21 kwietnia 2017

''Flower. Jak kwiat'' - Elizabeth Craft, Shea Olsen




Tytuł: Flower. Jak kwiat
Tytuł oryginalny: Flower
Autor: Elizabeth Craft, Shea Olsen
Wydawnictwo: Literackie
Tłumaczenie: Maria Jaszczurowska
Liczba stron: 320
Moja ocena: 6/10


Ona miała plan. Wtedy spotkała jego…
Osiemnastoletniej Charlotte nie w głowie chłopaki, randki i wielkie miłości. Ma jasno określony plan i dopnie swego. Pójdzie na studia, zrobi karierę, udowodni coś rodzinie, a przede wszystkim sobie. Przecież zawsze wiedziała, czego chce, a zwłaszcza, czego chce uniknąć – głupich, nastoletnich zauroczeń, złamanego serca, niechcianej ciąży. Gdy w jej życiu pojawia się ON, nagle o wszystkim zapomina…

A zjawia się znikąd. Wkracza do jej świata bez uprzedzenia czy pytania. Z dnia na dzień wywraca jej poukładane życie do góry nogami. Ale takim chłopakom się nie odmawia. Tate jest przystojny i pewny siebie. Ma niski, zmysłowy głos, za którym – jak się okazuje – kryje się niejedna tajemnica. Czy Charlotte go posłucha? (Którego głosu posłucha Charlotte? Tate’a czy swojego serca?)

Flower jest historią uczucia, które nie powinno rozkwitnąć. To zderzenie dwóch, zupełnie różnych światów. To w końcu miłość, która – jak zwykle – przychodzi niespodziewanie i przynosi ze sobą trzęsienie ziemi.




źródło opisu: materiały wydawnictwa



   ''Flower. Jak kwiat'' to książka, która zapowiadała się naprawdę nieźle. Kiedy zobaczyłam ją w zapowiedziach, wiedziałam że będę chciała ją przeczytać. Zarówno opis jak i piękna okładka zaintrygowały mnie do tego stopnia, że stawiałam ją naprawdę wysoko na swojej liście wyczekiwanych książek. Niestety zaraz po premierze zaczęły pojawiać się recenzje - recenzje, które sprawiły, że ta książka spadała z mojej listy coraz bardziej w dół. Oczywiście zawsze wolę sama się przekonać, ale wiecie jak to jest - im więcej czyta się o książce negatywnych opinii, tym bardziej tracicie ochotę na daną pozycję. W końcu jednak udało mi się po nią sięgnąć.

   Jak dla mnie ''Flower'' to typowe fan fiction (niech mi ktoś napisze, czy to nie było pierwotnie opowiadanie ff?). Nie będę zdradzać dlaczego, bo to jednak przez pewien czas jest tajemnica, więc mocno bym zaspojerowała.  Nie zaskoczyło mnie w tej książce nic! Chociaż cofam te słowa. Zaskoczyła mnie głupota bohaterów. Jestem ciekawa czym, albo kim autorki kierowały się kreując takich bezosobowych bohaterów.

   Charlotte to typowa ''piątkowa uczennica'' bez życia towarzyskiego. Ma jednego przyjaciela, pracę w kwiaciarni i oprócz tego jej grafik zapełniony jest zajęciami szkolnymi. Nasza bohaterka ustaliła sobie ''zasady'', czyli żadnych chłopaków, romansów i zauroczeń, by nie powielać błędów jej rodziny. Mianowicie te zasady są po to, aby nie mieć złamanego serca i co najważniejsze nie zajść w ciążę i nie zaprzepaścić kariery w przyszłości. Kto stworzył taką beznadziejną bohaterkę? Ja tu widzę dziewczynę, która ma obsesję na punkcie rodziny i nie ma swojego rozumu. No bo zakochać się można z głową i rozsądkiem. To nie przekreśla planów na przyszłość. Seks można uprawiać również z głową i zabezpieczeniem - chyba, że jest się bohaterką i myśli się, że seks tylko i wyłącznie oznacza ciążę i samotne rodzicielstwo. Dodatkowo była tak podatna na czułe słówka, że miałam wrażenie, że to jedna z postaci z bajek - wiecie te dziwne księżniczki, którym fruwają serduszka nad głową i pusto błądzą wzrokiem, kiedy tylko książę powie że są piękne. 


''Ulotna miłość zdarza się znacznie częściej niż miłość do grobowej deski.''


   Tate niestety wcale lepszy nie był. To co najbardziej mi w nim przeszkadzało to niezdecydowanie. No bo jak facet może aż tak grać na uczuciach dziewczyny - do której rzekomo coś czuje. Jest z nią, aby chwilę potem ją ignorować i odrzucić. Następnie tego żałuje, wracają do siebie i chwila moment schemat się powtarza. I tak kilka razy. Co najlepsze Tate ''miał powód'', który dość długo ukrywał. To co się wydarzyło zakończyło się naprawdę tragicznie, ale ja dalej nie rozumiem jaki to miało związek z tym co robił. Tak jak lubię wszelkie dramaty w książkach, rozstania i powroty, tak tutaj były po prostu błahe i wciśnięte na siłę.

   Bohaterzy jak dla mnie bardzo niedopracowani. Chemii na początku ich znajomości praktycznie nie wyczułam. Poznali się a chwile potem byli już razem. Kompletnie się nie znając, ale już ufając sobie całkowicie. Przez całą książkę łapałam się na tym, że sprawdzałam ile jeszcze do końca. Nie było tak, że nie podobała mi się w ogóle, bo momentami wciągała mnie, ale chciałam jak najszybciej ją skończyć, aby zabrać się za coś lepszego.

   Nie wiem dlaczego, ale mi się lepiej narzeka niż chwali :D, ale aż tak zła ta książka nie była. W końcu oceniłam ją na 6/10, więc trochę więcej niż pół. Być może jest jednak skierowana do nieco młodszych czytelników, którzy wierzą w takie historie, dlatego mnie się średnio podobała. Być może zaczynają mnie męczyć takie historie i dostrzegam w nich więcej wad niż zaleć. A może zwyczajnie ta książka była średnia i jak pisałam, niedopracowana. Nie wiem, ale mimo tych narzekań nie mogłabym dać jej niższej oceny, bo dużo książek oceniłam tak samo, a były gorsze.

8 komentarzy:

  1. Nie przejmuj się, bo mi też lepiej się narzeka :p Najgorzej jest, gdy książka nie jest ani zła, ani dobra... Książkę mam zamiar przeczytać, ale to tak przy okazji, bo za specjalnie to mi się do niej nie spieszy... :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dla mnie ta książka była taka jak napisałaś - ani zła, ani dobra, dlatego lepiej mi się narzekało :D.

      Usuń
  2. Książkę czytałam i chociaż szału nie było, to jednak przypadła mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem to taka książka na chwilę. Przeczytać i zapomnieć.

      Usuń
  3. Przyznam szczerze, że nie widziałam jeszcze pozytywne opinii tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka piękna ale powiesc chyba sobie daruje. Myśle ze po przeczytaniu Twojej recenzji wiem już aż nadto . Szczególnie nie lubię niedopracowanych bohaterów- doprowadza mnie to do szewskiej pasji . Blog dodaje do obserwowanych i zapraszam do siebie ;)
    Pozdrawiam

    Czytankanadobranoc.blogspot.ie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to chyba właśnie okładka tak zachęcała do przeczytania. Niestety z treścią było gorzej. Ale nie żałuję, że przeczytałam :).

      Usuń