31 lipca 2018

#7/18 Podsumowanie książkowe lipca.

   Dzień dobry, jakim cudem już koniec lipca? Czas pędzi mi tak szybko, przez co mam wrażenie, że podsumowania robię co tydzień.. Jak pisałam w poście z zapowiedziami książkowymi, lipiec był dość męczącym miesiącem, przez co ciężko było mi z czymkolwiek się wyrobić. Doba zdecydowanie jest za krótka! Plus jest jednak taki, że przeczytałam jedną książkę więcej, niż w zeszłym miesiącu. Czytnik jednak robi swoje, bo przynajmniej przed snem, bez światła, udaje mi się poczytać kilka stron.

Lipiec prezentował się następująco.



1. "Poza rytmem" Brittainy C. Cherry - 384s. - ocena: 7,5/10
2. "Kocham tylko tak" Kate Sterritt - 347s. - 9/10
3. "Adam" Agata Czykierda-Grabowska - 446s. - ocena: 10/10
4. "Bez lęku" Mia Sheridan - 328s. - ocena: 5/10
5. "Zaginione laleczki" Ker Dukey & K. Webster - 276s. - ocena: 8/10 (recenzja pojawi się za kilka dni)
6. "Lucas" Jay McLean - 354s. - ocena: 7/10


Łącznie 2135 stron. Średnio 68 stron dziennie.



Najlepsza książka miesiąca: "Adam" Agata Czykierda-Grabowska
W lipcu nie miałam najmniejszego problemu, by wybrać tę jedną najlepszą powieść. "Adam" zawładnął mną do tego stopnia, że mimo iż jestem już długo po lekturze, on dalej siedzi mi w głowie. Po za tym tak bardzo utożsamiłam się z bohaterką, że kończąc tę książkę, zamknęłam też coś w swoim życiu. Będę polecać w nieskończoność, bo to jedna z tych książek, którą trzeba przeczytać.


Najgorsza książka miesiąca: "Bez lęku" Mia Sheridan
W tym przypadku też się nie wahałam. Choć finalnie oceniłam tę książkę na 5/10, czyli dostała połowę punktów, to ja jej nie polecam. Nudna, z minimalną ilością akcji, z papierowymi bohaterami i brakiem emocji. To nie było to czego oczekiwałam od autorki i osobiście jestem bardzo zawiedziona tym tytułem.




Jak lipiec wyglądał u was? Udany? :)




29 lipca 2018

#8/18 Zapowiedzi książkowe sierpnia

   Dzień dobry :) Lipiec to miesiąc, w którym z niczym nie mogę się wyrobić :( Poważnie, mam wrażenie, że dobra ma 12 godzin a ja codziennie walczę by się ze wszystkim wyrobić, a i tak nic z tego.. Przez to mam  mały poślizg z recenzją "Zaginionych laleczek" mimo że książkę skończyłam już dobrą chwilę temu. Nie ważne, w każdym razie zapraszam na przegląd nowości, które pojawią się w sierpniu, i które najbardziej mnie zainteresowały :)


Po kliknięciu w tytuł, przeniesiecie się do opisu danej książki.



1 sierpnia:



7 sierpnia:

10 sierpnia:

14 sierpnia:





17 sierpnia:




20 sierpnia:

22 sierpnia:



29 sierpnia:




Jak widać, wydawnictwa nie zawodzą, z czego ja się bardzo cieszę :)
Czekacie na którąś z tych książek, czy może wyłapaliście coś innego? :)



22 lipca 2018

Z potencjałem, ale w słabym wykonaniu - "Bez lęku" - Mia Sheridan


Tytuł: Bez lęku
Tytuł oryginalny: Midnight Lily
Autor: Mia Sheridan
Cykl: -
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Aleksandra Żak
Data wydania: 4 czerwca 2018
Liczba stron: 328
Moja ocena: 5/10
Opis wydawcy
Miłość odnajdzie cię nawet w najgłębszym mroku

Sport był dla Holdena Scotta całym światem. Odnosił wielkie sukcesy, kibice go podziwiali i nie było kobiety, która by mu się oparła. Stracił wszystko, gdy poddał się destrukcyjnej sile sławy i wpadł w ramiona uzależnienia.

W willi położonej w głębi lasu, do której przywiózł go przyjaciel, z dala od wszystkich próbuje dojść do siebie i przewartościować swoje życie. Okazuje się jednak, że nie jest tam sam. W pobliżu posiadłości
dostrzega dziewczynę w białej sukience. Niczym nocna lilia nieznajoma ukazuje się w blasku księżyca i znika.

By zbliżyć się do niej, Holden musi najpierw zagłębić się w swoją przeszłość, od której chce uciec, i znaleźć odpowiedź na pytanie, kim naprawdę jest.

Zagubiona dusza.
Anioł stróż.
Marzenie.
Światło w ciemności.
Kim jest Nocna Lilia?

http://otwarte.eu/book/bez-leku



Zapowiedź. Oczekiwanie. Niecierpliwość. Premiera. Zakup. Czytanie. Męka. Zawód.

   Powyższymi słowami określiłam moją przygodę z tą książką. Mia Sheridan należy do autorek, po której książki sięgam w ciemno. Wiem, że dostanę historię naszpikowaną emocjami, która pochłonie mnie bez reszty. Za sobą mam pięć powieści autorki i tylko raz lekko mnie zawiodła, dlatego z tak dużą ochotą  i pewnością oczekiwałam na powyższy tytuł. Szczególnie, ze przedpremierowo zaczęły pojawiać się recenzje, które jednogłośnie mówiły, że to najlepsza książka Sheridan. Inna, ale najlepsza. Czy dla mnie też taka była? Zapraszam do dalszej części recenzji by się tego dowiedzieć.


"...latanie jest fajne tylko wtedy, kiedy ma się miejsce, w którym można wylądować, gdzie ktoś na ciebie czeka."


   Myślę, że przytaczanie fabuły byłoby powtórzeniem opisu, dlatego odpuszczę to sobie. Holden jako człowiek pogubiony i uzależniony i Lily, o której nie dowiadujemy się na początku nic, oprócz tego, że pojawia się w lesie i intryguje Holdena. Bohaterzy szybko łapią kontakt co jest jak najbardziej okej, ale ufanie sobie już przy drugim spotkaniu i rozmowy, jakby co najmniej znali się latami? Już nie bardzo. Do czasu aż autorka stawia na wyjaśnienia. Chociaż i na tym polu się nie popisała.

   Przez pierwszą połowę książki przechodziłam męczarnie. Nigdy nie sądziłam, że powiem to o powieści autorki, ale niestety. Nie czułam się w ogóle zainteresowana fabułą, bohaterzy byli bez wyrazu. Wydarzenia działy się znikąd. W jednym zdaniu wydarzenia rozgrywają się w domu, a chwilę potem, w drugim, w lesie. Za nic nie mogłam wbić się w fabułę, nie umiałam polubić bohaterów a dialogi między nimi czytałam mrużąc oczy i się krzywiąc, bo były tak sztuczne i wymuszone. Tutaj akurat nie jestem pewna czy zawiniło tłumaczenie, bo oryginału nie czytałam.

   Drugą część powieści natomiast czytało mi się o niebo lepiej i ciekawiej. W końcu zaczęło coś się dziać i wyjaśniać. Chociaż ja wyjaśnień nie kupuję. Nie wiem, może to moja wina, bo nie skupiałam się wystarczająco, by połączyć fakty, ale po epilogu dalej zostałam z pytaniami. Czuję się zwyczajnie głupia, bo nie do końca wiem, o co finalnie chodziło. Kolejną winę zwalam na siebie, bo uważam, że trzeba tę książkę czytać szybciej i z większym skupieniem. Ja natomiast męczyłam ją ponad tydzień i w ogóle nie starałam się łączyć faktów, ani skupiać się na wskazówkach.


"Niemądrze jest odwracać się plecami do rzeczy, którym nie można ufać."


   Jestem zwyczajnie zawiedziona. To nie była książka jakiej oczekiwałam się dostać. Liczyłam na bombę emocjonalną, która zwali mnie z nóg. Tymczasem dostałam średniawkę, którą czytając, nie poczułam nic. Absolutnie nic. Szczerze mówiąc, to nawet nie zauważyłam chemii między bohaterami, co autorce w poprzednich przeczytanych przeze mnie książkach, nigdy się nie zdarzyło.


   Uważam, że potencjał był ogromny. Autorka miała wielkie pole do popisu, ale tego nie wykorzystała. Napisała tę powieść po łebkach, a i z końcowymi wyjaśnieniami się nie popisała. Pierwsza połowa to nudna opowiastka dwójki młodych ludzi, a druga chociaż ciekawsza, to nierealna. Zdaję sobie sprawę z tego, że może autorka próbowała czegoś innego i tajemniczego, ale w moim odczuciu poniosła ją wyobraźnia i wcale nie w dobrym kierunku.

   Oceniam tę książkę 5/10, bo w połowie była słaba, w mniejszej połowie lepsza i myślę, że to adekwatna ocena. Do Mii Sheridan się nie zrażam. Wierzę, że to "wypadek przy pracy" i jej kolejne powieści będą już dużo lepsze. Nie polecam, ale też nie odradzam. Decyzja należy do was. Szczególnie, że większość czytelników ocenia tę książkę bardzo dobrze, więc jest szansa, że i wam się spodoba. Ja niestety mówię nie.








"Happy end to nie zawsze życie bez skazy. Chyba nikt nie uważa, że szczęśliwe zakończenie oznacza brak nieszczęśliwych dni czy nawet nieszczęśliwych lat. Oznacza miłość na zawsze, pomimo wszystkich powodów, dla których jej brak byłby łatwiejszy."



18 lipca 2018

[PREMIERA] Historia o dziewczynce, która czuje zbyt mocno i zamienionym w chłopca ptaku - "Adam" - Agata Czykierda-Grabowska


Tytuł: Adam
Autor: Agata Czykierda-Grabowska
Cykl: -
Wydawnictwo: OMGBooks
Data premiery: 18 lipca 2018
Liczba stron: 446
Moja ocena: 10/10
Opis wydawcy
Adam nie zaznał w życiu szczęścia. Po trudnym dzieciństwie i tragicznej śmierci matki trafił do domu tymczasowego, żeby doczekać osiemnastych urodzin. Później miał być zdany sam na siebie, sam stawiać czoła swoim lękom, koszmarom i niebezpieczeństwu, od którego nikt nie mógł go uchronić.

Nie spodziewał się, że los postawi na jego drodze dziewczynę o zielonych oczach i wielkim sercu, które czuje zbyt mocno. Nie wiedział, że ona także skrywa bolesną tajemnicę, której dotychczas nikomu nie wyjawiła. Nie mógł przewidzieć, że zrodzi się między nimi miłość – czysta i młodzieńcza, ale też namiętna i obezwładniająca.
Miłość, która uratuje ich na tysiąc różnych sposobów.

http://www.empik.com/adam-czykierda-grabowska-agata,p1201075004,ksiazka-p







"Skoro nie mogę być wolna - pomyślała - to wolę być martwa."


   Agata Czykierda-Grabowska to jedyna Polska autorka, na której książki czekam z niecierpliwością i wszystkie mogę brać w ciemno. Autorka ma na swoim koncie już kilka powieści i jak dotąd moim faworytem była "Pod skórą". Wszystko może się jednak zmienić po poznaniu odpowiedniej osoby / przeczytaniu odpowiedniej książki, znalezieniu tego czego się szuka. Jak już po ocenie możecie się domyślać -  od teraz, to "Adam" zajmuje zaszczytne, zasłużone pierwsze miejsce w dorobku autorki. To zdecydowanie książka na miarę bestsellera światowego i bardzo bym chciała, by była znana także w innych krajach.


Bezimienna dziewczyna, która czuła zbyt mocno i Adam - zamieniony w chłopca ptak.

   Muszę przyznać, że z recenzji innych dowiedziałam się, że bohaterka nie ma imienia. W sensie ma, ale autorka go nie zdradziła, a bohaterzy nie zwracają się do niej bezpośrednio imieniem. Czytając tę książkę to nie ma absolutnego znaczenia i gdybym nie wiedziała już o tym wcześniej, nie jestem pewna czy zwróciłabym na to uwagę. Autorka udowodniła, że nie ma znaczenia imię, tylko kreacja bohatera, a na tą narzekać nie mogę. Bo każdy bohater w tej książce dostał indywidualny charakter. To ludzie z krwi i kości, przeniesieni na papier.


"-Myślisz, że... [...] - Myślisz, że zamieniony w chłopca ptak i dziewczynka o sercu, które zbyt mocno czuje, mogliby się kiedyś spotkać?
[...]
- Myślę, że w bajkach wszystko jest możliwe. jeśli tylko baśniarz zadecyduje, że ich spotkanie jest konieczne."


   Utożsamiłam się z bohaterką, dzieliłam jej cechy i w pewnych momentach czułam jakbym to ja była bohaterką tej książki. Szczególnie, że tym razem Pani Agata postawiła na narrację pierwszoosobową, co było jedynym słusznym rozwiązaniem i dzięki temu poczułam tę książkę dużo głębiej i wywołała we mnie więcej emocji. "Adam" wręcz mnie pochłonął, wciągnął w wir wydarzeń i już tak zostawił. 

   Co tu dużo pisać, tytułowy Adam zdobył moje serce od pierwszych stron. Do tej pory "kochałam" się w pewnych siebie, silnych, bezczelnych i "złych" bohaterach. Adam jest ich przeciwieństwem. To skryty, tajemniczy, samotny i wrażliwy bohater, którego nie sposób nie obdarzyć sympatią. Chyba zmienił moje postrzeganie bohaterów. A raczej autorka zmieniła, bo udowodniła, że spokojny i cichy bohater też może zdobyć serca czytelniczek.


"Bo czy wszystko musi się zawsze kończyć źle? Czy w życiu nie dzieją się rzeczy piękne i dobre jak w baśniach?"


   Poprzez baśnie, które bohaterka opowiada, możemy się przenieść w wymyślony świat. Jestem pełna podziwu dla Pani Agaty nie tylko za napisanie tak cudownej powieści, ale także za stworzenie tych baśni, które chciałabym przeczytać w dłuższej wersji. Podobno bajki zawsze kończą się happy endem, ale czy na pewno? Tego dowiecie się czytając "Adama".
  Każdy wątek dostał swoje rozwinięcie i zamknięcie. Nawet kiedy coś było poruszone dużo wcześniej a ja o tym zapomniałam i nawet nie zorientowałabym się, że nie dostałam odpowiedzi, autorka w pewnym momencie zaskakiwała i powracała do danego wątku, by odpowiednio go poprowadzić i zakończyć.  

   "Adam" to powieść pełna ciepła, czułości i realności. Z drugiej strony to opowieść o odrzuceniu, o potrzebie bycia kochanym, poradzeniu sobie z przeszłością, o niewinności i samotności. Uczucie między bohaterami rozwija się powoli, od przyjaźni. Jest czyste, prawdziwe, powolne i bez zbędnych problemów. Emocje, które towarzyszą podczas czytania są nie do opisania, a momentami rozrywają serce. To jedna z tych książek, o której ma się w głowie setki słów, a jednak kiedy przychodzi do napisania czegoś, tych słów brakuje. Tak bardzo jest dobra i prawdziwa.


"Adam żył. Był jednym z tych, którzy wciąż walczyli i cały czas mieli nadzieję."


   Nie wiem jak autorka poradzi sobie z kolejnymi powieściami, bo postawiła sobie poprzeczkę tak wysoko, że mam wrażenie, że trudno będzie jej ją przebić. To zdecydowanie NAJLEPSZA książka Pani Agaty i na pewno jedna z najlepszych jakie przeczytałam w tym roku. Jestem zachwycona, zaskoczona, rozdrażniona i smutna, że jestem już po lekturze, a moja przygoda z bohaterami dobiegła końca. Czy mogłabym sobie życzyć kolejnej części? Chciałabym, jednak ta historia dostała swoje zakończenie i inaczej być nie mogło. Z całego serca polecam, bo to świeża, piękna i do bólu prawdziwa historia, którą mam nadzieję, że pokochacie tak jak ja.



Za egzemplarz i możliwość przeczytania, bardzo dziękuję autorce, oraz Wydawnictwu OMGBooks



15 lipca 2018

Muzyka, która łączy, ale też dzieli - "Poza rytmem" - Brittainy C. Cherry


Tytuł: Poza rytmem
Tytuł oryginalny: Behind the Bars
Autor: Brittainy C. Cherry
Cykl: The Music Street Series (tom 1)
Wydawnictwo: Filia
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Data wydania: 6 czerwca 2018
Liczba stron: 384
Moja ocena: 7,5/10
Opis wydawcy
Jasmine Greene poznałem w kroplach deszczu.

Była licealną pięknością, podczas gdy ja grałem niezdarnie na ulicy. Łączyły nas jedynie muzyka i samotność.
W jej oczach dostrzegałem, że nie zawsze uśmiechała się szczerze, choć jej głos dawał mi nadzieję, której poszukiwałem od tak dawna.

Pewnego dnia jednak, dziewczyna zniknęła mi w okamgnieniu.

Kilka lat później stanęła przede mną na nowoorleańskiej ulicy. Zmieniła się, ale ja również byłem już inny. Życie sprawiło, że staliśmy się wycofani, zamknięci, oschli. Czas odebrał nam lekkość.

Nawet jeśli nie byliśmy już tacy, jak kiedyś, moje złamane serce rozpoznało jej smutek. Wróciła, więc nie mogłem pozwolić, by ponownie mi się wymknęła.

Jasmine Greene poznałem w kroplach deszczu, ale gdy spotkaliśmy się po latach, stałem się dla niej huraganem.

źródło: http://www.wydawnictwofilia.pl/Ksiazka/286



   Brittainy C. Cherry to jedna z tych autorek, której książki biorę w ciemno. W jej powieściach znajduję to czego szukam, czyli pięknie opisaną przyjaźń i miłość, wulkan emocji, wyrazistych bohaterów i wspaniałą historię. Niestety nie każdą jej powieść skończyłam z zadowoleniem, bo wciąż nie mogę przeżyć tego, że "Powietrze, którym oddycha" mnie zawiodło. Bywa i tak, na szczęście w pozostałych powieściach, autorka mi to wynagrodziła. Czy i tym razem dostałam godną zapamiętania książkę? Zapraszam do dalszej części opinii.


"Czasami ludzie nie potrzebują słów, Elliotcie. Czasami trzeba dać im czas, by pogodzili się z własnymi emocjami, a obecność innego człowieka daje poczucie, że nie są sami."


   Mam mały problem z ocenieniem "Poza rytmem", bo czuję się jakbym stała na rozdrożu. Z jednej strony to była naprawdę świetna, pełna emocji i bólu książka. Z drugiej jednak w pewnym stopniu czuję się rozczarowana.  I jeśli czekacie teraz na wyjaśnienie dlaczego, to muszę napisać, że sama nie wiem. Czuję jakąś lukę, pustkę, czegoś mi brakowało, albo coś przeoczyłam. Nie do końca jednak jestem w stanie napisać o co chodzi. Nie zrozumcie mnie źle, ja jestem zachwycona tą książkach, jednak paradoksalnie czuję też zawód.

   "Poza rytmem" idealnie ukazuje przemianę bohaterów. Na początku poznajemy bohaterów w wieku 16 lat, na szkolnych korytarzach. Nie jest to jednak przyjemna część. Jasmine to popularna, ładna i lubiana dziewczyna. Jednak Elliot to wyrzutek, który stał się obiektem kpin i drwin. Codziennie dręczony, zastraszany i wyzywany. Sprawy nie poprawia fakt, że bohater się jąka, co tylko podsyca niechęć do niego. Nasi bohaterowie to dwie kompletnie odmienne osobowości. Jasmine widzi w Elliocie coś więcej, niż chudego, mizernego okularnika, dręczonego przez jej kolegów. Elliot natomiast nie potrafi zrozumieć dlaczego śliczna, popularna dziewczyna chce się z nim przyjaźnić. I co jest w stanie dla niego zrobić. Mówią, że przeciwieństwa się przyciągają, jednak w tej powieści bohaterzy wewnątrz toczą swoje walki i dla obojga z nich jest jeden sposób na uśmierzenie bólu. Rytm.

   W tej książce nie dostaniecie super przystojniaka, pewnego siebie i lubianego. Elliot to całkowite przeciwieństwo i autorka naprawdę zrobiła świetną robotę tworząc jego kreację. Od samego początku ten chłopak zyskuje sympatię czytelnika, a im dalej w treść, ta sympatia tylko się nasila. Jemu się kibicuje, współczuje i chce się mu pomóc. Jasmine natomiast chociaż kreowana na tą popularną, tak naprawdę żyje pod ciągłą presją, pchana w świat show biznesu przez matkę. Ona nie zwraca uwagi na szczeble popularności, a w ludziach dostrzega więcej niż widać na pierwszy rzut oka. Poza tym nie ma mowy by się poddała. Mimo ciężaru, który nosi i presji, którą czuje, prze do przodu służąc pomocą i wierząc w spełnienie marzeń.
   Pojawia się też matka, niespełniona artystka, która przelewa swoje ambicje na córkę, zapominając o ludzkich uczuciach. Przykro było czytać o kobiecie zaślepionej pieniędzmi i zdobyciem sławy, która nie chciała dostrzec, że jej córka pragnie czegoś innego.


"Muzyki nie odbiera się oczami, ją się czuje. Muzyka nie ma koloru, wykracza ponad wszelkie stereotypy."


   Najważniejszym bohaterem tej książki jednak jest muzyka. To ona jest nadzieją, uzdrowieniem i życiem. Wszyscy kochający równie mocno muzykę co ja i bohaterzy, będę odczuwać każdą melodię, nutę i słowo. Jestem niezwykle poruszona umiejętnością autorki w dokładnym opisaniu uczuć poprzez melodię, której przecież nigdy nie słyszałam i nie usłyszę. Jazz, Soul, występy uliczne, śpiew (nie zawsze ten, który chce się pokazać światu). Zaślepienie rodzica, ale i miłość rodzica, niekoniecznie tego z krwi. "Poza rytmem" ukazuje, że rodzic to ten, który wychowuje, kocha i wspiera, że więzy krwi nie mają znaczenia. Przynajmniej w tym przypadku.


"Ilekroć myślałam o domu, nie miałam przed oczami miejsca. Myślałam o ludziach. Myślałam o tych, którzy ukształtowali kobietę, jaką się stałam, o tych, którzy kochali mnie z moimi bliznami i nazywali je pięknymi, o tych, którzy kochali mnie mimo popełnianych przeze mnie błędów.
To właśnie był dla mnie dom."


   Brittainy C. Cherry napisała piękną, mądrą, ale i smutną książkę. Punkt zwrotny w połowie powieści łamie serce, wyciska łzy i sprawia, że jesteśmy wściekli. Nie mogłam wybaczyć tego co zrobiła autorka. Jednak to wydarzenie sprawiło, że Elliot zdobył w sobie siłę, ale kosztem szczęścia, muzyki i życia. Zbudował wokół siebie mur, którego nikt nie był w stanie zburzyć. Do czasu, aż w jego życiu po latach, znów pojawiła się jego przyjaciółka, druga połówka i jego Jazz.

   Naprawdę podobała mi się ta książka, wywołała we mnie mnóstwo emocji, jednak tak jak napisałam na początku - czegoś mi zabrało, coś jest nie tak, dlatego długo wahałam się z oceną. To jedna z tych książek, której najchętniej bym w ogóle nie oceniała, bo nie wiem jaka ocena jest najbardziej słuszna.

   Polecam fanom autorki, muzyki i miłośnikom niebanalnych historii. Bo autorka napisała bombę emocjonalną, która poruszy nawet najbardziej twarde serca.




"...muzyka nie powinna żyć w piwnicy. Powinna się rozprzestrzeniać, by leczyć ludzkie blizny."



8 lipca 2018

Wakacyjna okładka nie zawsze oznacza lekką powieść - "Kocham tylko tak" - Kate Sterritt


Tytuł: Kocham tylko tak
Tytuł oryginalny: Love Me Way
Autor: Kate Sterritt
Cykl: -
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: Ewa Westwalewicz-Mogilska
Data premiery: 28 czerwca 2018
Liczba stron: 347
Moja ocena: 9/10
Opis wydawcy
Emerson Hart poznała Merekiego, kiedy miała zaledwie dziesięć lat. Połączyła ich wielka przyjaźń, która z biegiem czasu przerodziła się w miłość. Kiedy dziewczyna dorosła, pewnego dnia utraciła wszystko, co było jej drogie, a Mereki nie był już chłopcem, którego pokochała.

Emerson nie może zrozumieć, dlaczego wszystko się tak zmieniło. Wtedy w jej życiu pojawia się Josh, który przypomina jej Merekiego. Serce Emerson zaczyna się otwierać, chociaż wydawało się, że tylko jeden chłopak ma do niego klucz. Ten, którego naprawdę kochała.

Ta historia trafi prosto do Waszego serca. To opowieść o dojrzewaniu, wybaczaniu i odnajdywaniu siebie, kiedy wydaje się, że wszystko jest już stracone.

źródło opisu: http://www.wydawnictwokobiece.pl/produkt/kocham-tylko-tak/





   Gdy po raz pierwszy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, pomyślałam, że będzie to lekka, zabawna i przyjemna pozycja, idealna na lato. I gdy faktycznie dalej można tak myśleć po pierwszych stronach, tak im dalej w treść, tym bardziej robi się poważnie i boleśnie. Wierzycie w przeznaczenie? Bo ja po tej powieści chyba zacznę.


"- Jeśli zbudujesz wieżę życia z rzeczy, które cię uszczęśliwiają, twoje życie będzie pełne barw i światła, ale jeśli zlekceważysz swoje pasje i nie będziesz inwestować w odpowiednie rzeczy i odpowiednich ludzi, życie będzie płaskie i nudne. Będziesz żyć w ciemnościach."


   Emerson od dziecka uciekała do "swojego świata", w którym każdy był taki sam. Życie z matką, która nie przepada za swoim dzieckiem i przybranym bratem, który ją wyśmiewa i dręczy, nie było ani łatwe, ani miłe. Kiedy więc jako dziesięciolatka poznaje niejakiego Merekiego/Ki, praktycznie od razy łączy ich przyjaźń, która kilka lat później przeradza się w zauroczenie, zakochanie, pierwszą i prawdziwą miłość. Los z nich jednak kpi, bo dzień który okazuje się jednym z najlepszych, staje się też jednym z najgorszych..
   Mija pięć lat a Emerson dalej żyje w "przeszłości" z Ki. Pracując w sklepie z babeczkami, jedno zamówienie odmieni jej dotychczasowe życie. Poznając Josha coś w niej zaczyna się łamać, a ona sama zaczyna wychodzić ze skorupy, w której żyła ostatnie kilka lat. Tylko co Josh ma z tym wspólnego? Przecież jej serce należy do Ki.

   Nie przychodzi mi nic innego do głowy, jak słowo PIĘKNA historia. Niech nie zmyli was okładka (jak mnie na początku), bo to nie będzie łatwa, wakacyjna książka. To pełna bólu, cierpienia, odrodzenia i nadziei powieść. Ciężko mi napisać coś sensownego, kiedy skończyłam ją chwilę temu i dalej jestem pełna emocji i podziwu dla autorki.

   "Kocham tylko tak" została podzielona na dwie części. Pierwsza część opowiada o Emerson jako dziecku, a potem jako nastolatce. Ta część jest o sile przyjaźni, pierwszej miłości i odkrywaniu swoich pasji.  Uchwycone zostało wszystko co w tych latach najważniejsze. Siła miłości, bliskości drugiego człowieka, uczenie się siebie, odnajdywanie się w pasji, odkrywanie talentów.
   Druga część natomiast, to ta bardziej emocjonalna, wpływająca na czytelnika i łamiąca serca. Opowiada o Emerson jako dorosłej kobiecie, próbującej poradzić sobie z przeszłością i teraźniejszością. Żyjąca w zaprzeczeniu, rozpaczy, samotności i bólu. W tej części autorka ukazała "naprawę" siebie, wrócenie do sztuki i ponowne otwarcie serca.
   Kate Sterritt bardzo dobrze uchwyciła zmianę jaka zaszła w bohaterce. W pierwszej części to jeszcze nastolatka, więc jej (i Ki zresztą też) zachowanie miejscami jest infantylne i irytujące, jednak mi to nie przeszkadzało i wydało mi się bardzo naturalne. W drugiej części infantylność znika i czuć dojrzałość bijącą od Emerson. Każdy bohater został wykreowany z dokładnością i starannością, dzięki czemu wypadają realnie.

   Nie byłam przygotowana na tak dobrą powieść, więc jestem bardzo zadowolona z zaskoczenia, które dostałam. Autorka praktycznie do końca jedną kwestię zostawiła otwartą i zżerała mnie ciekawość o co chodzi i co się stało. Dopiero z czasem zaczęłam rozumieć, a jak padło wyjaśnienie, siedziałam z otwartymi ustami nie wierząc, że Pani Sterritt udało się mnie tak zmanipulować i "oszukać" - co dla mnie było ogromnym plusem. Zakończenie natomiast zostawiło mnie we łzach, bo nie ma możliwości by się nie wzruszyć (szczególnie dla takich wrażliwców jak ja). Dlatego awaryjnie zaopatrzcie się w paczkę chusteczek, bo istnieje możliwość, że i z was wyciśnie łzy.

   Jestem zachwycona, wzruszona i niesamowicie szczęśliwa, że mogłam tę książkę przeczytać. Dziękuję wydawnictwu za wydanie jej, bo jeśli o mnie chodzi, to jedna z lepszych powieści przeczytanych w tym roku. 

  "Kocham tylko tak" to jak wspomniałam na początku, pełna cierpienia, ale i nadziei książka. Nie wahajcie się przed sięgnięciem po nią, bo to jedna z tych książek, które zostają z czytelnikiem na długo. Ja polecam z całego serca i natychmiast chcę pozostałe książki autorki, które mam ogromną nadzieję, również się u nas pojawią.

"Są ludzie, którzy przez chwilę lub przez całe życie starają się podciąć ci skrzydła, podczas gdy inni pomagają ci w nauce latania."








Za egzemplarz i możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Kobiece

5 lipca 2018

W pogoni za uzależnieniem, czyli "Twoim śladem" A. Meredith Walters


Tytuł: Twoim śladem
Tytuł oryginalny: Lead Me Not
Autor: Meredith Walters
Cykl: Twisted Love (tom 1)
Wydawnictwo: YA!
Tłumaczenie: Dorota Konowrocka-Sawa
Data premiery: 6 lipca 2016
Liczba stron: 479
Moja ocena: 8/10
Opis wydawcy
Gdy miłość staje się wyzwaniem, przekleństwem i spełnieniem.

Aubrey, studentka psychologii, jest koordynatorką w grupie uzależnień. Mieszka z koleżanką w wynajętym mieszkaniu. Pewnego razu koleżanka trafia do "latającego" klubu Kompulsja, oferującego narkotyki i alkohol. Prymuska Aubrey nigdy by się tam nie wybrała, ale trzeba było ratować przyjaciółkę. Miejsce wydało jej się odpychające i magnetycznie przyciągające zarazem… Poznaje tam tajemniczego Maxxa Demelo, który wzbudza jej zachwyt nieprzeciętną urodą i charyzmą. Aburey nic nie wie o drugim życiu Maxxa. Czy podąży jego śladem?

źródło opisu: http://www.empik.com/twoim-sladem-walters-meredith,p1123726097,ksiazka-p




"Powstanę jak Feliks z popiołów jako lepszy człowiek. I znajdę siłę, by pójść, dokądkolwiek powiedzie mnie przeznaczenie."



   Książki o uzależnieniach nie są ładne, nie są przyjemne, za to oferują smutek, rozżalenie i cierpienie. Odnoszę wrażenie, że temat narkotyków to temat tabu i większość autorów go nie dotyka, co jest błędem, bo dzięki temu osoby nieświadome mogą zobaczyć (a raczej przeczytać), co uzależnienie robi z człowiekiem, samym zainteresowanym jak i jego bliskimi.

   Fabuła jest dość prosta i schematyczna, ale napisana na tyle ciekawie, że chce się czytać więcej i więcej. 
   Aubrey to studentka psychologi, pomoc w koordynowaniu w grupie uzależnień. Niezwykle ważne dla niej jest to, by pomagać i nie pozwolić, by ludzie staczali się przez tabletki czy proszki. Wszystko jednak się komplikuje za sprawą Maxxa, który dołącza do terapii, ale wcale nie z chęci walki z uzależnieniem.
   Max prowadzi dwa, a może nawet trzy życia. Jedno jako uczestnik terapii chcący z tego wyjść. Drugie jako opiekuńczy i "czysty" brat i trzecie, szokujące i dla niego najlepsze, w klubie "Compulsion", który tonie od alkoholu i narkotyków. Czy Maxx podejmie walkę dla Aubrey?

   Niewątpliwie największym plusem tej książki jest to, że autorka nie przyćmiła fabuły, ani wątków pobocznych, miłością bohaterów. Jasne, to ona gra tu pierwsze skrzypce, to dzięki niej Aubrey i Maxx walczą z przeszłością i teraźniejszością, to dla niej się poświęcają. Jednak w tym wszystkim jest też coś głębszego, coś co porusza czytelnika i daje do myślenia. Ponadto płynnie wkrada się też wątek toksycznego związku, przemocy i poniżania, z którego nie tak łatwo wyjść.



"Przegapisz niejedno w życiu, jeśli nie zdobędziesz się na to, by spojrzeć dalej niż czubek własnego nosa i dostrzec piękne rzeczy w najmniej spodziewanych miejscach. To co złożone, nie musi być złe czy brzydkie. To właśnie skomplikowanie nadaje rzeczom wartość."



   Zastosowana została narracja  pierwszoosobowa dwutorowa. Autorka dopuściła do głosu zarówno Aubrey jak i Maxxa, co jest moim ulubionym zabiegiem w tak emocjonujących książkach. Mogłam dzięki temu poznać zawziętą i charyzmatyczną dziewczynę, jak i "posiedzieć w głowie" uzależnionego, prawie ciągle będącego na haju chłopaka. I tu muszę przyznać, że Pani Walters spisała się fenomenalnie, bo bardzo dobrze uchwyciła momenty, gdy chłopak był odurzony. Były to bardzo realne momenty i nie był to ładny obrazek.

   "Twoim śladem" to pełna cierpienia, smutku, samotności i słabości książka. To książka skłaniająca do myślenia, do obserwowania otoczenia, czy ktoś przypadkiem nie boryka się z tym problemem. Skomplikowana i pełna wewnętrznych rozterek, czasem irytujących, a czasem godnych podziwu. Nie jest w stu procentach idealna, bo niektóre fragmenty mi się nie podobały, ale podsumowując całość, nie mają one wpływu na końcową oceną.

   "Twoim śladem" to dylogia, więc jak można się domyśleć, tom pierwszy nie kończy się dobrze. Takie wrażenie można odnieść, jednak też zakończenie jest dość otwarte, co nie zmusza do natychmiastowego sięgnięcia po drugi tom, czyli "Wróć za mną". To trudna książka i mimo, że mam już kolejną część, to zrobiłam sobie przerwę (ja, osoba, która serie zawsze stara czytać się na raz).
   Jeśli macie ochotę na trudny, ciężki, "uzależniający" romans, to książka dla was. Jeśli szukacie czegoś prostego, sielankowego i zabawnego, to nie macie czego szukać w tym tytule.



"Miłość ogłupia.
Zaślepia.
Potrafi obezwładnić i uczynić nas zupełnie bezbronnymi.
Ale może też wszystko naprawić."



Cykl "Twisted Love":
Tom 1. Twoim śladem
Tom 2. Wróć za mną


2 lipca 2018

Niegrzeczny biurowy romans, czyli "Bossman" - Vi Keeland

Tytuł: Bossman
Tytuł oryginalny: Bossman
Autor: Vi Keeland
Cykl: -
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka
Data premiery: 8 czerwca 2018
Liczba stron: 382
Moja ocena: 8/10
Opis wydawcy


Reese nie wywarła dobrego wrażenia na świeżo poznanym facecie, który udzielił jej reprymendy na korytarzu jednej z nowojorskich restauracji. Ona relacjonowała nieudaną randkę przyjaciółce, a on zwrócił jej uwagę, że to niestosowne i zaoferował jej kilka randkowych porad. 

Wściekła Reese wróciła do stolika, ale nie mogła oderwać wzroku od seksownego nieznajomego, który, wszystko na to wskazywało, także był na randce. Arogancki przystojniak najwyraźniej postanowił zabawić się kosztem Reese, ponieważ przysiadł się do stolika dziewczyny i odegrał przed nią i jej partnerem rolę przyjaciela z dzieciństwa. 

Kiedy wieczór się skończył, Reese myślała, że już nigdy więcej nie zobaczy tego pewnego siebie faceta. Nie spodziewała się, że mężczyzna, który zwrócił jej uwagę, to Chase Parker, jeden z najbogatszych ludzi w Nowym Jorku i… jej nowy szef. 

Zakazany związek z seksownym szefem jeszcze nigdy nie był tak gorący!


http://www.wydawnictwokobiece.pl/produkt/bossman/#



   Vi Keeland zdobyła sobie moją sympatię już za sprawą jej debiutu w Polsce, czyli dzięki  książce "Gracz". Następnie pojawiła się seria "MMA Fighter", która była przyjemna, ale bez szału. No i w końcu "Egomaniac", który podobał mi się najbardziej ze wszystkich dotychczasowych wydanych u nas książek Pani Keeland. Na szczęście dzięki wydawnictwu nie musiałam długo czekać na kolejną książkę autorki (a w tym miesiącu pojawią się kolejne dwie :O) i jak tylko dostałam propozycję zrecenzowania jej, natychmiast się zgodziłam i wyczekiwałam na książkę. Przyszła, zaczęłam czytać i jak się można było spodziewać, znów przepadłam :D.

   Chociaż nie będę ukrywać, że początek mnie nie usatysfakcjonował. Wszystko działo się jakoś szybko, a ja nie mogłam się wciągnąć w tę historię, zupełnie jakbym nie czytała książki Vi. Odetchnęłam jednak z ulgą po kilkudziesięciu stronach, kiedy to zaczęła mi się podobać i wciągnęłam się na tyle, że nie mogłam się oderwać od czytania.

   Vi Keeland zwykle tworzy pewnych siebie, aroganckich i ironicznych bohaterów męskich. Nie inaczej było i tym razem, co jak dla mnie oczywiście jest niewątpliwym plusem. Dodatkowo Chase mógł pochwalić się umiejętnościami wymyślania na poczekaniu zmyślonych historii, w które nie dało się nie uwierzyć. Polubiłam tego faceta od pierwszego momentu, kiedy pojawił się w książce. Potem tylko utwierdzał mnie w przekonaniu, że obdarzenie go sympatią było tylko kwestią czasu. Śmiałam się z jego historii, kibicowałam mu w zdobyciu Reese, współczułam mu przez to co musiał przejść w przeszłości i wściekałam się kiedy zamknął się w sobie odpychając od siebie tą jedną osobę.
   Nie wiem o co chodzi z bohaterkami damskimi w podobnych książkach, że nigdy nie wiem co napisać i w tym przypadku jest podobnie. To Chase, tytułowy Bossman zdominował tę książkę.

   Głównym narratorem "Bossman'a" jest Reese i to jej oczami śledzimy perypetie bohaterów. Co jakiś czas jednak do głosu zostaje dopuszczony Chase, głównie wprowadzając czytelnika w swoją przeszłość, zatem dowiadujemy się po kolei, co i jak stało się siedem lat wcześniej. Na początku nie mogłam zrozumieć jego rozdziałów, wydawały mi się wyrwane z kontekstu, aż w końcu musiałam pacnąć się w głowę, gdy uświadomiłam sobie, że to jego przeszłość, która swoją drogą pod koniec wycisnęła z moich oczu kilka łez. Autorka pokazała, że bezinteresowność nie zawsze jest bezpieczna.


"Nie chodzi o to, by zapomnieć o przeszłości. Chodzi o uczynienie jej wspomnieniem i stworzenie przyszłości bez jej wpływu."


    Za kolejny plus uznaję powolne zdobywanie swoich serc przez bohaterów. Ich znajomość rozwijała się na tyle realnie, że ani razu nie zwątpiłam w to co do siebie poczuli. Autorka zaczęła od przyjaźni, oczywiście Reese i Chase pragnęli się nawzajem, ale na zbliżenie trzeba było na szczęście poczekać. Podobnie zresztą jak było w "Egomaniac'u", najpierw poznanie się a dopiero potem przyjemności.

   Tak jak głosi okładka, "Bossman" to niegrzeczny biurowy romans. Z dużą dawką humoru, więc gwarantuję świetną zabawę podczas czytania, ale nie zabraknie też powagi, a nawet i smutku. Autorka zdecydowanie wie jak pisać w prostym języku, ale tak by zaciekawić. Mi bardzo odpowiada i wiem, że przeczytam wszystko co tylko wyjdzie z pod jej pióra.
   Polecam fanom autorki, gorących facetów i fajnych, zabawnych, ale nie banalnych romansów :)

“- Reese? To ty?
Co, do diabła?
- Eee… Tak.
-Łał! Kopę lat. - Poklepał się po piersi.- To ja, Chase. - Zanim się zorientowałam, dupek (który najwyraźniej miał na imię Chase) wyciągnął się i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku, po czym wyszeptał mi do ucha:- Graj ze mną. Sprawimy, że twój wieczór stanie się o wiele bardziej ekscytujący, skarbie”.




Za egzemplarz i możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Kobiece