Po raz pierwszy piszę o serialu, więc proszę o wyrozumiałość :)
Fabuła
Nie będę streszczać fabuły, zostawię trailer, który odda ją lepiej, niż ja bym to opisała:
Czy z jednej książki da się zrobić serial?
Na to pytanie próbowałam sobie odpowiedzieć wielokrotnie, odkąd tyko dowiedziałam się, że na podstawie książki ma wyjść serial. Niewielka produkcja, bo zaledwie 7 odcinków, gdzie każdy odcinek trwa około 20 minut. Gdy tak myślałam stwierdziłam, że łącznie daje to ok. 140 minut, więc można uznać, że coś jak dłuższy film. Pierwsza zasada jaką sobie postawiłam to - najpierw książka. Nie zawsze trzymam się tego schematu, ale w tym przypadku musiałam. Jedynym błędem jaki myślę, że popełniłam było to, że za serial zabrałam się od razu po skończeniu książki. Za bardzo porównywałam sceny i dialogi.
Aktorzy pierwszoplanowi
Ryan Cooper grający Owena Gentrego jak dla mnie trafiony w punkt. No dobra, przyznaje, że zostałam kupiona, bo to totalnie mój typ chłopa, więc weź tu człowieku się w nim nie zakochaj :D Nie jestem jednak aż tak powierzchowna i doceniłam też jego grę aktorską. Co prawda nie znam go z innych ról (których ma dość mało, co mnie bardzo dziwi), ale na pewno to nadrobię, bo przekonał mnie do siebie. Postać Owena odegrana idealnie. Tak sobie go wyobrażałam w książce - jego mimikę, postawę i zachowanie.
Czego nie mogę powiedzieć o Katie Leclerk, czyli o aktorce grającej rolę Auburn Reed. Po pierwsze ze względu na wiek (chociaż o tym za chwilę). Mimo że to naprawdę piękna kobieta, to mi do tej roli zwyczajnie nie pasowała. A już w szczególności na samym początku. Z odcinka na odcinek co prawda przyzwyczajałam się do niej, ale nie mogłam się do niej przekonać w 100% tak jak do Owena. Coś mi w jej osobie nie odpowiadało a i zachowania i mimy miała czasami dość dziwne.
Aktorzy drugoplanowi
Zarówno Trey (Rocky Myers), Lydia (Sherilyn Fenn), AJ (Elliott Smith), jak i Emory (Amy Pham) oraz ojciec Owena, Callahan (Kyle Secor) wczuli się w swoje role na 100%. Moje serce skradł AJ oczywiście, ale czy ktoś się dziwi? Mogłabym się leciutko przyczepić do Treya, który też mi nie bardzo pasował do tej roli na początku, ale z czasem przekonałam się do niego. "Confess" serial uświadamia jak ważni są bohaterzy drugoplanowi. Czytałam wiele książek, w których to główna para bohaterów była wysunięta na pierwszy plan tak bardzo, że myśląc by zekranizować taką książkę, było by strasznie nudno. Na szczęście tutaj tego problemu nie ma, a cała akcja jest idealnie wyważona.
Zmiana wieku i wątków
Ja wiem, że film czy serial nigdy nie będzie odwzorowany idealnie z książką. Wiem, że fabułę trzeba rozbudować i pozmieniać. Zwykle nie zwracam na to aż tak uwagi i dlatego uważam tak jak napisałam w pierwszym akapicie - że błędem było oglądanie od razu po skończeniu czytania. To co mnie raziło najbardziej w serialu; bohaterzy są starsi, Auburn pracuje w całkiem innym miejscu, sporo wątków zostało uciętych a dialogi nie doprowadzone do końca. Jednak myślę, że gdybym obejrzała serial jakiś czas później, znacznie inaczej bym go odebrała.
Obrazy
Zarówno w książce jak i w serialu niewątpliwym plusem jest proces tworzenia obrazów. Uwielbiam motyw wyznań, anonimowości i oczywiście piękne dzieła. Jestem zauroczona tymi obrazami i sama chętnie powiesiłabym takie u siebie w domu. W serialu była możliwość widzenia ich dużo częściej, co jak dla mnie oczywiście jest na plus. Dodatkowo ostatnia scena serialu tak mnie urzekła, wzruszyła i rozczuliła, że powtarzałam ją sobie kilka razy.
Czy serial dorównał książce?
Odpowiadając na pytanie z tytułu postu - moja odpowiedź to; nie. Serial nie dorównał książce, co oczywiście nie znaczy, że był zły. Bo nie był. Ja osobiście za bardzo doszukiwałam się książkowych szczegółów, wkurzałam gdy coś było inaczej. Jednak większym plusem serialowym zdecydowanie był humor. W serialu jest on widoczny, przez co jest mniej "dramatycznie". Książce tego zabrakło. Ale biorąc pod uwagę tylko serial (bez porównywania), to naprawdę dobra, krótka produkcja. Mini serial na raz, na wieczór, który rozbawi i wzruszy.
Podsumowując
Gdybym oglądała serial bez znajomości książki, to myślę, że bardziej by mi się spodobał. Ogromną rolę odegrał aktor, oraz temat obrazów. Nie żałuję obejrzenia go, bo spędziłam ponad 2 godziny śledząc z zainteresowaniem losy bohaterów. Jak najbardziej polecam, szczególnie, że jak pisałam na początku, odcinki są dość krótkie. Nawet jeśli za Hoover nie przepadacie, to myślę że serial i tak może wam się spodobać. Mnie spodobała się taka forma ekranizacji i życzyłabym sobie więcej historii książkowych, przeniesionych na duży ekran :)
Oglądaliście serial, albo czytaliście książkę? A może i to i to?
Co wam się bardziej podobało? :) I co myślicie o serialu?
Nie jestem przekonana ani do książki, ani do serialu. Moja sympatia do Colleen Hoover wiąże się z piękną "Pułapką uczuć" i fajnym "Hopeless". W "Maybe someday" i "Ugly love" już mi coś nie grało i to chyba po prostu nie są książki dla mnie, mimo iż romanse bardzo lubię. "Confess" raczej nie przeczytam, na serial może kiedyś się skuszę chociaż mimo wszystko wolę coś z nutką akcji czy fantastyki, te "zwykłe" romanse też już mnie jakoś nie satysfakcjonują ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda :( ale oczywiście rozumiem. Mimo to polecam kiedyś obejrzeć serial, szczególnie, że jak weźmiesz go na raz, to zajmie ci jakieś 2 godzinki tylko :) Tylko że to właśnie "tylko" romans. Bez żadnych zwrotów akcji, ani nic. Spokojna historia :)
UsuńOglądałam ten serial, ale książkę skończyłam o wiele wcześniej, więc nie znalazłam zbyt wiele minusów... tak naprawdę nie zwracałam uwagi czy jakieś były. :D Masz rację, może wiek postaci w serialu był trochę zawyżony niż w książce, ale przymrużyłam na to oko. Co do miejsca pracy głównej bohaterki, to czytałam gdzieś jak Colleen pisała, że musieli zmienić pracę Auburn ze względu na koszty, bo niby ten salon fryzjerski wymagałby więcej kosztów. Ale w sumie też mi to nie przeszkadzało, bo moim zdaniem świetnie wyszła im ta praca w serialu. Także mi się bardzo podobało. :)
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
Ja też powinnam odczekać z oglądaniem, bo myślę, że jeszcze bardziej by mi się wtedy serial spodobał :) Co do pracy to zgadzam się, zmiana wyszła na dobre :)
UsuńNie wiedziałam, że powstał serial!! Zaraz pędzę go zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńA widzisz, koniecznie musisz nadrobić :)
UsuńCzytałam książkę i oglądałam serial. Fakt, że książkę przeczytałam dużo wcześniej niż obejrzałam serial i dlatego tak bardzo nie doszukałam się tych szczegółów różniących się, ale popieram - Książka o wiele lepsza i również zgadzam się, że postać Owena trafiona w dziesiątkę. Co do Auburn, fakt - była dużo starsza i trochę inaczej ją sobie wyobrażałam, ale dało się przyzwyczaić. Cieszę się, że książka została przeniesiona na ekran i nawet można zobaczyć występująca w serialu (w małym epizodzie) Colleen Hoover :) mam nadzieję, że więcej jej książek zostanie zekranizowanych np. "Ugly love" miało być, ale tylko na "miało" się zakończyło.
OdpowiedzUsuńO tak, na "Ugly Love" czekałam niecierpliwie, a producenci anulowali ekranizację :( Może jeszcze kiedyś jakiejś się doczekamy :)
UsuńJa miałam przerwę pomiędzy serialem a książkami, więc tak nie porównywałam tego aż tak, jak Ty więc mi tam serial bardzo się podobał. Z chęcią do niego kiedyś jeszcze wrócę! A Ryan Cooper - to ciacho jak nic! <3
OdpowiedzUsuńDla Ryana zdecydowanie warto jeszcze raz obejrzeć serial :D
UsuńJa jeszcze serialu nie oglądałam i nie wiem czy mi się uda w ogóle.
OdpowiedzUsuńTo tylko dwie godzinki, więc dla chcącego nic trudnego :) Szczególnie jeśli podobała ci się książka :)
UsuńZapowiada sie ciekawie! Mam tylko jedno pytanie, na jakiej stronie go oglądałaś? <3
OdpowiedzUsuńJa oglądałam na anyfiles.pl :) Wszystkie odcinki z napisami :)
UsuńCzytałam i widziałam. Prawdę mówiąc serial był niezły, ale główna aktorka strasznie mnie drażniła ;) Moim zdaniem książka lepsza :)
OdpowiedzUsuńMoim również :) Aktorka też mi nie podeszła :(
UsuńNie widziałam, w sumie to nie zamierzam, bo nie przepadam za Hoover.
OdpowiedzUsuńSzkoda :( Ale oczywiście rozumiem :)
UsuńCzytałam książkę jakiś czas temu ale serialu jeszcze nie oglądałam chyba fajniej by było gdyby zrobili film zamiast tego krótkiego serialu. Byłoby na co wybrać się do kina :( no cóż w takim razie muszę obejrzeć w domowym zaciszu :)
OdpowiedzUsuńJa myślę, że wyszło na to samo, szczególnie że czas filmu byłby zbliżony do tego ile trwa cały serial. Myślę, że w kinie byłoby nudno :D Ale na seans w domu jak najbardziej się nadaje :)
UsuńWooow! Nie miałam pojęcia, że jest taki serial. Ksiązkę czytałam i bardzo mi się podobała, jak z resztą inne powieści Colleen. Jestem w szoku i już wiem, że sama będę chciała się przekonać jak ta historia wypadła na ekranie.
OdpowiedzUsuńJak już obejrzysz to koniecznie napisz kilka słów co sądzisz :)
UsuńJa pragnę książkę, ale na razie nie mogę jej nigdzie upolować z ta piękną minimalistyczną okładką, więc czekam a wraz z tym czeka serial :D
OdpowiedzUsuńAle ja nadrobię :D
Dobrze Ci wyszło pisanie o serialu :)
Nie ma nigdzie dostępnej białej okładki? :O Jeszcze niedawno wszędzie można było ją dostać :)
UsuńDziękuję :)
Czytałam książkę w dniu premiery i się zakochałam. Do serialu nie zdążyłam jeszcze usiąść, ale dzięki tobie myślę, że jeszcze w tym miesiącu to nadrobię :) Wakacje, więc wolnego czasu mam w piguły (w końcu)!
OdpowiedzUsuńBuziaki :**
Zazdroszczę wolnego! Ja niestety tak dobrze nie mam :(
UsuńMam nadzieję, że serial ci się spodoba tak jak książka :)