wielkim gniewie.

Spotkanie po latach okazało się koszmarem. Złośliwości, wzgarda, drwiny na każdym kroku. Dziewczyna Justina, Jade, na próżno starała się załagodzić sytuację i doprowadzić do normalnych stosunków. Natomiast dla Amelii rzeczywistość stawała się coraz trudniejsza. Powracały wspomnienia o chwilach, w których ona i Justin rozumieli się bez słów i byli sobie naprawdę bliscy. Niespodziewanie doszły do głosu tłumione wcześniej uczucia. I choć Justin nieraz wydawał się jej drogi jak nikt inny, po kilku minutach okazywał wobec niej zimną wrogość. Mieszkanie z kimś takim pod jednym dachem nie mogło być łatwe. Amelia zaczęła zdawać sobie sprawę, że ten kuriozalny konflikt rozwija się w dość nieoczekiwany sposób...

Historia zawarta w tej książce zaczyna się dość banalnie. Z każdą kolejną kartą przekonasz się jednak, że bardzo trudno się od niej oderwać, gdyż opowiada o uczuciach, wspomnieniach, błędach z przeszłości i wstydliwych rodzinnych sekretach. Mówi także o przebaczeniu i namiętnościach tlących się w sercu przez długie lata. Justin i Amelia wydają się sobie przeznaczeni - od zawsze i na zawsze. Coś jednak sprawia, że pozostają rozdzieleni. Będziesz śledzić ich rozstania i powroty ze ściśniętym gardłem!
Jak cienka linia dzieli nienawiść od namiętności?

https://editio.pl/ksiazki/mieszkajac-z-wrogiem-penelope-ward,miewro.htm#format/d



   Penelope Ward możecie kojarzyć z takich książek jak "Przyrodni brat", "Najdroższy sąsiad" oraz z kilku książek, które już się u nas pojawiły w duecie z Vi Keeland. Ponadto wydawnictwo ma w planach kontynuowanie wydawanie jej książek, których ja osobiście nie mogę się już doczekać. Szczególnie po takiej świetnej powieści, o której dziś piszę.


"Czasem milczenie przemawia najgłośniej."


   Amelia i Justin to przyjaciele z dzieciństwa. Dziewczyna wychowywana przez babcię i chłopak mieszkający w domu obok, którym za dnia również opiekowała się starsza pani. Dzieci połączyła niezwykła więź. On ją chronił pod każdym względem, a ona oprócz babci mogła liczyć tylko na niego. Przeżyli piękne lata w przyjaźni do czasu, aż w wieku nastoletnim poróżniła ich pewna sytuacja, przez co Amelia uciekła. Justin nigdy się z tym nie pogodził. Lata później babcia zmarła zostawiając w spadku dom. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że dom zostawiła w połowie dziewczynie a w połowie chłopakowi. W końcu dochodzi do spotkania we wspomnianym domu. On nie kryje swojej niechęci i nienawiści do niej, ona zaś odkrywa, że coś do niego czuje. Zawsze czuła. Problem w tym, że Justin nie przyjechał sam. Towarzyszy mu Jade, jego dziewczyna.

   Amelia chce odzyskać przyjaciela z danych lat, ale Justin jej tego nie ułatwia. Wręcz odpycha ją od siebie jeszcze bardziej. Obdarzyłam Amelię wielką sympatią. Jest to bohaterka, która nie ucieka z płaczem gdy zostanie obrażona, czy poczuje się źle. Wręcz przeciwnie. Odwzajemnia się złośliwości pewnością siebie i uprzejmością. To chyba najlepsza linia ataku, którą mogła zastosować w stosunku do bohatera, którego to wkurzało jeszcze bardziej. Sam chłopak jest dość opryskliwy i trudny do polubienia, ale w obliczu późniejszych wydarzeń diametralnie zmienia się o nim zdanie. Oficjalnie jego również polubiłam.


"Czas zawsze mknie najszybciej właśnie wtedy, gdy chcielibyśmy, by stanął w miejscu."


   W książkach Penelopy Ward bardzo podoba mi się sposób w jaki przedstawia obecne, bądź byłe partnerki bohaterów. No bo umówmy się, w większości erotykach jak pojawia się ex czy obecna (która nie jest główną bohaterką oczywiście) to zawsze jest wredna, zapatrzona w siebie, pusta i nienawidząca wszystkich dookoła. Nie wiem czemu autorki najczęściej taki obraz tej postaci przedstawiają. W końcu chodzi o osobę z którą (ten cudowny, przystojny i silny) bohater postanowił się związać. W takich przypadkach myślę sobie, że sam też jest pusty skoro wybrał taką laskę. Dążę do tego, że w przypadku Penelopy Ward te osoby tworzone są na przyjaciół. Sympatyczne, fajne i zakochane dziewczyny, którym życzy się jak najlepiej. Inni autorzy powinni brać przykład z Pani Ward. Tak się powinno kreować ex!

   "Mieszkając z wrogiem" podzielona jest na dwie części. W pierwszej autorka opisała ponowne spotkanie bohaterów. W drugiej akcja dzieję się kilka miesięcy później. Narratorką jest Amelia i choć zabrakło mi trochę perspektywy Justina, to w tym przypadku nie za bardzo zwracałam na to uwagę pochłonięta ich historią. Przyjaciele z dzieciństwa to motyw, który bardzo w książkach lubię. Mam wrażenie, że miłość bohaterów jest bardziej autentyczna, w końcu bardzo dobrze się znają a ich uczucie nie bierze się z kilku chwil spędzonych ze sobą, tylko rozwijali je latami. Mogłoby się wydawać, że to znów schematyczna powieść. Spotkanie po latach, powracające uczucie, dramat i w końcu sielanka. Nic bardziej mylnego. Autorce nie raz udało się mnie zaskoczyć i wprawić w osłupienie. Mi osobiście schematy i przewidywalność nie przeszkadzają, ale miło być zaskoczonym i do końca trwać w oczekiwaniu na to, co jeszcze się wydarzy.

   Nie wspomniałam jeszcze o muzyce, która odgrywa sporą rolę w powieści. Mianowicie Justin pisze piosenki, gra na gitarze i śpiewa. Uwierzcie, w pewnym momencie uśmiechałam się sama do siebie przez to co wymyślił, a na końcu nawet zaszkliły mi się oczy, tak mnie wzruszył.
Oczekiwanie na pierwszy pocałunek, który swoją drogą pojawia się dość późno, frustrował mnie samą. Penelope Ward nie spieszy się z połączeniem bohaterów, mimo widocznego napięcia miedzy nimi. Nie robi tego, bo przez większą część książki bohater jest zajęty. Dzięki autorko za to, że najpierw zakończyłaś coś by pójść dalej.


"Bez ciebie muzyka nie istnieje. Muzyka jest wyrazem tych wszystkich rzeczy, dla których żyjesz ... odzwierciedleniem pasji wewnątrz twojej duszy. Żyję tobą. Jesteś moją pasją. Jesteś moją muzyką."




   Pojawiający się motyw przyjaciół z dzieciństwa (jak już wspomniałam), ale także można powiedzieć, że od nienawiści do miłości, sprawiły że pokochałam tę powieść tak bardzo, że wręcz ją pochłonęłam. Z jednej strony chciałam jak najszybciej dowiedzieć się co będzie dalej, a z drugiej nie chciałam jej kończyć i rozstawać się z bohaterami. Po dwóch zarwanych nockach jestem szczęśliwa, że mogłam ją przeczytać. jak do tej pory, jest to moja ulubiona książka autorki i czekam niecierpliwie na więcej, które mam nadzieję również mnie nie zawiodą. Jedynym moim zastrzeżeniem jest okładka, która w ogóle mi się nie podoba.

   Koniecznie przeczytajcie jeśli lubicie w romansach powyższe motywy, o których wspomniałam. Gwarantuję, że zostaniecie nie raz zaskoczeni losami bohaterów a nimi samymi oczarowani. I nie piszę tu tylko o głównych postaciach :)






.
"Wiesz, cały czas męczyło mnie, że nigdy nie wypowiedziałeś wobec mnie tych dwóch słów. Przywiązywałam ogromną wagę do tego, by usłyszeć od ciebie, że mnie kochasz. A kiedy wreszcie to powiedziałeś - w tamtym esemesie - nie czułam żadnego zaskoczenia, bo w głębi duszy byłam już tego pewna. Nauczyłeś mnie, że miłość nie polega na słowach. To konkretne działania. Okazywałeś mi swoją miłość tym, jak na mnie patrzysz, jak mnie traktujesz (...)."



4 marca 2019

Bad girl i nerd w okularach, czyli odwrócenie ról. - "Feel Again" - Mona Kasten


Tytuł: Feel Again
Tytuł oryginalny: Feel Again
Autor: Mona Kasten
Cykl: Begin Again (tom 3)
Wydawnictwo: Jaguar
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Data wydania: 22 sierpnia 2018
Liczba stron: 344
Moja ocena: 9/10
Opis wydawcy
Sawyer Dixon jest młoda, bezkompromisowa i samotna. Od śmierci rodziców nie pozwala nikomu zbliżyć się do siebie. To się zmienia, gdy poznaje Izaaka Granta. Ze swoimi dziwnymi okularami i ubraniami jest dokładnym przeciwieństwem zwykłego planu Sawyera. Ale kiedy Izaak, zmęczony byciem singlem, prosi o pomoc, zawierają umowę: Sawyer zamienia Izaaka w złego chłopca i nagrywa jego rozwój, jako projekt fotograficzny. Niestety Sawyer nie liczył się z intensywnymi uczuciami, które rodzą się i mieszają między nią a Izaakiem.

http://wydawnictwo-jaguar.pl/books/feel-again-tom-3/







   "Feel Again" to już ostatnia książka trylogii "Begin Again". Dwa poprzednie tomy bardzo mi się podobały i wiedziałam, że ostatni również mnie nie zawiedzie. Nie spodziewałam się jednak, że ta ostatnia część okaże się jeszcze lepsza. Zdecydowanie najlepszy tom tej trylogii. Kompletnie nie byłam przygotowana na to co dostałam. Nie często zdarza się tak, że to ostatnia część okazuje się tą najlepszą, więc to było dla mnie miłe zaskoczenie.


"Trudno jest mieć oczekiwania wobec innych i zarazem nie spełniać ich oczekiwań."


   Mona Kasten zdecydowała się na odwrócenie ról. Tym razem to męski bohater był tym nieśmiałym małomównym nerdem, a bohaterka okazała się rozrywkową, lubiącą się bawić dziewczyną. Taki zabieg okazał się strzałem w dziesiątkę. Jak to w new adult zazwyczaj bywa, seria książek poświęcona jest grupce znajomych i każdy tom opowiada o losach innej pary. "Feel Again" została poświęcona Sawyer - współlokatorce Dawn z drugiej części, oraz o Izaaku - przyjacielu nerdzie również Dawn. Ta dwójka to skrajnie różne charaktery totalnie do siebie nie pasujące. Jednak powiedzenie "przeciwieństwa się przyciągają" zdają się być całkowitą prawdą w obliczu tej książki.

   Układ jest prosty. Izaak ma być modelem do pracy końcowej Sawyer, która studiuję fotografię. W zamian za to, Sawyer ma udzielić chłopakowi lekcji flirtu by w końcu wyluzował i kogoś sobie znalazł. Kto by przypuszczał, że z początku nieśmiały i sztywny we flircie Izaak, za sprawą dziewczyny zacznie działać na nią samą.
   Sawyer najbardziej boi się samotności. Po śmierci rodziców, opiekę nad nią przejęła starsza siostra. Ta jednak właśnie się zaręczyła i planuje ślub, co jest szokiem dla Sawyer. Dziewczyna tak bardzo jest wystraszona samotnością i tym, że "traci siostrę", bo ta znalazła miłość swojego życia, że nie potrafi cieszyć się z jej szczęścia. Ponadto dziewczyna ucieka się do seksu na jedną noc z przypadkowymi kolesiami poznanymi w barze. Po prostu pragnie być chciana, choćby przez chwilę.
Izaak natomiast ubiera się jak podstarzały facet, uwielbia gry komputerowe i jest obiektem drwin. Jednak wyróżnia go oddanie osobom których kocha, niesamowity urok i lojalność. Niestety jednak jego relacje z rodzicami nie są w najlepszej kondycji. Od pierwszych stron książki zdobywa serca czytelniczek. W końcu bohater, który nie jest gburem, nie posiada ego wielkości planety i nie jest pewny siebie. Za to go pokochałam.


"Nikt nie zbliżał się do mnie na tyle, żeby przyprawiać mnie o dreszcz. Albo o rumieniec. Nawet nie Isaac, nieważne, jak dobrze wygląda w nowych ciuchach i z nową fryzurą. Przede wszystkim nie Isaac."


   Ten gatunek książek charakteryzuje się przede wszystkim zmianą bohaterów, która wynikła przez ich przeszłość, dlatego zawsze wiadomo, że w pewnym momencie nastąpi dramat. Nie inaczej było w tym przypadku. Oczywiście nie będę pisać czego dotyczył by nie psuć wam przyjemności z czytania, ale ja mocno zaciskałam kciuki kibicując bohaterom, którzy musieli zdać sobie sprawę z tego, że nie muszą być definiowani przeszłością, tylko sami muszą odkryć swoją drogę.

   Jedynym minusem jest brak narracji Izaaka. Cała powieść jest z perspektywy Sawyer a tylko ci co przeczytali tę książkę wiedzą, że Izaak stanowił tu największą rolę i aż się prosił o zabranie głosu. Nie ujmuje to jednak w mojej ocenie, bo to nie jest powód, który osłabia tę pozycję, tylko moje osobiste zastrzeżenie.


"Punkcik na uchu, którego dotknął, cały czas pulsował.
I nagle jedno stało się dla mnie jasne.
Za żadne skarby świata nie chciałam przerwać tego projektu."


   Tak jak napisałam na początku, "Feel Again" wyróżnia się na tle powieści tego gatunku przede wszystkim odwróceniem ról. Reszta może i jest schematyczna i przewidywalna, ale kogo to obchodzi tak naprawdę, skoro czyta się wyjątkowo, kocha się bohaterów i pragnie więcej ich historii.

   Bardzo, bardzo polecam nie koniecznie poznając najpierw wcześniejsze tomy, ale mimo wszystko radziłabym zachować chronologię. Chociażby po to, by nie zaspoilować sobie historii innych bohaterów, w przypadku gdybyście chcieli poznać kiedyś i ich przygody. Ja jestem zadowolona, jestem rozkochana i jak już może zdążyliście zauważyć, książka znalazła się w zestawieniu najlepszych przeczytanych przeze mnie książek w 2018 roku. Na koniec napiszę tylko - chcę więcej powieści Mony Kasten!



"Begin Again":
Tom 1. Begin Again
Tom 2. Trust Again
Tom 3. Feel Again



1 marca 2019

#2/19 Podsumowanie książkowe lutego.

   Dzień dobry, nadszedł czas na podsumowanie książkowe miesiąca. Luty już od lat jest miesiącem, w którym średnio idzie mi czytanie. Nie wiem od czego to zależy, ale przeglądając podsumowania z ubiegłych lat właśnie to zaobserwowałam. Tym razem dodatkowo trafiłam na dwie słabe pozycje, które męczyłam nieco dłużej niż zwykle zajmuje mi przeczytanie jednego tytułu. No cóż, nie zamartwiam się tym, bo po pierwsze cieszę się, że udało się zakończyć miesiąc z wynikiem pięciu przeczytanych książek, a po drugie mam nadzieję nadrobić wynik w marcu :)

   Mam już napisane opinie tych książek (oprócz "Black Roses", bo kiedyś stwierdziłam, że nie będę recenzować książek, które nie zostały u nas wydane), więc na pewno pojawią się na blogu, ale najpierw chcę umieścić te zaległe.




1. "Black Roses" #3 - Samantha Christy - 372s. - ocena: 7/10
2. "Friend-Zoned" #1 - Belle Aurora - 399s. - ocena: 5/10
3. "Lick" #1 - Kylie Scott - 272s. - ocena: 6/10
4. "Walcząc z ciszą" #1 - Aly Martinez - 326s. - ocena: 8/10
5. "Napij się i zadzwoń do mnie" - Penelope Ward - 288s. - ocena: 7/10


Łącznie 1657 stron. Średnio 59 stron dziennie.




Najlepsza książka lutego: "Walcząc z ciszą" Aly Martinez
Aly Martinez w swojej książce umieściła dwa elementy, które bardzo lubię, czyli przyjaciele z dzieciństwa i muszę przyznać, że wyszło jej to naprawdę dobrze. Oraz coś o czym nie napiszę, bo myślę że mógłby to być spoiler, ale dla tych co przeczytali powiem, że chodzi o to co spotkało bohatera. Bardzo mi się podobała ta książka, w większości była dopracowana, a bohaterzy - szczególnie bracia - skradli moje serce. Zdecydowanie najlepsza książka miesiąca.


Najgorsza książka lutego: "Friend-Zoned" Belle Aurora
We "Friend-Zoned" coś po prostu poszło nie tak. Absurdalne sytuacje, bohaterka infantylna, wielki, groźny bohater okazujący się ciepłą kluchą i wątek "mafijny", który ani trochę nie pasował do przesłodzonej treści. Dodać do tego wymuszone dialogi (nie wszystkie, ale jednak) i mamy przykład książki, która zamiast mnie porwać w swój świat, tylko mnie zmęczyła i wyczekiwałam końca. Oceniłam ją pół na pół, bo jednak coś tam miała co mi się akurat spodobało, ale na najbardziej rozczarowującą książkę miesiąca zasłużyła bez dwóch zdań.





Jak wam się udał czytelniczo luty? :)