12 stycznia 2015

''Dziesięć płytkich oddechów'' - K. A. Tucker





Tytuł: Dziesięć płytkich oddechów
Cykl: The Tiny Breaths (tom 1)
Autor: K. A. Tucker
Wydawnictwo: Filia
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Liczba stron: 421
Moja ocena: 9/10












Jak sobie poradzisz kiedy na Twoich oczach świat rozsypuje się na kawałki? Co zrobisz kiedy wszystko idzie źle? Kiedy ból rozsadza Twoją duszę? Po prostu oddychasz. Dziesięć płytkich oddechów…

Kilka lat temu życie dwudziestojednoletniej Kacey Cleary rozpadło się na kawałki. Wraz z młodszą siostrą Livie, z biletami autobusowymi w kieszeni, wyruszają do Miami. 
Goniąc za marzeniami i uciekając przed koszmarem, dziewczyny trafiają do apartamentowca niedaleko plaży. Rozpoczynają nowe życie. 
I wszystko przebiegałoby zgodnie z planem, gdyby Kacey nie spotkała Trenta Emersona z mieszkania 1D. 

Zamknięta w sobie Kacey nie chce niczego czuć. Tak jest bezpiecznej. Dla wszystkich. Jednak w końcu ulega, otwiera serce i zaczyna wierzyć, że może pozostawić za sobą koszmarną przeszłość, by zacząć od nowa. Niestety okazuje się, że nie tylko Kacey kryje tajemnicę. Pozornie perfekcyjny mężczyzna ukrywa prawdę o wydarzeniach, których nie da się wybaczyć. Odkryta przeszłość Trenta sprawi, że Kacey powróci w przerażający mrok i samotność. 

Piękna powieść o bliznach, o których nie można zapomnieć, o winie, której nie da się odkupić i o światełku w tunelu, które sprawia, że nawet najbardziej poraniony człowiek szuka w sobie siły, która pozwoli mu wykonać dziesięć płytkich oddechów… 

źródło opisu: http://www.wydawnictwofilia.pl/




Sięgając po tę książkę kierowałam się opiniami i recenzjami na innych blogach. Byłam zaciekawiona do tego stopnia, że mało brakowało a bym ściągnęła w postaci ebooka (jak większość książek), ale coś mi mówiło, że ta pozycja ma stać u mnie na półce wraz z innymi wartościowymi książkami.

Sam tytuł przyciągnął mnie do tego stopnia, że wraz z Kacey próbowałam rozgryźć zagadkę o co chodziło jej mamie, jeszcze za życia cytując:

''Oddychaj. Dziesięć płytkich oddechów... Przyjmij je. Poczuj je. Pokochaj je.''

Cóż za banalny cytat, ale jakże tajemniczy i mroczny. Wierzcie lub nie, nie rozgryzłam praktycznie do końca książki. Próbowałam wraz z bohaterką przyjmować płytkie oddechy, ale co znaczy płytkie? Czemu? Zaintrygowana przeżyłam olśnienie i przewróciłam oczami na uświadomienie sobie znaczenia tych słów.

Pełna bólu, załamań, rozdarcia, współczucia, smutki i miłości. Sama nie wiem jak mogłabym opisać tę książkę. To co wydawało mi się końcem oznaczało początek. Autorka wprowadza w stan odrętwienia i wcielenia się w bohaterkę. 

Ponadto poruszony temat jazdy podczas alkoholu pozwala trzeźwo myśleć i wyciągnąć z tego lekcje. Nie jest to tylko książka, która ma nam umilić czas. Jest to książka, która pozwala nam dostrzec proste rzeczy i pokazać nam jak jedna błędna decyzja może zaważyć na życiu swoim i innych.

Gatunek New Adult, który jest teraz tak powszechny na rynku, że wydawać by się mogło, że inne gatunki w ogóle nie istnieją, przyzwyczaił nas do prostych, lekkich historii. Właściwie można podzielić na dwie części: ciężkie i mocne, dające do myślenia i lekkie i proste, umilające czas.
Ta książka zdecydowanie zalicza się do pierwszej części. Podobnie jak ''Morze Spokoju'' czy ''Hopeless''.

Nie powiedziałabym, że te książki są skierowane do starszej młodzieży. Uważam, że są takie i również zalicza się do nich ''Dziesięć płytkich oddechów'', które powinny przeczytać osoby w każdym wieku. Jest to przestroga i życie pokazane po tragicznych wydarzeniach, na które możemy mieć wpływ.

Myślę, że dla takich pozycji warto zarywać noce i w żadnym wypadku nie żałować. Mi zajęło dwa dni na przewrócenie ostatniej kartki i to tylko ze względu na obowiązki, które na mnie czekały i nie mogłam ich odłożyć na bok. Uwierzcie, że myślami ciągle byłam z Kacey i Trentem. Po odłożeniu spędziłam chwilę na przemyśleniach, uronieniu łzy i krzykiem wewnątrz ''dlaczego już koniec?''.

Minusem, dlaczego nie dałam oceny 10/10 było zakończenie. W takich książkach osobiście oczekuję czegoś więcej, czegoś prawdziwego i mocnego. Mam ochotę nakrzyczeć na autorkę, kiedy niszczy książkę pełną bólu i rozdarcia, tak miękko? Nie chcę spojlerować, więc bardziej zdradzić nie mogę.

Serie NA mają zwykle to do siebie, że każda część jest o kimś innym. Kiedy czytam pierwszą część przywiązuję się do bohaterów tak bardzo, że czytając kolejne o siostrze/bracie/przyjaciółce/byłym chłopaku czy kimkolwiek innym, nie jestem w stanie skupić się na nich, myśląc wciąż o bohaterach z pierwszej części (mimo, że to była całkiem inna historia). Nie wiem czy sięgnę po inne tomy tej serii, właśnie z tego względu, ale jeśli by coś się zmieniło, dam znać.


3 komentarze:

  1. Bardzo, ale to bardzo chcę przeczytać tę książkę, ale czekam cierpliwie, bo również chcę ją mieć na własność :)
    Poza tym im dłużej czekam, tym fajniejsze będzie czytanie :D
    I w przeciwieństwie do Ciebie, bardzo lubię takie serie, które są uważane za jedność, ale każda z nich skupia się wokół innego bohatera. Nie miałam jeszcze chyba wrażenia, że nie potrafię się skupić, bo ciągle tkwię w części poprzedniej. Może chwilkę na początku tak, ale to szybko mijało :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam tylko na okazję do przeczytania, co może chwilę potrwać biorąc pod uwagę, że ta książka jest wiecznie wypożyczona z biblioteki ;(

    namalowac-swiat-slowami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam, uwielbiam wszystkie części. Musze jak najszybciej przeczytać "Pięć sposobów na upadek" :)

    OdpowiedzUsuń