Tytuł: Wszystko przed nami
Tytuł oryginalny: Play On
Autor: Samantha Young
Cykl: Play On (tom 1)
Wydawnictwo: Burda Książki
Tłumaczenie: Ewa Górczyńska
Data wydania: 28 lutego 2018
Liczba stron: 446
Moja ocena: 8/10
Opis wydawcy
W pogoni za marzeniami, pełna nadziei i wiary w słuszność swojego wyboru Nora O’Brien przenosi się z Indiany do Szkocji. Doznaje jednak rozczarowania i po trzech bezowocnych latach spędzonych w nowym kraju czuje tylko żal i poczucie winy.
Dopóki w jej życiu nie pojawia się seksowny Szkot, Aidan Lennox.
Kilka lat starszy, obyty w świecie producent muzyczny i kompozytor wydaje się zupełnie nie pasować do Nory. Tymczasem wbrew pozorom odnajdują w sobie iskrę, której im brakowało. Łączy ich wspólne poczucie humoru i namiętność, dające im siłę do dalszych zmagań z życiem, mimo bolesnych doświadczeń z przeszłości.
Niestety, kiedy życie wymierza Aidanowi kolejny cios, ten nie szuka wsparcia u Nory, ale nagle znika. Kolejna bolesna strata budzi w Norze ukryte siły. Gniew i ból popychają ją naprzód, pomagają odzyskać kontrolę nad życiem i śmiało podążyć za marzeniami.
Studia, występy na scenie teatralnej – wszystko układa się według jej zamierzeń. Koncentruje się na swoich celach, starannie unikając emocjonalnych zawirowań.
Nie jest to jednak łatwe. Zwłaszcza że znów pojawia się Aidan i z niewiadomych powodów żywi do niej głęboką niechęć, a nawet wypowiada jej wojnę.
http://www.burdaksiazki.pl/ksiazki/literatura-obyczajowa/wszystko-przed-nami/
Samantha Young to jedna z tych autorek, do której mam bezgraniczne zaufanie. Tak naprawdę nie potrzebuję czytać opisów, czy cokolwiek wiedzieć na temat jej książek, bo jak tylko widzę jej nazwisko w zapowiedziach wiem, że biorę w ciemno jej powieści, bez względu na wszystko. Powyższa pozycja odczekała rok na mojej półce, zanim się za nią zabrałam. Tak już mam, że im bardziej chcę przeczytać daną powieść, tym dłużej zwlekam. Jednak w tym przypadku wiedziałam, że to "pewniak" i jak tylko zaczęłam czytać, to przepadłam.
"Nie chciałam jednak, żeby ktoś inny niż ja miał tak wielką władzę nad moimi uczuciami. Kiedyś wydawało mi się, że ojciec jest najwspanialszym człowiekiem pod słońcem.
I proszę, dokąd mnie to zaprowadziło.''
Nora O'Brien z powodu choroby ojca, stara się jak może pomóc matce w opiece nad nim i w zarabianiu pieniędzy na dom. Młoda, niewinna dziewczyna marząca o studiach i o aktorstwie. Niestety nie może sobie na to pozwolić. Aż pewnego dnia podejmuje decyzję, która zmieni jej życie na zawsze. Pakuje się i wyjeżdża do Szkocji, wraz z chłopakiem, którego chwilę potem poślubia.
Mija kilka lat, dziewczyna pracuje w supermarkecie, gdzie natyka się na pewnego przystojniaka a w wolnych chwilach czyta dzieciom książki w szpitalu jako wolontariuszka. Tam zaprzyjaźnia się z pewną dziewczynką, którą opiekuje się wuj. Tymczasem mąż Nory zaczyna naciskać na dziecko, podczas gdy ona planuje ten związek zakończyć. Los jednak robi to za nią. Jakiś czas później wreszcie ma okazje poznać wuja swojej małej przyjaciółki. Ku jej zdziwieniu to nieznajomy, którego spotkała kilka miesięcy wcześniej. Nosząc jeszcze obrączkę na palcu.
Wydawać by się mogło, że oboje stają się dla siebie oparciem, do czasu aż wszystko zaczyna się komplikować i Aiden znika bez śladu.
Znowu mija trochę czasu gdy ponownie spotykają się przypadkiem, ale tym razem stają się wrogami.
"Wszystko przed nami" podzielona jest na trzy części. Z początku nie byłam przekonana do takiego zabiegu, bo obawiałam się, że książka straci na wartości przez skakanie w czasie. Bardziej mylić się nie mogłam. Autorka doskonale wie co robi i dokładnie przemyślała sobie przebieg fabuły. Dlatego też pierwsza część opowiada o życiu Nory w domu rodzinnym oraz wyjeździe i życiu w Szkocji. Druga część opowiada o początkach znajomości z Aidenem do czasu aż ten nie znika. Trzecia część natomiast skupia się na ponownym spotkaniu bohaterów. Bez obaw, nie będzie słodko i nużąco. Zamiast tego jest wiele bólu i cierpienia, walki o miłość i o odnalezienie wreszcie samego siebie. A także znalazło się miejsce na przekomarzania i dawkę humoru.
"Można by pomyśleć, że po wielu ciosach od losu ludzkie ciało nie zdoła znieść kolejnej porcji smutku. Jednak nasze serca są irytująco wytrzymałe."
Dzięki podziałowi powieści można dostrzec różnicę w charakterach bohaterów. W końcu z każdą częścią są coraz starsi, dojrzalsi i dążą do celu. Oczywiście nie są to bohaterzy idealni, bo mają swoje wady, nie każde ich zachowanie do mnie przemówiło, ale to tylko pokazuje realność powieści. W końcu ludzie nie są idealni, popełniają błędy i się na nich uczą, wyciągając wnioski. Jeśli chodzi o mnie to polubiłam zarówno Norę, mimo, że momentami była zbyt impulsywna, oraz Aidena, którego zachowanie szczególnie w trzeciej części było potępiające. Jestem jednak w stanie go zrozumieć. Warto też wspomnieć o Jimie, bo to w końcu dzięki niemu Nora znalazła się w Szkocji. Niewątpliwie jest to ważna postać w powieści, ale dla mnie był obojętny. Nic mnie jednak tak nie rozczuliło jak siostrzenica Aidena. To ona była głównym punktem znajomości bohaterów i pokochałam ją od samego początku.
Ostatnio gdzieś pisałam, że chętnie przeczytałabym książkę, w której bohaterów dzieliłaby różnica wieku. Zupełnym przypadkiem taką dostałam i choć może ta różnica nie jest jakoś szczególnie rażąca, to jednak bohaterzy zachowaniem odpowiadali swojemu wiekowi. Co bardzo dobrze się czytało, bo widać było że autorka skupiła się na wykreowaniu swoich bohaterów bardzo osobiście.
W większości książek autorki akcja dzieje się w Szkocji. Widać, że bardzo kocha to miejsce i muszę przyznać, że dzięki niej na mojej liście "do odwiedzenia" dołączyła właśnie Szkocja. Samantha Young bardzo dokładnie i interesująco opowiada o budowlach, zamkach czy krajobrazach. Zauważyłam, że wielu autorów ma z tym problem, gdyż często za bardzo skupiają się na opisach miejsc, co jest dość nudzące. Pani Young natomiast nie przesadza z opisami, a jak już to robi, to chce się czytać więcej i więcej.
"Odetchnęłam głębiej, ale nadal z pewnym trudem. Musiałam jeszcze przekonać pewnego mężczyznę, żeby ze mną został.
Żeby mi wybaczył.
I kochał mnie, nawet w te dni, kiedy sama nie będę siebie kochała.''
Wydawać by się mogło, że autorka stworzyła trójkąt miłosny, ale bez obaw - z pewnością tu go nie znajdziecie. Fabuła została tak poprowadzona, by wszystko miało swój początek i koniec.
Kolejny raz nie zawiodłam się na powieści pisarki i liczę na to, że za każdym razem będę mogła napisać to zdanie. Jej książki trafiają do mnie w 100% i bardzo polecam zapoznanie się z jej twórczością, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście.
Na koniec wspomnę jeszcze o okładce. Bo naprawdę podoba mi się nasza, nie ze względu na parę, a na piękny krajobraz za nią. Jednak to oryginał bardziej mnie przekonuje, bo i kolory ma delikatne i nie ma właśnie pary. A ostatnio bardziej podobają mi się okładki bez całujących się ludzi, twarzy i gołych klat.
"Play On":
Tom 1. Wszystko przed nami
Tom 2. Z dala od świateł
Być może kiedyś przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuń