22 września 2015

''Bezmyślna'' tom 1 - S. C. Stephens





Tytuł: Bezmyślna
Cykl: Bezmyślna (tom 1)
Autor: S. C. Stpehens
Wydawnictwo: Akurat
Tłumaczenie: Joanna Grabarek
Liczba stron: 586
Moja ocena: 5,5/6










Od niemal dwóch lat Kiera ma chłopaka - Denny jest spełnieniem jej marzeń: kochający, czuły, całkowicie jej oddany.

Kiedy razem wyjeżdżają do nowego miasta, aby zacząć wspólne życie - on jako stażysta w znanej firmie reklamowej, ona zaś jako studentka na renomowanym uniwersytecie - wszystko wydaje się idealnie układać.

Potem jednak nieprzewidziane okoliczności zmuszają parę do tymczasowej rozłąki. Kiera czuje się osamotniona, zdezorientowana; potrzebuje opieki i pocieszenia. Na pomoc przychodzi jej współlokator, lokalny gwiazdor rocka - Kellan Kyle. Jego przyjaźń pomaga Kierze poradzić sobie z uczuciem wyobcowania w nowym mieście. Kiedy jednak jej samotność staje się coraz bardziej intensywna, relacje z Kellanem ulegają stopniowej przemianie. A potem pewnej nocy wszystko zmienia się drastycznie... i od tej pory życie żadnego z bohaterów nie jest już takie, jak dawniej.

"Bezmyślna" zmusza do przeczytania jej jednym ciągiem ale ze względu na tematykę. Każdy czytelnik zinterpretuje tę historię odmiennie.

Jednym z głównych tematów tej książki jest zdrada i to, jak ludzie, których ona dotyczy, radzą sobie później z życiem. To nie jest lekka, łatwa i przyjemna bajka. "Bezmyślna" to prawdziwa do bólu, ściskająca za serce opowieść, zwłaszcza jeżeli czytelnik zaznał choć części tego, czego muszą doświadczyć jej bohaterowie.



źródło opisu: Wydawnictwo Akurat, 2014



''Bezmyślna'' to jedna z tych książek, o której chciałabym napisać coś dobrego, ale po dłuższym zastanowieniu nie wiem co. Z jednej strony była wciągająca i czytałam bo byłam ciekawa dalszej akcji, ale z drugiej strony chciałam ją po prostu wyrzucić i nie wracać więcej do niej. Ponadto to trylogia i na prawdę nie wiem jak przetrwam kolejne tomy. Na razie kończę na pierwszej części i za jakiś czas może do niej wrócę.

Bezmyślna - tytuł idealnie opisujący bohaterkę. Nierozważna, nie wiedząca czego chce, ciągle lata z kwiatka na kwiatek, i czerwieniąca się po każdym wypowiedzianym słowie bądź kogoś spojrzeniu. Bohaterka z idiotycznym imieniem - Kiera, i najbardziej absurdalnym zachowaniem. Nie wiem czego tak naprawdę chciała, ale dla mnie osoby jak ona powinny zostać same. Tyle epitetów mi się ciśnie na usta, że powinnam na tym zakończyć.

Żeby tego było mało, Kellan też nie był lepszy. Może i nikogo nie miał, był singlem, ale to go nie upoważnia do takiego zachowania wobec najlepszego przyjaciela. Nie mogłam znieść nawet tego ''niewinnego flirtu'', na który bohaterowie przystali. Zrozumiałabym przelotne spojrzenia i ten cały ''niewinny flirt'' w rozmowie, ale za cholerę nie rozumiem ciągłego przytulania, łapania za rękę - ba! chodzenia za rękę, czy obejmowania się. Całusy w szyję, czy policzek. Oglądania telewizji wtulając się w siebie, czy siedzenia na kolanach. Nie, nie, nie!
Do tego Kellan tak bardzo przystojny, że każda (dosłownie każda!) dziewczyna w pobliżu śliniła się, czerwieniła, była nim tak oczarowana i do tego chichotała! Powtarzam każda!

Nie wiem co autorka chciała przekazać. Mnie przychodzi na myśl jedno ''Nikomu nie ufaj!''. Kiera miała pod jednym dachem dwóch największych ''przystojniaków'', gdzie jeden z nich był jej chłopakiem a drugi jego najlepszym przyjacielem. Denny - chłopak, był jej stałą w życiu i tak bardzo go kochała, że nie mogła przeżyć dnia bez niego. Ale czy skoro tak bardzo kochając swojego chłopaka, jak jego tylko nie ma w pobliżu, czy nawet nie patrzy! - jest potrzeba przytulania czy przelotnego dotyku innego faceta? W tym przypadku Kellana? No dziewczyno, albo jeden, albo drugi. Bohaterce było zbyt wygodnie mając ich obu, nie patrząc na to jak bardzo ich krzywdzi. Patrzyła tylko na siebie. I kiedy Kellan w którymś momencie zachowywał się wobec niej jak dupek, zamiast jej współczuć - ja go dopingowałam.

W tej książce to Danny był postacią, którą potrafiłam znieść. Facet tak oddany, że żeby być blisko swojej kobiety potrafi ze wszystkiego zrezygnować. Nawet nie byłam zdziwiona w pewnej scenie, bo całkowicie rozumiem jego zachowanie. Kolejną osobą był Evan (członek zespołu), jednak było go zdecydowanie za mało. Ostatnią osobą, którą można znieść to Anna (siostra Kiery), choć jej za wiele też nie było. Główni bohaterzy tylko zepsuli tę książkę. Plusem jeszcze była historia Kellana, którą w opowiedział. Podobało mi sie jego wyznanie i od razu przyszło zrozumienia jego zachowania (przed Kierą).

Szczerze przyznam, że przed wzięciem się za Bezmyślną, przeczytałam kilka opinii na jej temat, które pochlebne nie były. Dzięki temu nie zawiodłam się aż tak na niej, bo byłam przygotowana na nic ambitnego. I dobrze, bo okładka jest tak ładna, tak zwyczajna a jednak inna, że wydaje się, że treść też taka jest. Niestety nie.

Czytał ktoś całą trylogię? Czy kolejne dwa tomy są choć odrobinę lepsze?


Zapraszam na mój fanpage: Gosche Books.


13 września 2015

''What's Left of Me'' tom 1 - Amanda Maxlyn






Tytuł: What's Left of Me
Cykl: What's Left of Me (tom 1)
Autor: Amanda Maxlyn
Nie została wydana w Polsce.
Liczba stron: 329
Moja ocena: 8/10









Życie działa w tajemniczy sposób.
Cztery lata temu stałam się znana jako dziewczyna z rakiem.
Odmawiam płaczu. 

I odmawiam poddania się temu. 
Związek z mężczyzną, jest ostatnią rzeczą jakiej teraz szukam. 
Ale jedna noc z Parkerem zmienia wszystko. 
Jest wytrwały i wie czego chce. A chce mnie. 
On mnie nie uleczy. Jestem krucha. 
Ale on tego nie wie, a ja nie jestem gotowa by mu powiedzieć. 
Co jeśli to zmienia wszystko ? 
Tragedia znalazła mnie, kiedy miałam 17 lat. 
Miłość odnalazła mnie, gdy miałam 21 lat. 
Nazywam się Aundrea McCall, a to jest moja podróż.
tłumaczenie własne.



Nie lubię czytać o chorobach, bo przypominają mi się trudne chwile. Może inaczej - nie to że nie lubię, tylko mi ciężko i przez całą książkę płaczę. Więc rzadko kiedy sięgam po tę tematykę. Tym razem skusiłam się przez dużą ocenę na lubimyczytac.pl Pomyślałam, trudno najwyżej będę czytała z przerwami. Jednak przeczytałam praktycznie na raz, co prawda z płaczem, ale dałam radę.

Aundrea to młoda 21-latka. Poznajemy ją w momencie, kiedy ma już za sobą chorobę z rakiem. Jednak choroba wraca, ale bohaterka to silna kobieta, która próbuje sobie z nią radzić jak tylko potrafi. Ma chwile zwątpienia, zadaje sobie pytanie ''Dlaczego ona?'', ale walczy. Walczy, bo wie że warto.

Parkera poznajemy już na początku w klubie, do którego udała się bohaterka. Audrea na początku potrzebuje go tylko na chwilę. Jednak kilka dni później czeka ją nieoczekiwana wizyta. Oboje są w szoku ponownie się spotykając. Parker niestety bardzo późno dowiaduje się o chorobie, ale nie zmienia zdania na temat Dre. To jeden z bohaterów, którego nie da się nie polubić. 

Bohaterka tak na prawdę walczy nie tylko dla siebie, ale także dla bliskich. Musi być silna dla rodziców i siostry, którzy przeżywają jej chorobę bardziej niż ona. Nie chcąc aby zamartwiali się nią, w pewnym sensie to ona opiekuje się nimi a nie na odwrót.

Ta książka pokazuje niesprawiedliwość losu. Uczy walki i radzenia sobie z bólem. Opisana chemioterapia, skutki uboczne, przy których dziwiłam się jak ludzie na prawdę to znoszą i co trzeba przeżywać w tym strasznym okresie.

Bardzo spodobała mi się kreacja bohaterów, nie tylko tych pierwszoplanowych. Każdy bohater był inny, ale na swój sposób również dużo wnoszący do książki. Czasami jednak chciałam krzyczeć na Dre, żeby w końcu wyznała Parkerowi o wszystkim. Z drugiej jednak strony ją rozumiałam. Tak bardzo stał się jej potrzebny, że bała się jego odejścia, nie chcąc sobie z tym radzić.

Na koniec epilog. Zmiażdżył mnie, pokroił i wywołał lawinę łez. Autorka zabawiła się uczuciami czytelników robiąc coś takiego! Najpierw byłam zła, potem wściekła a potem znowu łza. Warto też wspomnieć że wspomniany epilog był z perspektywy Parkera, dzięki czemu mogliśmy w tych kilku stronach zapoznać się z uczuciami, które mu towarzyszyły przez całą tę drogę.

Mam nadzieję, że tom drugi okaże się również dobry co pierwszy.


7 września 2015

''Maybe Someday'' Colleen Hoover





Tytuł: Maybe Someday
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski
Liczba stron: 381
Moja ocena: 10/10












On, Ridge, gra na gitarze tak, że porusza każdego. Ale jego utworom brakuje jednego: tekstów. Gdy zauważa dziewczynę z sąsiedztwa śpiewającą do jego muzyki, postanawia ją bliżej poznać.
Ona, Sydney, ma poukładane życie: studiuje, pracuje, jest w stabilnym związku. Wszystko to rozpada się na kawałki w ciągu kilku godzin.
Wkrótce tych dwoje odkryje, że razem mogą stworzyć coś wyjątkowego. Dowiedzą się także, jak łatwo złamać czyjeś serce…
"Maybe Someday" to opowieść o ludziach rozdartych między „może kiedyś” a „właśnie teraz”, o emocjach ukrytych między słowami i o muzyce, którą czuje się całym ciałem.

źródło opisu: http://www.znak.com.pl/


Minął jakiś tydzień od skończenia przeze mnie tej książki a ja dopiero teraz mogę coś o niej napisać. Tak mnie zaskoczyła, tak mną wstrząsnęła, że nie mogłam nic z siebie wydusić. Kolejny raz udało mi się trafić na książkę, która rozwaliła mnie emocjonalnie. Czytając, jak najszybciej chciałam poznać dalsze losy bohaterów, nie mogłam się od niej oderwać, ale z drugiej strony próbowałam przedłużać czytanie, żeby tylko nie dojść do końca.

Na początku myślałam, że to będzie kolejny dobry romans. Widziałam jak ludzie się zachwycają tą książką i pomyślałam, że historia musi być na prawdę dobra. To co dostałam wbiło mnie w fotel. Dosłownie. Od pierwszych stron byłam po części zasmucona tym co wyczytałam, po części pod wrażeniem. Szczerze mówiąc do tej pory plączę się w słowach i nie wiem jak dokładnie opisać wrażenia po tej książce.


''Nie chcę się z nią żegnać, skoro tak naprawdę wcale nie chcę, żeby odchodziła.''


Sydney w dzień swoich urodzin dowiaduje się prawdy o dwóch najbliższych jej osobach. Dobita informacją znajduje się na dziedzińcu, kiedy z pomocą przychodzi Bridgette za prośbą Ridga. Syd wprowadza się tymczasowo do mieszkania Ridga i mimo, że znają się od jakiegoś czasu właśnie teraz po raz pierwszy stają razem, twarzą w twarz.
Ridge, wierny, kochający swoją dziewczynę - Maggie, przystojny, utalentowany chłopak. Razem z Sydney dogadują się co do kwestii muzyki, ale nie do kwestii uczuć. Zaczyna być po między nimi co raz więcej ognia, mimo że oboje próbują tego za wszelką cenę uniknąć.

Maybe Someday po pierwsze skradło moje serce za muzykę. Muzyka w moim życiu stanowi bardzo ważną część i praktycznie leci z głośników, czy słuchawek na okrągło. Kiedyś nawet bawiłam się w pisanie teksów, ale jako nastolatka miałam również milion innych zainteresowań, więc pisanie gdzieś przepadło. Do dziś jednak większość piosenek, a przede wszystkim tekst interpretuję jak książkę. Dlatego właśnie tak ważna jest w moim życiu.


''Po raz pierwszy w życiu słyszę absolutnie wszystko.''


Zakochałam się w tekstach, w sposobie w jaki bohaterowie tworzyli coś nowego, coś wspólnego. Mimo, że akcja praktycznie cały czas toczy się w mieszkaniu, w ogóle tego nie odczułam i mi to nie przeszkadzało. Czułam się tak jakbym była tam z nimi, stała obok i chwytała się za serce i wciągała powietrze w płuca w poszczególnych ważnych i pięknych momentach.

Po drugie Hoover wykreowała świetnych i wyrazistych bohaterów. Oprócz głównych postaci, polubiłam każdą osobę na swój własny sposób. Każdy ma inną historię, każdy coś przeszedł, bądź przechodzi. Bardzo bym chciała poczytać tym razem o Warrenie i Bridgette, czy Brennan i nawet Maggie.

Po trzecie fenomenalna okładka. Mnie polskie okładki podobają się rzadko. Tym razem jednak, nawet nie wiem czy nie jest lepsza od oryginału.

Colleen Hoover pokochałam dzięki Hopelles i powiedziałam sobie ''Muszę przeczytać i zdobyć wszystkie jej książki''Maybe Someday podobała mi się bardziej od wyżej wspomnianej, ale oceniłam je tak samo. Zasłużone 10/10.


Na koniec moje ulubione kawałki z soundtracku.


Tytułowe Maybe Someday!


Druga świetna, A Little Bit More!


Wybrałam dwie najlepsze według mnie, żeby nie przedłużać postu.


_______________________________________________________

Odbijając od recenzji, jeszcze chciałam napisać (jak pewnie zauważyliście, albo i nie), ze zmieniłam wygląd bloga. Bardzo podoba mi się teraz i jest bardziej książkowo. Mam nadzieję, że tak już zostanie. 
Co sądzicie? Może być, a może coś zmienić lub dodać? :)


Zapraszam na fanpage: Gosche Books.

2 września 2015

Premiery września.

Hej, wrzesień zapowiada się całkiem interesująco pod względem premier. Postanowiłam podzielić się kilkoma pozycjami, na które mam ochotę ;)





''Pulse'' Gail McHugh
Premiera: 9 wrzesień 2015


Pierwszej części jeszcze nie czytałam, ale zapowiada się bardzo ciekawie i chcę przeczytać całą serię.


















''Ten jeden rok'' Gayle Forman
Premiera: 9 wrzesień 2015



Podobnie jak wyżej, nie czytałam jeszcze pierwszej części, ale fabuła wydaje się bardzo ciekawa.


















''Wstyd'' Rachel Van Dyken
Premiera: 9 wrzesień 2015



Przede mną jeszcze ''Toxic'', ale Rachel Van Dyken zachwyciła mnie ''Utratą'' i mam zamiar przeczytać każdą jej książkę!
















''Grey'' E. L. James
Premiera: 10 wrzesień 2015




Trylogię o Greyu mam już dawno za sobą. Szczerze mówiąc to pamiętam bardzo mało, więc chętnie zapoznam się ponownie z historią i to tym bardziej ze strony Christiana.















''Forever i Jeden Dzień'' Jasinda Wilder
Premiera: 15 wrzesień 2015




Z Panią Wilder zapoznałam się we wcześniejszych tomach serii i jestem zachwycona jej stylem pisania. Mam do nadrobienia kilka tomów autorki, ten jest chyba ostatni bądź przedostatni, więc cieszę się że będzie dużo czytania!













''Byłam tu'' Gayle Forman
Premiera: 23 wrzesień 2015



Kolejna książka Gayle Forman, obowiązkowa do przeczytania!











Dodaj napis




''Dotknięcie Dnia'' M. Pierce
Premiera: 24 wrzesień 2015



Co prawda to tom 3, ale jak wiecie (bądź nie ;D), zazwyczaj za trylogię bądź serię zabieram się dopiero jak mam już wszystkie części. Lubię pod rząd wszystkie przeczytać. Ta trylogia zapowiada się ciekawie, więc zobaczymy.















''Na Zawsze. Rodzina'' Sandi Lynn
Premiera: 29 wrzesień 2015




Sandi Lynn poznałam dzięki pierwszym tomom serii i szczerze powiem, że nie przekonuje mnie jej styl. W sensie wszystkie dzieje się zbyt szybko i trochę mnie to zniechęca. Nie wiem jeszcze czy sięgnę po te ostatnie części, ale zobaczymy.












Na pewno zapomniałam o kilku świetnych książkach, które się u nas ukażą, więc piszcie w komentarzach na co czekacie z wyżej dodanych pozycji, albo na co czekacie czego nie dodałam ;)



1 września 2015

#7 Podsumowanie sierpnia.

Wakacje się skończyły. Uczniowie wracają do szkoły. Urlopowicze do pracy. A niektórzy wakacji nie mieli w ogóle, więc zaczyna się tylko kolejny miesiąc.
Szczerze mówiąc myślałam, że w sierpniu z czytaniem pójdzie mi słabo, ale o dziwo udało mi się przeczytać 11 książek.
Głównie to też ze względu na moje czytanie w nocy, a niektóre książki (nie wydane w Polsce) mają mniejszą czcionkę, czyli mniej stron.

Przeczytane książki w sierpniu.

2. ''Loving Lawson'' R. J. Lewis - 170
5. ''Rival'' Penelope Douglas - 368
6. ''Szaleństwo zmysłów'' Maya Banks - 432
7. ''The Vincent Brothers'' Abbi Glines - 270
8. ''Zapomnij ze mną'' tom 1 - J. Lynn - 240
10. ''Zapomnij ze mną'' tom 2 - J. Lynn - 272
11. ''Wierny. Jego próba'' Jay Crownover - 224



Łącznie: 3491 stron! Czyli średnio 112 stron dziennie ;)



Zapraszam na fanpage bloga: Gosche Books